p.powietrzem
Fanka BB :)
Cześć Dziewczyny, powiedzcie mi proszę co nie co na temat szpitala-porodówki na Brochowie. Mam termin porodu na początek marca, zamierzam rodzić na Brochowie (mimo że mam do tego szpitala dość daleko-ale poród nie idzie tak szybko i myślę że zdążę dojechać ) poza tym trzymam kciuki by pod koniec lutego śnieg stopniała i by były normalne warunki na drogach). Lekarz, który prowadzi moją ciążę obecnie nie przyjmuje w żadnym szpitalu. Jest to moja pierwsza ciąża. Nie pochodzę z Wrocławia, choć mieszkam tu od kilku lat, nie mam zbyt wielu znajomych, które rodziły we Wrocławiu. Wiem, że ile osób tyle zdań na dany temat, ale proszę o Wasze spostrzeżenia na temat szpitala, lekarzy oraz całej opieki okołoporodowej. Chcę rodzić razem z mężem, boje się że może nie być miejsca w salach do porodu rodzinnego, i co wtedy... Brałam też pod uwagę szpital na Kamieńskiego.
Ja rodziłam na Brochowie w lipcu i muszę szczerze przyznać, że była to najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć. Nie było ani jednej rzeczy, z której mogłabym być niezadowolona. Pielęgniarki pierwsza klasa, na każdej zmianie. Były pomocne i nigdy nie musiałam czekać, ani o nic się dopominać. Z każdą pierdołą pomagały i na nic nosem nie kręciły. Na sali poporodowej leżała ze mną młodsza dziewczyna, ciągle biegała, pytała dosłownie o wszystko, wychodziła do nich na każde karmienie, bo tak się stresowała. Nie słyszałam, żeby któraś ją zignorowała. Do mnie same przychodziły, żeby pomóc wstać pod prysznic, nawet gdy już czułam się dobrze (miałam anemię po porodzie). Co do porodu, nie mam porównania, bo był to mój pierwszy poród, ale cała ekipa spisała się świetnie, było bardzo przyjemnie, można było pożartować. Lekarz był przez cały czas przy mnie. Po porodzie dostałam małego krwotoku, bo synek zahaczył mi rączką gdzieś w środku. Długo mnie łyżeczkowali i męczyli, żeby wszystko było w porządku. Położna przepraszała za każdym razem, gdy znowu musiała nacisnąć na brzuch, a pielęgniarki zagadywały mnie i próbowały żartować, żeby mnie odstresować - ot tak, same z siebie. Opieka laktacyjna, jak dla mnie doskonała. Praktycznie wszystkiego mnie nauczono właśnie w szpitalu, wyszłam czując się pewnie w swojej nowej roli Nie słyszałam, żeby którakolwiek z kobiet, które leżały ze mną narzekała. To są oczywiście moje doświadczenia. Trzeba tylko pamiętać, że idzie się do szpitala, a nie do hotelu 5-gwiazdkowego. Trzeba zawsze dopominać się o swoje i nie pozwolić innym siebie ignorować. Ja szłam do szpitala z pozytywnym nastawieniem i wszystko poszło gładko. Co do gronkowca, no to wiadomo, na to się nie ma wpływu ;/ Bardzo współczuję mamusiom. Jak ja leżałam, to wszystko było w porządku. W końcu go jakoś "wytępią" chyba... Z resztą decyzja należy do Ciebie.
A jeszcze co do porodu rodzinnego, to też się bałam, że nie będzie miejsc. Jak ja rodziłam, to nagle wielki bum był, wszystkie szpitale zapchane, myślałam, że na korytarzu będę rodziła, bo wszystkie baby we Wrocławiu rodziły nagle, ale... W szpitalu się okazało, że wszystkie łóżka były wolne Przede mną tylko jedna dziewczyna rodziła. Z niczym nie było problemu.