witam.
oczywiście, ze to nie ma żadnego znaczenia. dziecko trzeba zapisać w okreslonym terminie i tyle a jak brakuje miejsc to kryteria są rózne. im więcej miejsc brakuje tym więcej kryteriów.
zawsze było tak, ze pierszeństwo maja dzieci niepełnosprawne, ale to w przedszkolach integracyjnych, dzieci rodziców samodzielnie wychowujących, potem obojga pracujących, dalej rodzeństwo dzieci już chodzących, z rodzin wielodzietnych itd jesli to nie wystarcza to posuwaja sie nawet do tego, ze jesli dziecko 1 wrzesnia nie bedzie miało ukończonych 3 lat to nie przyjmą, dopiero jak skonczy, ale tez tylko wtedy jak będa miejsca, a wiadomo, ze ich nie bedzie skoro nie chca przyjąc na poczatku. to oczywiście jest bezprawne, bo w ustawie jest napisane, ze musza byc przyjęte wszystkie dzieci kończące 3 lata w danym roku kalendarzowym, ale dyrektorzy wymiguja sie własnie brakiem miejsc.
gdzies tam to dziecko zawsze mozna upchnac. np na drugim koncu miasta
no i u mnie tak to własnie wyglada.
kogo to obchodzi, ze ja muszę isć do pracy. w momencie zapisów nie pracuje i to mnie dyskwalifikuje.
no ale cos wymyslę.
mam nadzieję
co do obaw o rozłąke, to ja mam troche mniejsze nikita33.
w listopadzie troche sie doszkalałam i Oskar chodził na taka jakby swietlicę, na 5 godzin dziennie.
bałam sie jak cholera, bo on prawie nigdy z nikim nie zostawał, nie mówiac juz o obcych osobach.
okazuje się, ze zupełanie niepotrzebnie.
oczywiście pierwszego dnia latałam do niego co pół godziny, a on się w najlepsze bawił.
na poczatku to jeszcze cos tam do mnie gadał, a po kilku dniach nawet nie zauwazał jak wychodziłam, co mnie trochę bolało
problem był tylko z jedzeniem, sam nie chciał jesc, z opiekunka tym bardziej, więć wyrywałam sie na posiłki.
fakt, ze duzo z nim rozmawialam wczesniej, tłumaczyłam, ze idzie do przedszkola, bo mama musi iśc do szkoły, pokazałam gdzie będe i mówiłam, ze będę przychodziła.
do tej pory jak jesteśmy w poblizu tego miejsca to Oskar mówi, ze chce "do kokola")
jesli sie dostaniemy to chcę go zapisac na zajęcia adaptacyjne, nie wiem jeszcze jak to wyglada, ale niech pozna dzieci i miejsce.
własnie tez gdzieś w necie wyczytałam, ze w tym roku dopiero od 1 marca zapisy. strasznie pózno. a w przedszkolu jeszcze nie wiedzą!
juz bym chciała mie to za sobą!!!
pozdrawiam mamy i wszystkie wrzesniowe przedszkolaki
oczywiście, ze to nie ma żadnego znaczenia. dziecko trzeba zapisać w okreslonym terminie i tyle a jak brakuje miejsc to kryteria są rózne. im więcej miejsc brakuje tym więcej kryteriów.
zawsze było tak, ze pierszeństwo maja dzieci niepełnosprawne, ale to w przedszkolach integracyjnych, dzieci rodziców samodzielnie wychowujących, potem obojga pracujących, dalej rodzeństwo dzieci już chodzących, z rodzin wielodzietnych itd jesli to nie wystarcza to posuwaja sie nawet do tego, ze jesli dziecko 1 wrzesnia nie bedzie miało ukończonych 3 lat to nie przyjmą, dopiero jak skonczy, ale tez tylko wtedy jak będa miejsca, a wiadomo, ze ich nie bedzie skoro nie chca przyjąc na poczatku. to oczywiście jest bezprawne, bo w ustawie jest napisane, ze musza byc przyjęte wszystkie dzieci kończące 3 lata w danym roku kalendarzowym, ale dyrektorzy wymiguja sie własnie brakiem miejsc.
gdzies tam to dziecko zawsze mozna upchnac. np na drugim koncu miasta
no i u mnie tak to własnie wyglada.
kogo to obchodzi, ze ja muszę isć do pracy. w momencie zapisów nie pracuje i to mnie dyskwalifikuje.
no ale cos wymyslę.
mam nadzieję
co do obaw o rozłąke, to ja mam troche mniejsze nikita33.
w listopadzie troche sie doszkalałam i Oskar chodził na taka jakby swietlicę, na 5 godzin dziennie.
bałam sie jak cholera, bo on prawie nigdy z nikim nie zostawał, nie mówiac juz o obcych osobach.
okazuje się, ze zupełanie niepotrzebnie.
oczywiście pierwszego dnia latałam do niego co pół godziny, a on się w najlepsze bawił.
na poczatku to jeszcze cos tam do mnie gadał, a po kilku dniach nawet nie zauwazał jak wychodziłam, co mnie trochę bolało
problem był tylko z jedzeniem, sam nie chciał jesc, z opiekunka tym bardziej, więć wyrywałam sie na posiłki.
fakt, ze duzo z nim rozmawialam wczesniej, tłumaczyłam, ze idzie do przedszkola, bo mama musi iśc do szkoły, pokazałam gdzie będe i mówiłam, ze będę przychodziła.
do tej pory jak jesteśmy w poblizu tego miejsca to Oskar mówi, ze chce "do kokola")
jesli sie dostaniemy to chcę go zapisac na zajęcia adaptacyjne, nie wiem jeszcze jak to wyglada, ale niech pozna dzieci i miejsce.
własnie tez gdzieś w necie wyczytałam, ze w tym roku dopiero od 1 marca zapisy. strasznie pózno. a w przedszkolu jeszcze nie wiedzą!
juz bym chciała mie to za sobą!!!
pozdrawiam mamy i wszystkie wrzesniowe przedszkolaki