Dobrze jest nie tylko pić pyszną i pełnowartościową wodę źródlaną, ale przede wszystkim dobrze jest doceniać wodę...
Muszę przyznać szczerze, że do zeszłego roku nie przywiązywałam zbytniego znaczenia do wody. Oczywiście, wiedziałam, że gdzieś tam daleko w Afryce brakuje wody, ale w moim różowo - cukierkowym świecie nie było miejsca na żadne głębsze refleksje. Woda w końcu jest w kranie, pod prysznicem, w sklepie - i to w ogromnych ilościach, woda jest w jeziorze i w Warcie, która płynie niedaleko mojego domu. Kochałam długie kąpiele z wodą lejącą się strumieniami, a do picia częściej wybierałam popularne słodzone napoje, bo byłam taka cool Rok temu pojechałam na wymarzoną wyprawę do Indii. Powiedziałabym "wycieczkę", ale ten miesiąc oznaczał zdecydowanie coś ważniejszego niż tylko fajne wakacje. Na delhijskich i mumbajskich ulicach zobaczyłam ludzi, dla których szklanka wody, nawet niespecjalnie czystej, jest warta więcej niż wszystkie klejnoty tego świata. W Chandigarze, słynnym modernistycznym mieście wielkiego Le Corbusiera, bezdomni rikszarze co wieczór zdejmowali kratkę ze studzienki kanalizacyjnej, żeby w odrobinie stojącej wody obmyć warzywa na wieczorną strawę (bo właśnie była to strawa, nie kolacja), umyć ręce i resztę ciała. W Agrze, niepodal znanego w każdym zakątku Ziemi Taj Mahal, częstowałam chłopca butelkowaną wodą i okazana przez niego wdzięczność sprawia, że do dziś jest mi wstyd - że my mamy tak wiele, a niektórzy nie mają nic. Na Goa wodą częstowałam bezdomnego psa - tak, na tym samym Goa, na którym miliony zagranicznych turystów rocznie spędzają słoneczne wakacje swojego życia. Dało mi to wiele do myślenia, bo zorientowałam się, że nie tylko, jak się mówi w Polsce, do życia potrzebne jest białko i inne składniki odżywcze. Do życia potrzebna jest przede wszystkim woda, której wartość tu, w Europie, chyba deprecjonujemy. Woda jest tak oczywistą oczywistością, że kto mówiłby o znaczeniu tego życiodajnego elementu. Bezdomni rikszarze z Chandigarhu potrafią każdego dnia ciężko harować bez pełnowartościowych posiłków, ale nie bez wody. Będąc w Indiach dostrzegłam także jeszcze jedną ważną rzecz - smak. W Polsce woda smakuje prawie wszędzie tak samo. W Indiach zaś, zgodnie z zaleceniami wytrwałych podróżników wystrzegałam się wody z kranu i kupowałam butelkowaną, która jest tak mocno chlorowana i nasączana zapewne wszystkimi innymi dezynfekującymi chemikaliami, że jej metaliczny posmak zapamiętam na zawsze. O ironio - właśnie wtedy, kiedy poznałam jaką wartość ma woda i jak bardzo potrzebna jest do życia, byłam skazana wyłącznie na sł↕odkie, sztuczne napoje, bo metalicznej wody nie dało się pić Ale przysięgam, że już nigdy nie zapomnę, co tak naprawdę znaczy woda...
Muszę przyznać szczerze, że do zeszłego roku nie przywiązywałam zbytniego znaczenia do wody. Oczywiście, wiedziałam, że gdzieś tam daleko w Afryce brakuje wody, ale w moim różowo - cukierkowym świecie nie było miejsca na żadne głębsze refleksje. Woda w końcu jest w kranie, pod prysznicem, w sklepie - i to w ogromnych ilościach, woda jest w jeziorze i w Warcie, która płynie niedaleko mojego domu. Kochałam długie kąpiele z wodą lejącą się strumieniami, a do picia częściej wybierałam popularne słodzone napoje, bo byłam taka cool Rok temu pojechałam na wymarzoną wyprawę do Indii. Powiedziałabym "wycieczkę", ale ten miesiąc oznaczał zdecydowanie coś ważniejszego niż tylko fajne wakacje. Na delhijskich i mumbajskich ulicach zobaczyłam ludzi, dla których szklanka wody, nawet niespecjalnie czystej, jest warta więcej niż wszystkie klejnoty tego świata. W Chandigarze, słynnym modernistycznym mieście wielkiego Le Corbusiera, bezdomni rikszarze co wieczór zdejmowali kratkę ze studzienki kanalizacyjnej, żeby w odrobinie stojącej wody obmyć warzywa na wieczorną strawę (bo właśnie była to strawa, nie kolacja), umyć ręce i resztę ciała. W Agrze, niepodal znanego w każdym zakątku Ziemi Taj Mahal, częstowałam chłopca butelkowaną wodą i okazana przez niego wdzięczność sprawia, że do dziś jest mi wstyd - że my mamy tak wiele, a niektórzy nie mają nic. Na Goa wodą częstowałam bezdomnego psa - tak, na tym samym Goa, na którym miliony zagranicznych turystów rocznie spędzają słoneczne wakacje swojego życia. Dało mi to wiele do myślenia, bo zorientowałam się, że nie tylko, jak się mówi w Polsce, do życia potrzebne jest białko i inne składniki odżywcze. Do życia potrzebna jest przede wszystkim woda, której wartość tu, w Europie, chyba deprecjonujemy. Woda jest tak oczywistą oczywistością, że kto mówiłby o znaczeniu tego życiodajnego elementu. Bezdomni rikszarze z Chandigarhu potrafią każdego dnia ciężko harować bez pełnowartościowych posiłków, ale nie bez wody. Będąc w Indiach dostrzegłam także jeszcze jedną ważną rzecz - smak. W Polsce woda smakuje prawie wszędzie tak samo. W Indiach zaś, zgodnie z zaleceniami wytrwałych podróżników wystrzegałam się wody z kranu i kupowałam butelkowaną, która jest tak mocno chlorowana i nasączana zapewne wszystkimi innymi dezynfekującymi chemikaliami, że jej metaliczny posmak zapamiętam na zawsze. O ironio - właśnie wtedy, kiedy poznałam jaką wartość ma woda i jak bardzo potrzebna jest do życia, byłam skazana wyłącznie na sł↕odkie, sztuczne napoje, bo metalicznej wody nie dało się pić Ale przysięgam, że już nigdy nie zapomnę, co tak naprawdę znaczy woda...