reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wrocław USK ul. Borowska

mouna87

Moderator
Dołączył(a)
12 Listopad 2019
Postów
2 907
Miasto
Wrocław
Witam

Szukam opinii o porodach na Borowskiej we Wrocławiu.
Jakie warunki, jak personel.

Będę wdzięczna za podzielenie się historiami.
 
reklama
Też jestem ciekawa,bo opinie skrajnie rózne. Jedni bardzo narzekają,inni chwala pod niebiosa. Ja myślę też ,że dużo zależy od oczekiwań rodzącej. Co jednemu pasuje,innemu nie musi. Ja mam na oku trzy szpitale ,ale gdzie pójdę tego jeszcze nie wiem.
 
Rodziłam rok temu w połowie lipca. Najpierw kilka dni leżałam na patologii ciąży: sale trzyosobowe, łazienka przy każdej sali, ale warunki takie średnie, choć mam wrażenie, że to bardziej zasługa innych pacjentek - ja wchodziłam do łazienki ze łzami w oczach i miałam odruchy wymiotne, a brać prysznic o 16 byleby w czystej łazience to tak średnio, zwłaszcza przy blisko 40 stopniowych upałach. W toaletach brak papieru i mydła. Trzy posiłki - śniadanie i kolacja średnie pod względem urozmaicenia, ale obiady dwudaniowe i drugie dania nawet smaczne. Wielkosc porcji to kwestia indywidualna. Nie podają żadnych kaw/herbat/wody do posiłku. Opieka ok, w zależności od zmiany są położne bardzo sympatyczne, są takie, które na informacje o skurczach odpowiadają "chyba każda przyszła tu urodzić". Pani w zabiegowym bardzo sympatyczna, studentki również. Najlepiej oczywiście mieć swojego lekarza prowadzącego, wtedy on raczej zadba o odpowiednią opiekę - przykre, ale prawdziwe. O porodzie SN się nie wypowiem, bo miałam cc, ale nie robią chyba problemów ze znieczuleniem, bo sama miałam opóźnioną cesarkę ze względu na to, że anestezjolog podawał znieczulenie dla rodzącej SN. W sali pooperacyjnej klima i opieka położnej, szybka pionizacja, dla dzieci osobna położna w sali obok. Podają dziecko, pomagają ze wszystkim, ale tez partner może pomóc wziąć pierwszy prysznic, można wyjść na krótki spacer po korytarzu z dzieckiem, potem partner wychodzi, a ty odpoczywasz. Rano jak wszystko jest ok po obchodzie, przechodzi się na oddział. I tu odwiedziny fizjoterapeuty, doradcy laktacyjnego, a potem to juz radzisz sobie głównie sama lub z pomocą bliskich. Tu sale są dwuosobowe, łazienka przy każdej sali -wg mnie warunki były lepsze, bylo częściej. Jedzenia nie pamiętam, bo praktycznie nie jadlam, ale nie ma diety matki karmiącej czy po cc - po cc ważne, żeby mieć swoja bułkę/batona/duuuuzo wody, bo z przydziału dostaniesz kolację, ale jaką to trudno przewidzieć..Ja dostałam pastę rybną. Podejście położnych jest różne, jak rodzisz któryś raz to uważają, że wszystko ogarniasz, ja rodziłam pierwszy raz i były takie, które się wymądrzały, zamiast pomóc to mnie stresowały, na siłę wciskają mm. Przy zgłaszaniu problemów z nawałem dwie polozne mnie olały, dopiero jak zgłosiłam się do położnej laktacyjnej to ona mi pomogła, ale był już taki stan przed zapaleniem piersi. Lekarze neanatolodzy w większości ok, choć trafiła się jedna dziwna. Jak wszystko jest ok to wychodzicie na trzecią dobę.
 
Rodziłam w lutym tego roku, poród spontaniczny więc nie wiem jak patologia. Te osobne sale były zajęte i trafiłam do takiej za parawanem. Położne super, poznałam dwie zmiany i obie Panie wraz ze studentkami proponowały mi piłki/prysznic, przychodziły jak wołałam. Nie było problemu z ZZO, musiałam tylko poczekać aż skończą robić cesarkę i przyszedł do mnie anestezjolog, tak samo kiedy prosiłam o dołożenie dawki, bo już puszczało, też szybko podali. Jak już miałam pełne rozwarcie to przenieśli nas do sali osobnej, bo akurat się zwolniła. Położna cały czas proponowała pozycję, wszystko wyjaśniała. Ogółem położne bardzo starały się mi pomóc, w pewnej chwili były ze mną aż cztery, ale niestety nie udało się ustrzec przed nacięciem krocza, po prostu główka nie chciała wyjść, a już Małej po prawie 2h tej fazy zaczęło skakać tętno. Na czas szycia dostałam Małą od razu na klatkę, kontakt skóra do skóry trwał 2h, po czym zaserwowali mi kroplówki, bo słabo mi się zrobiło przy pionizacji. Prysznic z asystą i zawieźli nas na poporodowy. Mąż mógł być ze mną po tym jak założyli mi wkłucie na początku, aż do momentu jak zawieźli mnie na salę (był środek nocy). Czy respektują mocno plan porodu? Nie wiem, ja im nawet swojego nie dawałam, powiedziałam po prostu czego oczekuję jak przyszła położna do mnie przypisana, a mianowicie, żeby nie robić nic, co nie jest potrzebne 😅 Także mieli moją zgodę na nacięcie krocza itp, gdyby sytuacja tego wymagała. Poporodowy wspominam jako koszmar, ale bardziej z perspektywy takiej, że z raną krocza, mega zmęczona musiałam opiekować się bobasem, który wcale nie spał cudownie przez dobę po urodzeniu, dużo się budziła, krztusiła trochę wodami. Myślę, ze sporym minusem rooming in jest to, że jest się wyczerpanym po porodzie, a można trafić na bobasa w sali, który dużo płacze i nie ma kiedy tak naprawdę odespać. Raczej nie ma co liczyć, że się zostanie w dwójce samemu, bo ruch tam jest ogromny. Ja każdego dnia spałam po 3-4h max, przez to że albo płakało moje dziecko, albo koleżanki obok i budziło moje, a od 5 rano ciężko było się zdrzemnąć, bo im dalej w dzień tym większy ruch w szpitalu, pobrania krwi, badania noworodka, jedzenie, sprzątanie itp. Jeśli poprosiło się o pomoc położną to przychodziła, ale ogółem dopóki się nie poprosi to raczej nikt sam z siebie nie przyjdzie. Po leki przeciwbólowe chodziłam do dyżurki, bo położne jeśli pytały czy coś trzeba to głównie z samego rana i późno wieczorem, a jednak tabletki bierze się częściej. Cudowna doradczyni laktacyjna, opiekę lekarską też dobrze wspominam, dostaliśmy skierowanie na rehabilitację (mimo że jak mówili lekarze patologiczne ustawienie kończyny jest zapewne ułożeniowe i po kilku tygodniach się samo wyrównało), USG bioder, a do tego rutynowo robią w szpitalu USG przezciemiączkowe, z tego co wiem nie w każdym szpitalu tak jest, fajnie że nie trzeba potem z tym ewentualnie gdzieś chodzić jeśli by się pojawiły wskazania. Podsumowując, jeśli oczekuje się, że ktoś nam będzie dużo pomagał, to lepiej wybrać inny szpital, a którym można sobie wykupić usługę położnej. Ja chciałam być traktowana równo z innymi i dlatego zdecydowałam się na Borowską, po prostu uważam, że nie po to człowiek płaci składki, żeby potem płacić grube pieniądze za opiekę 😅 Mega smaczne posiłki, chyba mają jakoś catering ogarnięty, sporo białka, jeśli się je nabiał to myślę, że można być zadowolonym, jedyny minus taki, że jak chyba wszędzie o 16 jest kolacja i do śniadania ok 9 trzeba przeżyć na jedzeniu przyniesionym przez krewnych. Na korytarzu przy dyżurce łatwo dostępne MM w małych butelkach i smoczki do nich, Niebieskie Pudełka i ulotki, kawałek dalej lodówka, mikrofala. Dobrze mieć swój kubek i sztućce, chociaż sztućce akurat widziałam, że były. Przedłużacz też, bo gniazdka wysoko. Lekarze też raczej nie mówią za wiele, chyba że się zapyta, ale rozmawiałam z koleżankami, które rodziły w innych wrocławskich szpitalach i mówiły, że raczej wszędzie jeśli chodzi o wyniki badań to człowiek jak nie zapyta to dowie się z wypisu na sam koniec. Gdybym miała rodzić kolejny raz, to na pewno wybrałabym znowu ten szpital. Standardowo 3 doby trzeba spędzić w szpitalu i jak jest ok, to wypisują
 
Jeszcze tak czytam post koleżanki wyżej, to faktycznie niektóre położne fajniejsze, a niektóre mniej. Jak miałam nawał to mi akurat pomogła zwykła położna, bo doradczyń laktacyjnych akurat nie było. Ale jak rodzi się pierwsze dziecko i ono płacze, a Ty jeszcze nie masz wprawy w jego uspokajaniu, to faktycznie podejście niektórych położnych może być takie sobie, raz miałam taką sytuację że nie mogłam Małej uspokoić, to tylko jedna Pani zerknęła do sali, powiedziała że pewnie głodna i poszła 🤣
Koniec końców faktycznie była głodna, ale jako niedoświadczona matka nie wiedziałam, że fajnie byłoby najpierw bobasa wyprowadzić jakoś z tej histerii w którą wpadł, bo w takim stanie ciężko jest po prostu do piersi przystawić
 
Ostatnia edycja:
Jeszcze tak czytam post koleżanki wyżej, to faktycznie niektóre położne fajniejsze, a niektóre mniej. Jak miałam nawał to mi akurat pomogła zwykła położna, bo doradczyń laktacyjnych akurat nie było. Ale jak rodzi się pierwsze dziecko i ono płacze, a Ty jeszcze nie masz wprawy w jego uspokajaniu, to faktycznie podejście niektórych położnych może być takie sobie, raz miałam taką sytuację że nie mogłam Małej uspokoić, to tylko jedna Pani zerknęła do sali, powiedziała że pewnie głodna i poszła 🤣
Koniec końców faktycznie była głodna, ale jako niedoświadczona matka nie wiedziałam, że fajnie byłoby najpierw bobasa wyprowadzić jakoś z tej histerii w którą wpadł, bo w takim stanie ciężko jest po prostu do piersi przystawić
To u mnie przyszła w środku nocy, zabrała mi dziecko z rąk i nakarmila mm, poczekała aż córce się odbije, utulila ją i odłożyła do łóżeczka. Do mnie powiedziała "tak to się robi, powinna być pani elastyczna" i wyszła. Do rana ryczałam, że jestem beznadziejną matka. Ale to hormony też robią swoje
 
@Berrry @Emka_27 dziekuje Wam za Wasze historie :)

zawsze jakoś myslowo omijałam Borowską, pierwsze dziecko rodziłam na Chałubińskiego, teraz tam zamknęli porodówkę i szukam opinii. :) Brochów obecnie odradza mi dwóch lekarzy, o Kamieńskiego nie mam dobrego zdania i zostaje Borowska 😅
 
@Berrry @Emka_27 dziekuje Wam za Wasze historie :)

zawsze jakoś myslowo omijałam Borowską, pierwsze dziecko rodziłam na Chałubińskiego, teraz tam zamknęli porodówkę i szukam opinii. :) Brochów obecnie odradza mi dwóch lekarzy, o Kamieńskiego nie mam dobrego zdania i zostaje Borowska 😅
Borowska jest ok, to szpital o 3 stopniu referencyjnosci, więc jeśli coś by się działo to mają całe zaplecze. Lekarze i położne z Chałubińskiego przeszli na Borowska, ale rok temu np mój lekarz prowadzący pracował w tej I klinice i nie było możliwości, żeby to on wykonał cc. Mimo wszystko zadbał o to, żebym miała dobrą opiekę. U mnie ze względu na arytmie serca płodu chcieli, żebym jechała na kamieńskiego, bo tam jest kardiologia noworodka, jednak zostałam na Borowskiej. Córka po urodzeniu miała robione ekg i konsultował je lekarz z kamieńskiego, w razie gdyby było coś nie tak, miał ze sobą zabrać córkę na kamieńskiego. Na szczęście zostałyśmy na Borowskiej
 
reklama
Mnie trochę przerażały te boksy na porodówce, a okazało się, że nie są wcale takie złe. Poza tym jako studentka miałam sporo zajęć na Borowskiej i jakoś tak dobrze ten szpital też wspominałam, bo był mi znajomy. Kamieńskiego odrzuciłam od razu pomijając opinie, bo akurat jak miałam rodzić zaczął się tam remont porodówki i przyjmowali okrojoną ilość pacjentek, nie wiem jak teraz. Nad Brochowem się zastanawiałam, ale widziałam że w ostatnim czasie zyskuje opinie takiego, w którym mocno dążą do porodu SN i odwlekają cesarki, ale nie wiem na ile to prawda. Ostatnio czytałam, że dyrektorka szpitala jest mocno religijna i to mnie mocno odpycha, bo wiadomo jak wierzący podchodzą czasem do komplikacji w ciąży itp. Wiara wiarą, ale jak idę do szpitala, to chcę mieć najlepszą opiekę w świetle badań naukowych a nie tego, co ktoś tam sobie prywatnie uważa
 
Do góry