dziewczyny prosze nie dokladajcie mi sie....
ryczec mi sie chce jak widze ze jedno moje glupie stwierdzenie o lizaku (ktorego bartek sprobowal pierwszy raz w zyciu) wywoluje takie zamieszanie.
powoli zaczyna mnie to draznic. mamy sobie opowiadac o tym co dajemy swoim dzieciom do jedzenia, czego nie-ok.
ale na milosc boska przestanmy traktowac sie w ten sposob, kazda probuje przed innymi udowodnic ze jest najlepsza matka na swiecie a inne sa juz bee, bo nie postepuja w ten sam sposob.
naprawde sa wazniejsze sprawy, niz to czy ktos daje lizaki czy nie, czy jego dziecko probowalo czekolady czy nie itp.
blagam was, nie wywolujcie awantury na sile. nalpierw sprzeczka o karmienie mlekiem, potem o margaryne, o kamfore i inne- troche za duzo nie uwazacie??
nie biezcie tez do siebie mojego wybuchu, ale ja juz nie mam sily panowac nad nerwami, dlatego tez chyba zaczne unikac tego typu tematow, co ja podaje dziecku lub czego nie.