Tak myszka2829, mam dziecko i robię co mogę, żeby dla niego wszystko poprawić. Najgorsze, że muszę korzystac z pomocy mamy, a ona nie dość, że to wykorzystuje, to jeszcze ostatnio zauważyłam, że Matti bardzo źle się zachowuje, ale tylko przy niej. Dziś okazało się jeszcze (pożalił mi się wieczorem), że ona mu różne rzeczy mówi dotyczące mnie i mojej "nieodpowiedzialności" i innych, z dodatkiem "nie mów mamie". Wierzcie, że robię wszystko, żeby się od tego odseparować. Ale problem leży gdzie indziej. We mnie i w tym, że nie umiem sobie poradzić z tym paskudnym dysonansem w środku. Stawiam się, oczywiście. Ale w tym przypadku, mówienie co czuję i myślę, jest jak walenie głową w gruby mur. I jest zewnętrzne. Tego co siedzi w głowie nie da się tak łatwo wyrzucić. A dochodzi jeszcze to, że to jednak matka i świadomość że jednak to ona pomaga mi gdy dostaję pismo od komornika :/ Ona każdą pomoc, każdy mój nóż na gardle wykorzystuje przeciwko mnie. Teraz już odmawiam jej tej pomocy. Ale wcześniej nie mogłam .... Nawet wczoraj przyszła i chciała rozmawiac o moim zyciu i wyborach, które jej się nie podobają. Mówię "NIE" a ona dalej mówi, mówię "WYJDŹ", a ona nie słucha .... wszyscy mówią mi że jestem silna, że mnie podziwiają. A ja mam wrażenie, że ostatnie przejścia zabrały mi tą siłę i stąd jeszcze gorzej radzę sobie z nią. Moja samoocena drastycznie maleje. Moje samopoczucie spada. Moja chęć do czegokolwiek znika.
Ona teraz wyjeżdża na dwa miesiące. Ale mi nie chodzi o to żeby być jak najdalej, zerwać kontakt, tylko o to żeby przy świadomości, że ona się nie zmieni móc normalnie żyć.