Mama Marysi opisała uczucia, które towarzyszą wielu z nas. Przeczytaj je w tekście
Wzór macierzyństwa, do którego dążyłam nie istnieje. Jesteś taka jak ja?
Tu tylko fragment:
Jestem pewna, że mam podobnych do mnie jest mnóstwo. Kobiet, które żyją w wiecznej presji oczekiwań, że będą idealne, pogodne, pełne cierpliwości i empatii. Nie pomagają w tym filmy, artykuły, czy książki. Najczęściej przedstawiany model matki to osoba spełniona dzięki macierzyństwu, która ma w sobie anielski spokój.
Okazuje się, że ja też chcę sprostać tej wizji. Jak najlepiej. Zwłaszcza, kiedy jestem obserwowana. I oczywiście, że to wtedy się udaje. Tymczasem w domu potrafię krzyknąć na dziecko, popłakać się z bezradności, a nawet walnąć ręką w stół, kiedy mała doprowadza mnie do szału. Potem mam koszmarne poczucie winy, nie lubię siebie i czuję się podle. Od razu przypominają mi się inne mamy, które są dla mnie wzorem cnót i to mnie już zupełnie dobija.
Czy znacie to uczucie? Jak sobie radzicie z tym, że jesteście oceniane? Jak wysoko same sobie stawiacie poprzeczkę? A przede wszystkim, jak sobie radzicie?
Wzór macierzyństwa, do którego dążyłam nie istnieje. Jesteś taka jak ja?
Tu tylko fragment:
Jestem pewna, że mam podobnych do mnie jest mnóstwo. Kobiet, które żyją w wiecznej presji oczekiwań, że będą idealne, pogodne, pełne cierpliwości i empatii. Nie pomagają w tym filmy, artykuły, czy książki. Najczęściej przedstawiany model matki to osoba spełniona dzięki macierzyństwu, która ma w sobie anielski spokój.
Okazuje się, że ja też chcę sprostać tej wizji. Jak najlepiej. Zwłaszcza, kiedy jestem obserwowana. I oczywiście, że to wtedy się udaje. Tymczasem w domu potrafię krzyknąć na dziecko, popłakać się z bezradności, a nawet walnąć ręką w stół, kiedy mała doprowadza mnie do szału. Potem mam koszmarne poczucie winy, nie lubię siebie i czuję się podle. Od razu przypominają mi się inne mamy, które są dla mnie wzorem cnót i to mnie już zupełnie dobija.
Czy znacie to uczucie? Jak sobie radzicie z tym, że jesteście oceniane? Jak wysoko same sobie stawiacie poprzeczkę? A przede wszystkim, jak sobie radzicie?