g0ldenflower - To, co napisalam odnosi sie generalnie do stosunkow rodzinnych a nie do konkretnie Twojej sytuacji, ktorej nie znam. Kazda rodzina i kazda historia jest inna i trudno na forum publicznym do kazdej mozliwosci odnosic sie oddzielnie (szczegolnie do tych, ktorych sie nie zna!). Natomiast jest jakas "przecietna", ktora dotyczy wiekszosci rodzin i "generalizujac" raczej czlowiek ma na mysli wlasnie ta czesc spoleczenstwa.
Wspolczuje przezyc i wierze, ze wlasnie tak czujesz. Ale Twoja historia nie nalezy do "przecietnych" (choc nie jest az tak rzdko spotykana) i nie kazdy wlasnie tak na to patrzy. Wiem, bo m.in. sama starcilam kogos, kto wyrzadzil duza krzywde mojej rodzinie i przez wiele lat nosilam ta uraze w sercu. Cala moja rodzina jej wybaczyla i kiedy wkoncu i ja sie na to skusilam i mialam jej o tym powiedziec, dzien wczesniej ulegla smiertelnemu wypadkowi. Nie ma miesiaca (moze nawet tygodnia) abym o tym nie myslala. Mimo, ze bylam wtedy dosc mloda, jednak to zdarzenie pozwolilo mi przewartosciowac rozne rzeczy. Wolalabym, aby inni czerpali z mojego, gorzkiego doswiadczenia i moze sami zastanowili sie nad priorytetami zanim sami doswiadcza takich przezyc. To sie potem dlugo nosi w sercu - duzo dluzej niz wczesniejsza uraze......Dzis wiem, ze nie bylo warto byc tak zawzietym. Cena jest zbyt wysoka.
Aczkolwiek nie jest to cos co mi spedza sen z oczu i nie pozwala isc do przodu. Bez przesady. Ale mogloby mi byc troche lzej na sercu.....