reklama
- Dołączył(a)
- 10 Sierpień 2011
- Postów
- 10
Hej dziewczyny.
Dwa tygodnie temu rodziłam kolejny raz na Kamieńskiego i uprzejmie donoszę iż,tam się nic nie zmieniło. Miałam kolejną, planową cesarkę i wszystko odbyło się tak jak poprzednim razem. personel był miły i sympatyczny, po dwóch dobach do domu wypisali i generalnie dobrze trafiłam... chyba... znowu, bo nie mam powodów do narzekania odwiedziny jedynie się zmieniły, bo wypraszają przed 15.
Pozdrawiam,
Dwa tygodnie temu rodziłam kolejny raz na Kamieńskiego i uprzejmie donoszę iż,tam się nic nie zmieniło. Miałam kolejną, planową cesarkę i wszystko odbyło się tak jak poprzednim razem. personel był miły i sympatyczny, po dwóch dobach do domu wypisali i generalnie dobrze trafiłam... chyba... znowu, bo nie mam powodów do narzekania odwiedziny jedynie się zmieniły, bo wypraszają przed 15.
Pozdrawiam,
- Dołączył(a)
- 12 Październik 2013
- Postów
- 9
Trzebnica,Namysłów,Kluczbork-tam podają zzo
Smile_
Antek, Franek i Staś
Nikt nie rodzi we Wrocławiu ?
Pieknaszyszunia
Fanka BB :)
Ja rodzilam we wro na Borowskiej, w grudniu 2013. Polecam!
Smile_
Antek, Franek i Staś
Caltha - ja rodziłam dwa razy na Chałubińskiego. Grudzień 2010 i Kwiecień 2013. Za pierwszym razem mogłam się przyczepić do małej ilości prysznicy i do pielęgniarek, które nie chciały dać mi mleka dla małego. Nic poza tym. Za drugim razem poród był mniej bolesny, więc i wspomnienia lepsze. Sale odświeżone. Porobili więcej prysznicy co też jest na plus. Jedyne co mam im za złe to zła opieka nad moim najmłodszym. Niestety urodził się z bardzo poważną wadą serca (HLHS), którą podejrzewali już o 2 w nocy, ale kardiologa nie ściągnęli szybciej niż na 22. Dwóch lekarzy w ciąży nic nie zaniepokoiło, a o 23 w nocy usłyszeliśmy, że nasze dziecko umiera i nie przeżyje transportu do innego szpitala. Lekarze już o 2 w nocy powinni mu podać dożylnie lek, który zatrzymałby zarastanie przewodu Botala (Przewód ten jest potrzebny dziecku w czasie płodowym, a po porodzie się zamyka). Przewód ten się zamykał, a maluśki się po prostu dusił. Leku nie mogli podać, bo nie było diagnozy kardiologa. A kardiologia dziecięca we Wrocławiu jest tylko na Kamieńskiego i po zakończeniu dyżuru tam lekarka jeździ po pozostałych wrocławskich szpitalach... Długo by pisać. Franek jest po 2 operacjach serca w Krakowie i czeka go jeszcze jedna. Sam poród i pobyt w szpitalu na Chałubińskiego był ok. Co do opieki nad dzieckiem chorym nie zdiagnozowanym w trakcie ciąży... pewnie byłoby identycznie i na Borowskiej i na Brochowie. Na Kamieńskiego porodówka jest zaraz koło oddziału kardiologi dziecięcej, więc tam byłaby natychmiastowa reakcja. Ja piszę patrząc z punktu widzenia matki, która urodziła dziecko z wrodzoną wadą serca.. Inna wada i już wszystko wyglądałoby inaczej. Nikomu nie życzę takiej 'niespodzianki' po porodzie. Teraz jesteśmy już po echu serca płodu w Katowicach i wiemy, że maluszek ma zdrowe serduszko. Rodzić będę chyba na Borowskiej, bo tam pracuje moja lekarka. Chociaż do końca nie jestem przekonana i może się zdecyduje jeszcze na Kamieńskiego. Chałubińskiego nie skreślam z powodu tego co przeszliśmy, a z powodu beznadziejnego parkingu przed szpitalem, a raczej jego braku. Po tym co przeszliśmy wiem, że jak tylko podejrzewają jakąś wadę i czekają na specjalistę trzeba się spiąć i narobić dymu. My czekaliśmy, bo nikt nam nie powiedział, że wada może być tak ciężka. Usłyszeliśmy tylko, że podejrzewają wadę serca, ale nie mogą postawić diagnozy bez echa serca wykonanego przez specjalistę.
Ostatnia edycja:
Smile_ niestety dalej twierdze, że wszystko zależy od szczęścia. Ja bym mogła gorąco polecić Borowską, ale znowu trafiłam w noc kiedy byłam rozrywką dla personelu. SN rodziłam tylko ja. oprócz mnie były jeszcze dwa Cesarskie cięcia. Trafiłam na położną która prowadzi ram szkołę rodzenia więc wszystko było ok, no i zero komplikacji też nie jest bez znaczenia. przynajmniej w tych sprawach miałam farta...:-) czego Wam szczerze życzę. Ps. Do kogo tym razem chodzisz smile_ ?
a co do opieki na Chałubińskiego, radzą sobie, z zapaleniami uszu czy zapaleniem płuc ( takie typowe zakażenia pochodzenia wew, macicznego) Ale z trudniejszymi rzeczami mam wrażenie, że im nie idzie. Koleżanka rodziła też rok temu, i nie dość że poród był twarzyczkowy o czym ani słowa nie ma w karcie czy książeczce dziecka. Przez to mały ma dużo problemów, doszło podejrzenie wad genetycznych i metabolicznych. trzymali ich 3 tyg w szpitalu bez informacji i rozmów. Makabra.a 7 dni później dziecko trafiło na Koszarową z poważnym zakażeniem ukł. moczowego
a co do opieki na Chałubińskiego, radzą sobie, z zapaleniami uszu czy zapaleniem płuc ( takie typowe zakażenia pochodzenia wew, macicznego) Ale z trudniejszymi rzeczami mam wrażenie, że im nie idzie. Koleżanka rodziła też rok temu, i nie dość że poród był twarzyczkowy o czym ani słowa nie ma w karcie czy książeczce dziecka. Przez to mały ma dużo problemów, doszło podejrzenie wad genetycznych i metabolicznych. trzymali ich 3 tyg w szpitalu bez informacji i rozmów. Makabra.a 7 dni później dziecko trafiło na Koszarową z poważnym zakażeniem ukł. moczowego
sarka
trójkowa mama
- Dołączył(a)
- 8 Marzec 2005
- Postów
- 4 041
Zacznę od tego, że serdecznie pogratuluję Smile ciąży, trzeciego dzidziusia!!!! )))
Niezmiernie się również cieszę, że z małym Franusiem już wszystko dobrze, cudownie! ))
Co do szpitala to ja pierwsze dziecko prawie 9 lat temu rodziłam w Trzebnicy i nie wiem czy cos się do tego czasu zmieniło, mam nadzieję bo była porażka. Pieniadze za poród rodzinny zostały od razu pobrane a męża odesłali do domu. Więc ja sama, zamiast w tym opłaconym pokoju rodzić z mężem rodziłam SAMA w sali przedporodowej. Byłam sama jako rodząca więc dwie położne piły sobie kawkę w swojej klitce i tylko na moje ledwo wyduszone pomocy czy cos w tym stylu przyszła zaglądała pod koszulę i szła z powrotem. Za nic nie pozwalały mi wstać z łóżka, miałam leżeć!!! bo jak twierdziły mam jeszcze czas ale w końcu sama z bólu zaczęłam chodzić po scianach błagając o badanie bo czułam, że już nie dam rady wtedy łaskawie mnie wzięła mówiąc wyniośle żebym nie jęczała bo to przecież poród i musi boleć....jak mnie zbadała to na sygnale kazała dzwonic po męża bo może nie zdążyć!!! a mnie wzięła w końcu do opłaconego porodu po to tylko żeby odeszły mi tam wody - na tyle się mój pobyt tam zakończył. Mąż dojechał jak już parłam syna na łóżku. Także koszmar i tragedia. Teraz z tym doświadczeniem i swiadomością i wyżartością w zyciu bym na cos takiego nie pozwoliła, to był koszmar i tyle. Na noworodkach tez nikogo mile nie wspominam. Dziecko pogryzło mi piersi do krwi że karmić go bezpośrednio nie mogłam, miałam depresje ciagle płakałam i nikt mi nie pomógł!!! W zyciu choćby mi płacili za poród tam to bym nie rodziła a wówczas szpital ten jako jeden z nielicznych miał certyfikat Rodzić po ludzki....tiaaaa do tej pory mnie trzepie jak pomyślę!!!!
Dwa kolejne bobaski rodziłam na Chałbińskiego i dla mnie to był strzal w 10. drugi poród miałam filmowy bo express od pierwszych bóli po godzinie mała już była na świecie do szpitala przyjechałam z główka między nogami )) cały szpital postawiłam raniutko na nogi zaraz po Świetach 27 grudnia hehe rodziłam w swoich ciuchach bo już mnie nie zdazyli przebrać a zgode na poród w tym szpitalu podpisywałam...po porodzie ;ppp
hehe. Poród cudo, pobyt też. doradczynie laktacyjne zawsze z pomocą były można było z nimi gadać ile się chciało oielęgniarki do rany przyłóż.....także szybko zachciało mi się jeszcze raz ))) Miałam nadzieję na powtórkę sprzed dwóch lat w tym samym szpitalu oczywiście....ale niby miało być pięknie ale nie do końca tak było.... Można powiedzieć że żyjemy z maluszkiem tylko dzięki przytomności i fachowości tamtejszych lekarzy!!!!!!!! Pojechalam z bólami co prawda nie jakimiś mega jak poprzednio i 2 tyg przed terminem ale woleliśmy dmuchać na zimne bo lekarz straszył że tym razem to mogę urodzić śpiąc w sypialni snem kamienny po tym ostatnim expresie. Więc pojechaliśmy. Po rutynowym badaniu ręcznym położnej i lekarza stwirdzono 6,7 cm rozwarcia więc połozna stwierdziła że zaraz będzie dzidzia a ja hepi bo przecież wcale mnie mocno nie bolało! ;p P. Łukasz - chętnie przytoczyłabym nazwisko ale nie znam, młody lekarz patrząc na mnie i na mój brzuch stwierdził że zrobi mi USG tak dla pewności. Nie wiem co go tknęło - jakaś ręka Boska bo inaczej wytłumaczyć się tego nie da...podczas badania zaczęły z jego ust lecieć wszelkie k.... i ja pier....więc w szoku byłam ale był tak przejęty że i na mnie warczał bo nie wiedział sam co widzi!!!! Pytał czy dziecko zdrowe było czy narządy wszystkie w środku itp. no to mi wszelakie bóle które już trochę mocniejsze i krzyżowe były - przeszły całkowiecie z nerwów!!!! Poleciał po innego lekarza i dwóch tym razem klęło i mało z siebie nie wyszło w końcu jeden z nich poleciał po jakiegoś profesora, (dziadek z brodą o lasce) i we trzech twierdzili ze czegoś takiego jeszcze nie widzieli!!! No czujecie bazę i widzicie mnie w tym wszystkim???!!!! mało tam zawału nie dostałam ((( stwierdzili że cc na cito bo podejrzewali że to może być cos od dziecka nie tak bądź z łożyskiem, sami nie wiedzieli. Mąz mówił że przebierali się w locie mało nóg nie pogubili, ja badań nawet ostatnich nie miałam bo nie zdążyłam odebrać ale zrobione miałam. wszyscy trzej mnie cięli plus cała asysta neonatologów, ratowników i położnych ://// ale wyciągnełi zdrowego pięknego mojego synka z czym sami w szoku byli co zobaczyli jak mnie pocieli ponieważ miałam ogromny kawał łożysca całkowicie odewany od ścian macicy i duże krwaienie wew. co jak stwierdzili była walka o życia na sekudy i cud że dziecko zdrowe się urodziło w pięknej kondycji z max liczba punktów!!!! Na oddziale potem każdy wiedział kto ja jestem, ta co uciekła spod łopaty.... masakra jednym słowem. Lekarze przychodzili później do mnie jak po cc leżałam i pytali co mnie skłoniło że przyjechałam??? że to jakiś Anioł Stróż nad nami czuwał, a ja się pytam co skłoniło tego młodego lekarza do zrobienia mi USG???? Chyba do końca życia będę mu za to dziękować bo gdyby nie to,,,,,,
Sory za elaborat ale w końcu kiedyś musiałam o tym 'wspomnieć' należy się szpitalowi i lekarzom. Opieka znów była wspaniała, pomoc w każdym względzie na nawet bodajże p. Basia - salowa miała swgo rodzaju swój urok hehe w swojej zgryźliwości ;pppp
Jak rodzić to tylko na Chałbińskiego!!!!!!
Niezmiernie się również cieszę, że z małym Franusiem już wszystko dobrze, cudownie! ))
Co do szpitala to ja pierwsze dziecko prawie 9 lat temu rodziłam w Trzebnicy i nie wiem czy cos się do tego czasu zmieniło, mam nadzieję bo była porażka. Pieniadze za poród rodzinny zostały od razu pobrane a męża odesłali do domu. Więc ja sama, zamiast w tym opłaconym pokoju rodzić z mężem rodziłam SAMA w sali przedporodowej. Byłam sama jako rodząca więc dwie położne piły sobie kawkę w swojej klitce i tylko na moje ledwo wyduszone pomocy czy cos w tym stylu przyszła zaglądała pod koszulę i szła z powrotem. Za nic nie pozwalały mi wstać z łóżka, miałam leżeć!!! bo jak twierdziły mam jeszcze czas ale w końcu sama z bólu zaczęłam chodzić po scianach błagając o badanie bo czułam, że już nie dam rady wtedy łaskawie mnie wzięła mówiąc wyniośle żebym nie jęczała bo to przecież poród i musi boleć....jak mnie zbadała to na sygnale kazała dzwonic po męża bo może nie zdążyć!!! a mnie wzięła w końcu do opłaconego porodu po to tylko żeby odeszły mi tam wody - na tyle się mój pobyt tam zakończył. Mąż dojechał jak już parłam syna na łóżku. Także koszmar i tragedia. Teraz z tym doświadczeniem i swiadomością i wyżartością w zyciu bym na cos takiego nie pozwoliła, to był koszmar i tyle. Na noworodkach tez nikogo mile nie wspominam. Dziecko pogryzło mi piersi do krwi że karmić go bezpośrednio nie mogłam, miałam depresje ciagle płakałam i nikt mi nie pomógł!!! W zyciu choćby mi płacili za poród tam to bym nie rodziła a wówczas szpital ten jako jeden z nielicznych miał certyfikat Rodzić po ludzki....tiaaaa do tej pory mnie trzepie jak pomyślę!!!!
Dwa kolejne bobaski rodziłam na Chałbińskiego i dla mnie to był strzal w 10. drugi poród miałam filmowy bo express od pierwszych bóli po godzinie mała już była na świecie do szpitala przyjechałam z główka między nogami )) cały szpital postawiłam raniutko na nogi zaraz po Świetach 27 grudnia hehe rodziłam w swoich ciuchach bo już mnie nie zdazyli przebrać a zgode na poród w tym szpitalu podpisywałam...po porodzie ;ppp
hehe. Poród cudo, pobyt też. doradczynie laktacyjne zawsze z pomocą były można było z nimi gadać ile się chciało oielęgniarki do rany przyłóż.....także szybko zachciało mi się jeszcze raz ))) Miałam nadzieję na powtórkę sprzed dwóch lat w tym samym szpitalu oczywiście....ale niby miało być pięknie ale nie do końca tak było.... Można powiedzieć że żyjemy z maluszkiem tylko dzięki przytomności i fachowości tamtejszych lekarzy!!!!!!!! Pojechalam z bólami co prawda nie jakimiś mega jak poprzednio i 2 tyg przed terminem ale woleliśmy dmuchać na zimne bo lekarz straszył że tym razem to mogę urodzić śpiąc w sypialni snem kamienny po tym ostatnim expresie. Więc pojechaliśmy. Po rutynowym badaniu ręcznym położnej i lekarza stwirdzono 6,7 cm rozwarcia więc połozna stwierdziła że zaraz będzie dzidzia a ja hepi bo przecież wcale mnie mocno nie bolało! ;p P. Łukasz - chętnie przytoczyłabym nazwisko ale nie znam, młody lekarz patrząc na