Mam to nieszczęście,że mój mąż jest ukochanym synusiem mamusi.Drugi najmłodszy ukochany synuś mamusi jest pod moją opieką(ma 14 lat)Sama mam 2 córcie w wieku 7 i 4 lat.O przebojach jakich doznałam kiedy zaszłam w ciążę z pierwszą córką nie będę pisać , bo szkoda nerwów i czasu.Moja teściowa jest bardzo zaborczą kobietą.Swoje już przeżyłam w związku z tym ,że tak szybko zabrałam jej ukochanego synusia(mieliśmy po 19 lat gdy zaszłam w ciążę).Babcia mojego męża zachorowała i wtedy 10-letnim najmłodszym synem zajął się Andrzej wraz z żoną lecz długo to nie trwało bo teściowa uznała ,że nieodpowiednio zajmują się jej najmłodszym syneczkiem , do tego doszły jeszcze inne problemy związane z żoną Andrzeja itp.Teście chodzili i biadolili ,,co my teraz zrobimy,, więc wraz z mężem zaproponowaliśmy,że my zostaniemy-nie wiedziałam w co się pakuję!!! Zostawiłam dom,ojca który w tym czasie wrócił do domu ,a pół roku później zachorował na raka,zostawiłam wszystko tylko po to aby się odwdzięczyć za pomoc jaką nam teście okazali.W zamian za moje poświęcenie ,w podzięce dostałam np.niespodziewany przyjazd żeby sprawdzić czy utrzymuję w domu porządek albo awanturę za nieumyte naczynia cyt:,,bo jak pojechałaś do domu(1 , 2 i 3 maj) to w zlewie zostawiłaś nieumyte gary... (patelnię , talerz i kubek po kawie-to zostawiłam)Po 9 m-cach gehenny spakowałam się i wróciłam do domu.Mój mąż nie miał o to zbytnich pretensji .Mój podopieczny trafił pod opiekę najstarszego brata.W tym czasie doszło do tragedii rodzinnej-zmarł mój teść.Teściowa została sama z 11 letnim synem na wychowaniu.Dopiero w obliczu takiej tragedii teściowa zdołała przeprosić mnie zw wszystko złe co od niej doznałam lecz teraz wiem ,że to było celowe.Najstarszy brat już nie miał zamiaru opiekować się synusiem mamusi.Ktoś postronny pomyśli sonie pewnie ,, biedne dziecko,,-taki młody i przewalany z kąta w kąt.A czy ktoś zada sobie pytanie :dlaczego tak się dziejeJuż tłumaczę.Od 4 lat zajmuję się tym chłopakiem(ładne rozwiązanie tymczasowe)i wysiadam zarówno psychicznie jak i fizycznie.Jestem sama a robię na 6 osób.Mam dom o powierzchni 180 m2 i działkę ok 1 ha i na to wszystko muszę wyrobić sama.Mąż ciągle w pracy , ojciec też ,a dziewczynki są za małe na pomoc.zaś mój podopieczny to leser-do niczego się nie nadaje ,nawet trawy nie potrafi skosić.Od samego początku mamusia rekompensuje mu swoją nieobecność przeróżnymi rzeczami:komputer , super telefon, mp4 ,a wczoraj się dowiedziałam ,że chce mu kupić laptopa bo jak pojedzie do niej na wakacje to nie może się nudzić.Comiesięczne kieszonkowe w kwocie 80 zł a jak powiedziałam ,że niczego mu nie brakuje to daje po kryjomu.Na 14 urodziny dostał 600 zł.Na mp4 znalazłam zdjęcia gołych bab(to widocznie już dojrzewa-komentarz teściowej)markowe ubrania wszystko czego dusza zapragnie.Typowe mówisz masz.Jak zwróciłam uwagę,że nie powinien mieć hasła na kompie to usłyszałam:widocznie nie chce żeby mu ktoś grzebał.Jak powiedziałam:a pamięta mama jak chłopaków goniła do nauki : i co z tego mam ?Na wszystko zawsze znajdzie się odpowiedź taka,żeby mnie zgasić.Ten chłopak to leń który nawet kanapek do szkoły nie chce sam zrobić.Jest tego wiele przykładów,szkoda więcej pisać.Już kilka razy mówiłam ,że jak się nic nie zmieni to się nim zajmować nie będę , nic się nie zmienia z roku na rok jest coraz gorzej.A co na to mój mąż? Mój mąż gdy narzekam na braciszka potrafi tylko powiedzieć : mam już tego dość.Jak narzekam na mamusię przypomina napuszonego pawia dumnego ze swojej mamusi i zawsze stającego w jej obronie i zawsze jej posłusznego.Moje zdanie się nie liczy.Przykład: od 8 lat nie zjedliśmy kolacji Wigilijnej u nas w domu(choć zawsze narobię się jak głupia)bo przecież mamusia będzie zawiedziona i wpadnie w szał jak nie przyjedziemy na czas.Jak kiedyś oznajmiłam,że kolację najpierw zjemy u nas a potem pojedziemy do teściów to zadzwonił od mamusi z zapytaniem: kiedy po Ciebie przyjechać?Momentami czuje się jak taki malutki robaczek na którego nikt nie zwraca uwagi.Nie to ,że nam się nie układa , ale jeśli mamusia jest na horyzoncie i jeśli chodzi o najmłodszego braciszka-to ja już się nie liczę.I co ja mam zrobić?POMÓŻCIE!!!!
