Witajcie.22 Kwietnia dostałam plamienia poronnego(było to równe 8 tyg ciąży),Lekarz po zbadaniu mnie stwierdził , że ciąża nie rozwija się już od tygodnia , bo na 8 tydzień ciąży , była rozwinięta na 7 tydzień. Zostałam w szpitalu na noc rzecz jasna , lecz chwała Bogu pomogły same tabletki i obyło się bez zabiegu łyżeczkowania . Od tego czasu minęło już trochę , doszłam do siebie (psychicznie-mimo , że pamiętać o tym będę zawsze) , to z mężem zdecydowaliśmy się jednak spróbować jeszcze raz . Wiem , jestem pewna , że teraz się uda na 100% ....Ale jednak czuję lekki niepokój , przecież to zrozumiałe , i też zniecierpliwienie , bo ja bym chciała już , teraz , natychmiast.......
Gdy byłam ok . tygodnia-dwóch po poronieniu zaczęłam mówić coś mamie właśnie na temat mojego poronienia (samoistnego) a matka mi odpowiedziała "ROZUMIEM , ŻE JEST CI PRZYKRO , ALE NIE MOŻESZ WSZYSTKICH TYM ZAMĘCZAĆ"....
Moja mama też poroniła i to 3 razy , ale ponad 20 lat temu. Ale jak można tak odpowiedzieć własnej córce , która straciła dziecko ?...Wiem , że 8 tydzień ciąży to bardzo niziutko, ale dla mnie to już było moje maleństwo...
Gdy byłam ok . tygodnia-dwóch po poronieniu zaczęłam mówić coś mamie właśnie na temat mojego poronienia (samoistnego) a matka mi odpowiedziała "ROZUMIEM , ŻE JEST CI PRZYKRO , ALE NIE MOŻESZ WSZYSTKICH TYM ZAMĘCZAĆ"....
Moja mama też poroniła i to 3 razy , ale ponad 20 lat temu. Ale jak można tak odpowiedzieć własnej córce , która straciła dziecko ?...Wiem , że 8 tydzień ciąży to bardzo niziutko, ale dla mnie to już było moje maleństwo...