Witam kobitki:-)
Dziekuje za gratulacje :-)
Maadgaa calkowiecie sie zgadzam : CUDOWNIE BYC MAMA !!!!!!!!!
To niesamowite uczucie - patrzec na tego maluszka i wiedziec, ze jest nasz, z naszej milosci... Jestem totalnie zakochana w moich dwoch facetach
Jesli chodzi o porod to :
We wtorek 09 wrzesnia po raz kolejny przyjechalam do szpitala z silnymi skurczami - caly dzien skakalam na pilce i chodzilam, zeby rozruszac szyjke, ktora dzien wczesniej miala 2 cm - niestety nie drgnela nawet :-( Bylam zalamana na mysl, ze kolejna ciezka noc przede mna i niewiadomo ile jeszcze... Ale juz mnie nie puscili do domu - dali "glupiego jasia"
i pokoj w szpitalu. Boziu, jaka ulga ;-) A rano na obchodzie lekarz zapytal o zgode na wywolanie porodu - myslalma, ze sie poplacze z ulgi
O 13 pojechalam na porodowke i dostalam oksytocyne, a jak tylko skurcze przybraly na sile - epidural
No i w sumie pare nastepnych pare godzin spedzilam siedzac na lozku i czytajac gazety, zartujac z mezem i polozna, i nie czujac wogle skurczy
Nawet sie zdrzemnelam w miedzyczasie
Akcja mocno przybrala na szybkosci gdy ok 20 okazalo sie, ze dostalam temperatury, a malemu podskoczyl puls :-( Okazalo sie, ze maly utknal w kanale i trzeba mu pomoc - wyrazilam zgode na naciecie i urzycie kleszczy i sie zaczelo
Nie sadzilam, ze umiem tak krzyczec
Ale po dwoch partych Damianek byl na swecie i nic wiecej sie nie liczylo.... Ta chwila, gdy spojrzalam na niego po raz pierwszy i uslyszalam jego krzyk, lzy w oczach meza, usmiechy personelu .... Nie ma slow by to opisac...
Potem A. poszedl z polozna na badanie Damianka a mnie zszywal lekarz - 10 min
i wypytywal o Polske
Nastepna godzine spedzilismy we trojke - przytuleni, oszolomieni i totalnie szczesliwi...
Trzymam kciuki byscie i wy jak najszybciej trzymaly swoje skarby w ramionach i czekam na wasze relacje