Witam forumowiczów. Jakiś czas temu kupowałam wózek dla mojej córci i poszłam po poradę do kolegi, który zajmuje się produkcją wózków. Zwrócił mi uwagę na to żeby kupując sprawdzić skąd pochodzą materiały (plastiki, kółka) ponieważ podobno duża ich część sprowadzana jest z Chin, a produkuje się je z rakotwórczych substancji. Podobno takie kółka i plastiki strasznie smierdzą, a jak dziecko weźmie do buzi to może się zatruć. Nie wiem czy kolega nie opowiadał mi głupot, dlatego pytam ogółu Czy ktoś z forumowiczów się spotkał z czymś takim?
reklama
polianna
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 3 Wrzesień 2008
- Postów
- 1 434
No nie... haha, zakrawa na paranoję. Po pierwsze jeszcze nie widzialam dziecka jedzącego kółka od wózka (a ząbkujące brzdące raczej są pod kontrolą rodziców). Po drugie- wózek jest do wychodzenia na spacer, do miasta gdzie spaliny i ogólna "aura" jest z pewnością o wiele bardziej trująca niż guma w kółkach.
Amelkowa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Marzec 2009
- Postów
- 2 789
jeśli wózek trzyma się w mieszkaniu, to czasem wystarczy pójść do łazienki żeby raczkujący brzdąc dorwał się do kółek
Mamoklary kiedyś w DDTVN mówili o rakotwórczych substancjach w wózkach dla dzieci, nie tylko w kołach, ale też w innych materiałach z których są zrobione. Więc Twój kolega wie co mówi, tym bardziej jeśli siedzi w produkcji wózków.
W tym programie w podsumowaniu powiedzieli, że najlepsze dla naszych dzieci są wózki używane, bo w nich substancji trujących jest mniej dzięki wietrzeniu, praniu i wycieraniu.
No ale gdyby każdy chciał kupić wózek z drugiej ręki to byłoby raczej niemożliwe ;-)
Niestety chińszczyzna panoszy się wszędzie, więc warto sprawdzić gdzie były wyprodukowane części wózków i inne rzeczy które kupujemy, jeśli nie po to żeby uchronić się przed niebezpiecznymi substancjami to chociażby ze względu na to że w Chinach do pracy wykorzystuje się dzieci i płaci się im za to g***iane pieniądze.
Mamoklary kiedyś w DDTVN mówili o rakotwórczych substancjach w wózkach dla dzieci, nie tylko w kołach, ale też w innych materiałach z których są zrobione. Więc Twój kolega wie co mówi, tym bardziej jeśli siedzi w produkcji wózków.
W tym programie w podsumowaniu powiedzieli, że najlepsze dla naszych dzieci są wózki używane, bo w nich substancji trujących jest mniej dzięki wietrzeniu, praniu i wycieraniu.
No ale gdyby każdy chciał kupić wózek z drugiej ręki to byłoby raczej niemożliwe ;-)
Niestety chińszczyzna panoszy się wszędzie, więc warto sprawdzić gdzie były wyprodukowane części wózków i inne rzeczy które kupujemy, jeśli nie po to żeby uchronić się przed niebezpiecznymi substancjami to chociażby ze względu na to że w Chinach do pracy wykorzystuje się dzieci i płaci się im za to g***iane pieniądze.
Na wózkach polskich w zasadzie są certyfikaty-wiadomo wtedy z jakiego materiału są wykonane. Odnośnie chińszczyzny to fakt dużo się słyszy o rakotwórczości. Nawet jeżeli dzieci nie ''gryzą '' kół to leżą w wózku z trującego materiału . Bardzo mądry temat w którym nie ma nic do śmiechu
reklama
- Dołączył(a)
- 20 Lipiec 2010
- Postów
- 4
jeśli wózek trzyma się w mieszkaniu, to czasem wystarczy pójść do łazienki żeby raczkujący brzdąc dorwał się do kółek
Mamoklary kiedyś w DDTVN mówili o rakotwórczych substancjach w wózkach dla dzieci, nie tylko w kołach, ale też w innych materiałach z których są zrobione. Więc Twój kolega wie co mówi, tym bardziej jeśli siedzi w produkcji wózków.
Niestety chińszczyzna panoszy się wszędzie, więc warto sprawdzić gdzie były wyprodukowane części wózków i inne rzeczy które kupujemy, jeśli nie po to żeby uchronić się przed niebezpiecznymi substancjami to chociażby ze względu na to że w Chinach do pracy wykorzystuje się dzieci i płaci się im za to g***iane pieniądze.
Też kojarzę ten program. Przyznaję, że mnie mocno przestraszył, bo byłam wtedy pod koniec ciąży. Zaczęłam po tym czytać w internecie i okazało się, że ten problem naprawdę istnieje. Były głosy matek na forach, że dzieci dostawały wysypek i miały duszący kaszel i po wykluczeniu innych czynników z lekarzem dochodzili do wniosku, że to może być związane z tymi oponami.
Dlatego nie na miejscu jest chyba żartowanie sobie z tego tematu. Oczywiście żyjemy w nie do końca zdrowych warunkach (zanieczyszczenia itd), ale dlaczego dodatkowo narażać dziecko na jakieś rakotwórcze substancje? Nawet jeśli to tylko o 2% zwiększy jego ryzyko zachorowania na tak poważną chorobę, czy nawet 1%.. Która matka chciałaby coś takiego dodatkowo fundować swojemu dziecku? Ono jest mnie odporne niż dorosły człowiek - dla nas może to być tylko nieprzyjemny zapach, a dla maluszka - powód do alergii, chorób, czy nawet czegoś poważniejszego.. Brrr.. Aż strach pomyśleć.
reklama
Podziel się: