Ja na pierwszy poród jechałam spokojna i z myślą, że to naturalny etap ciąży, innego wyjścia nie ma
Starałam się wypełniać polecenia położnych i lekarzy i byłam miła na tyle, na ile było to możliwe. Na izbie przyjęć pojawiłam się o 7 rano a o 13.30 synek był już na świecie. Opieka przy porodzie była bardzo dobra. Ze mną był mój mąż, położna raz po raz zachodziła do mnie, raz miałam podłączone ktg, później tylko sprawdzała rozwarcie. Pytała w jakiej pozycji chcę rodzić, a jak już przyszły parte to mówiła kiedy i jak przeć. Jak główka wychodziła (z rączką razem) to pękłam troszeczkę (odczułam jako uszczypnięcie), więc położna nacięła mnie, co nic nie bolało. Po kilku parciach już urodził się synek. Od razu położyli mi go na brzuchu i to był najpiękniejszy moment w moim życiu!!
Gorzej wspominam zszywanie. Przyszła po porodzie jakaś babka, lekarka, powiedziała do innej babki coś w stylu :"Niech X (studentka) pozszywa, niech się uczy." No i przyszła studentka, zszywała, bolało, mimo, że psikała jakimś znieczuleniem. Jak zszyła poszłam pod prysznic i na oddział, bo trzeba było salę zwolnić dla innej rodzącej. Na sali długo nie dostawałam synka, jak go przywieźli to był już najedzony!!!
i miał smoczek taki od butelki, kauczukowy/żółty
Później przy obchodzie ta lekarka, która zleciła pozszywać mnie, powiedziała półszeptem do kogoś tam :"I jak ona to pozszywała"
Nikt nie pokazywał mi jak przystawić do piersi, jak przewijać czy cokolwiek. Łóżka tak wysokie, że jak się siedzi to nogi zwisają, więc jak tu bez bólu zejść z niego czy usiąść do karmienia. I jeszcze to, że nie wolno mieć majtek.....!! Rozumiem, że jak ranę wystawi się na powietrze to lepiej się goi, ale jak tu funkcjonować z tą wielką podpaską między nogami?? Jak spać, żeby nie zaplamić wszystkiego, jak robić cokolwiek przy dziecku?? A jeszcze jak przychodzą inni ludzie w odwiedziny?? Swoi i do chociażby sąsiadki z pokoju?? Nie chcę niepotrzebnie narażać sie lekarzom ani nikomu, ale do cholerci teraz wezmę ze sobą te jednorazowe majtki. Wiem, że kobietom, które urodziły brakuje w tym momencie kogoś bliskiego, wsparcia, ale odwiedziny powinny być inaczej zorganizowane, jakaś sala osobna, tak żeby szczególnie mężczyźni nie kręcili się po salach, gdzie leżą inne kobiety. Ja leżałam z synkiem na oddziale 3 dni i przez 3 dni liczyłam godziny, kiedy wreszcie będę mogła pójść do domu i poczuć się bardziej komfortowo.