mnie i na mój brzuch stwierdził że zrobi mi USG tak dla pewności. Nie wiem co go tknęło - jakaś ręka Boska bo inaczej wytłumaczyć się tego nie da...podczas badania zaczęły z jego ust lecieć wszelkie k.... i ja pier....więc w szoku byłam ale był tak przejęty że i na mnie warczał bo nie wiedział sam co widzi!!!! Pytał czy dziecko zdrowe było czy narządy wszystkie w środku itp. no to mi wszelakie bóle które już trochę mocniejsze i krzyżowe były - przeszły całkowiecie z nerwów!!!! Poleciał po innego lekarza i dwóch tym razem klęło i mało z siebie nie wyszło w końcu jeden z nich poleciał po jakiegoś profesora, (dziadek z brodą o lasce) i we trzech twierdzili ze czegoś takiego jeszcze nie widzieli!!! No czujecie bazę i widzicie mnie w tym wszystkim???!!!! mało tam zawału nie dostałam ((( stwierdzili że cc na cito bo podejrzewali że to może być cos od dziecka nie tak bądź z łożyskiem, sami nie wiedzieli. Mąz mówił że przebierali się w locie mało nóg nie pogubili, ja badań nawet ostatnich nie miałam bo nie zdążyłam odebrać ale zrobione miałam. wszyscy trzej mnie cięli plus cała asysta neonatologów, ratowników i położnych ://// ale wyciągnełi zdrowego pięknego mojego synka z czym sami w szoku byli co zobaczyli jak mnie pocieli ponieważ miałam ogromny kawał łożysca całkowicie odewany od ścian macicy i duże krwaienie wew. co jak stwierdzili była walka o życia na sekudy i cud że dziecko zdrowe się urodziło w pięknej kondycji z max liczba punktów!!!! Na oddziale potem każdy wiedział kto ja jestem, ta co uciekła spod łopaty.... masakra jednym słowem. Lekarze przychodzili później do mnie jak po cc leżałam i pytali co mnie skłoniło że przyjechałam??? że to jakiś Anioł Stróż nad nami czuwał, a ja się pytam co skłoniło tego młodego lekarza do zrobienia mi USG???? Chyba do końca życia będę mu za to dziękować bo gdyby nie to,,,,,,
Sory za elaborat ale w końcu kiedyś musiałam o tym 'wspomnieć' należy się szpitalowi i lekarzom. Opieka znów była wspaniała, pomoc w każdym względzie na nawet bodajże p. Basia - salowa miała swgo rodzaju swój urok hehe w swojej zgryźliwości ;pppp
Jak rodzić to tylko na Chałbińskiego!!!!!!
reklama
Smile_
Antek, Franek i Staś
Fel - Z. Borowiec
Sarka - Dziękuje .... Miałaś przejścia. Dobrze, że się wszystko skończyło tak, a nie inaczej. A jak to jest, że się minęłyśmy na Chałubińskiego w grudniu 2010? Ja tam byłam od 21.12 do 31.12
Ja już po echu serca w Katowicach i trzeci chłop serducho ma zdrowe! Hura . Rodzić chyba będę na Borowskiej. Boje się jednak jakby miał to być mój pierwszy poród. Chałubińskiego znam, a to całkiem inny szpital
Sarka - Dziękuje .... Miałaś przejścia. Dobrze, że się wszystko skończyło tak, a nie inaczej. A jak to jest, że się minęłyśmy na Chałubińskiego w grudniu 2010? Ja tam byłam od 21.12 do 31.12
Ja już po echu serca w Katowicach i trzeci chłop serducho ma zdrowe! Hura . Rodzić chyba będę na Borowskiej. Boje się jednak jakby miał to być mój pierwszy poród. Chałubińskiego znam, a to całkiem inny szpital
Podziel się: