Ach, te stare, dobre czasy mojego dzieciństwa, kiedy na kolonie zaczynało się jeździć od I klasy podstawówki...
.
WCALE się nie dziwię, że 15latek nie chce z rodzicami.
Samego z kolegami bym jeszcze nie puściła - to jednak jeszcze dzieciaki, a dzisiejszy swiat trochę bardziej niebezpieczny od tego, w którym my się wychowywaliśmy.
Ale obóz - jak najbardziej.
I nawet nie musi być "dla twardzieli " (chcesz w ten sposób syna ukarać za to, że nie chce już z mamusia i tatusiem na wakacje ? ;-)
). Po prostu wyjazd- gdzieś, z grupą rówieśników- by przeżyć to wszystko, co z wakacjami nam się kojarzy.
Nawet moja mama-"kwoka" pozwoliła siostrze i mnie na wyjazd z kuzynem w góry. Ja miałam wtedy 17 lat, kuzyn 16, siostra 15. I to w erzez PRZED powszechnym dostępem do telefonów komórkowych, internetu itd.
.
Tak z obserwacji- rodziny, znajomych...te dzieci, które były "trzymane na krótkiej smyczy", gdy potem tylko nadarza się okazja, zachowują się dosłownie jak "spuszczone z łańcucha" i nie wiedzą, co zrobić z ową wolnością- często przykro się to konczy.
Te, które stopniowo , od dziecka, miały tę wolność i samodzielność "przyznawane" , umieją z niej korzystać.