reklama
lenka 2910
Zaangażowana w BB
Sytuacja faktycznie okropna. Sama nie wiem jak można to rozwiązać. Przede wszystkim chyba mąż musi najpierw Cię zrozumieć bo inaczej nic się nie zmieni. I obawiam się o Twoje córki czy nie zaczną brać przykładu z małego leniwego rozpieszczonego wujka, który ewidentnie wykorzystuje swoja mamusieDo niczego dobrego to nie doprowadzi:-(
dib2
Mama Sary - 06.12.2008r.
Powiedz dlaczego to ty opiekujesz się tym smarkaczem?? A nie prawdziwa matka?? Weż spakuj go i wywież będzie po problemie. Dobra troche przesadzam...Porozmawiaj z mężem i ustal pewne zasady do których chłopak ma się stosowac. Gołe baby w MP4 co to to nie - zabierz sprzęt i tyle, a jak teściowej się coś nie podoba to powiedz jej "że ma sobie go wziąść i sama w wychowywać bo dopuki jest u ciebie to nie będziesz tolerować takich wybryków". Jak nauczy się robić kanapki to oddasz i tak po kolei po malutku małymi kroczkami...coś za coś. Wiem że to nie będzie łatwe, ale w twoim wypadku nie ma innej rady jak tylko (przepraszam że tak brzytko, ale musze) gembą. bo jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie.
Syn bratowej miał problem z tabliczką mnożenia za co siupnoł z 2 do 3 klasy!!!
Bratowa miała problemy rozwód (po długoletniej separacji) i ciaża z nowym partnerem no i dotego jeszcze 5 letnia córka z wcześniejszego małżeństwa. Staraliśmy sie chłopaka zachęcić do nauki wszystkimi sposobani ale ojciec strasznie go manipuluje do teraz. Zrobiliśmy z mężam tak coś za coś. Pojechał z nami na basen jak wyśpiewał nam tabliczke mnożenia przez 6. A potem jak przez 7 itd. Metoda dział, ale nie jest zbyt szybka. system nagradzania malego lenia jest najlepszy zwłaszcza że w naszym wypadku się sprawdziła. Spróbuj.
bez pomocy męża nic jednak nie wskurasz bo co to za autorytet jak ty mówisz nie a ktoś tak. Na teściową nie patrz. jeśli to ty wychowujesz chłopaka a nie ona i coś ci sie nie podoba masz 100% prawo do odebrania jakiegoś przywileju i to obojętnie czy zakaz wychodzenia z domu czy laptop, mp4 itp.. A jak teściowa mu coś da a ty uznasz że nie zasługuje bo np przyniósł do domu nadane dwie pały itp. to odrazu mu to zabierz i powiedz że oddasz jak się poprawi lub przy teściowej powiedz że nie Zasłuzył i jak się poprawi to jej dasz znać co będzie mógł mu to dać.
Syn bratowej miał problem z tabliczką mnożenia za co siupnoł z 2 do 3 klasy!!!
Bratowa miała problemy rozwód (po długoletniej separacji) i ciaża z nowym partnerem no i dotego jeszcze 5 letnia córka z wcześniejszego małżeństwa. Staraliśmy sie chłopaka zachęcić do nauki wszystkimi sposobani ale ojciec strasznie go manipuluje do teraz. Zrobiliśmy z mężam tak coś za coś. Pojechał z nami na basen jak wyśpiewał nam tabliczke mnożenia przez 6. A potem jak przez 7 itd. Metoda dział, ale nie jest zbyt szybka. system nagradzania malego lenia jest najlepszy zwłaszcza że w naszym wypadku się sprawdziła. Spróbuj.
bez pomocy męża nic jednak nie wskurasz bo co to za autorytet jak ty mówisz nie a ktoś tak. Na teściową nie patrz. jeśli to ty wychowujesz chłopaka a nie ona i coś ci sie nie podoba masz 100% prawo do odebrania jakiegoś przywileju i to obojętnie czy zakaz wychodzenia z domu czy laptop, mp4 itp.. A jak teściowa mu coś da a ty uznasz że nie zasługuje bo np przyniósł do domu nadane dwie pały itp. to odrazu mu to zabierz i powiedz że oddasz jak się poprawi lub przy teściowej powiedz że nie Zasłuzył i jak się poprawi to jej dasz znać co będzie mógł mu to dać.
edyta27
O&M
- Dołączył(a)
- 24 Listopad 2005
- Postów
- 7 586
Boom now właśnie pierwsze pytanie, które się nasuwa po przeczytaniu Twojej historii - DLACZEGO Ty niańczysz syna swojej teściowej (i nie męża do tego)????????????????????????????????????????????????????????
Niezrozumiałe. A poza tym to współczuję!
Niezrozumiałe. A poza tym to współczuję!
Muszelka05
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 30 Maj 2009
- Postów
- 333
Bardzo dobrze Ci dziewczyny radza! Wspolczuje doswiadczen:-( Jestes za mloda aby brac na siebie takie obowiazki! Wychowywanie nastolatka to bardzo duza odpowiedzialnosc. Nie mam na mysli tego, ze ty jestes nieodpowiedzialna (wrecz przeciwnie! zbyt odpowiedzialna bym powiedziala!), ale to, ze juz jak na Twoj wiek masz dosc duzo na glowie. Do pewnych rzeczy trzeba dorosnac - nie dojrzec (jak widac na Twoim przykladzie mozna byc dojrzalym dosc mlodo!) , ale wlasnie dorosnac aby sie zahartowac. Wowczas jest latwiej byc konsekwentnym, twardym itd. Latwiej wyegzekwowac respekt, ktory jest bardzo wazny w wychowaniu nastolatka. Moze Ciebie nie lubic, ale MUSI Ciebie respektowac!
Przede wszystkim zajmij sie swoim zyciem i je sobie uloz, a dopiero "nadwyzke" wykorzystuj do pomocy innym. Jesli sama o siebie nie zadbasz - nikt nie zadba! Jesli zniszczysz siebie, malzenstwo itd - zabiora d...e w troki i nikt Ci nawet nie podziekuje. Jeszcze beda do ciebie pretensje. Dlatego zajmij sie soba. Pamietaj, ze w Twoim domu Ty stawiasz warunki i ustalasz reguly. W domu rzadzi ten, kto w nim najwiecej przebywa. Wiec jesli Twoj maz nie spedza w nim tyle czasu co Ty, to nie powinien sie zbytnio wtracac (mam na mysli zasady wspolzycia miedzy wami a jego bratem). Jesli "mlody" mieszka z Wami to Wy bierzecie za niego odpowiedzialnosc, wiec to Wy (czyt.:TY!) decydujecie co i kiedy dostaje. To, ze mamusia ma ochote dac, to jeszcze nie oznacza, ze on ma to miec! Masz prawo nawet wyrzucic to co "mlody" dostanie wbrew Twojej woli. Ty decydujesz co w Twoim domu sie znajduje! Mozesz wyrzucic, ale oczywiscie jest to zbyt drastyczne posuniecie. Jednak warto to mamusi i "mlodemu" uzmyslowic!
Jest ostatni dzwonek na ustalenie regol i ich egzekwowanie (bardzo konsekwentne! Cos za cos! Nie posprzata - nie ma wychodnego czy komputera!). Z miesiaca na miesiac (w tym wieku) bedzie coraz gorzej. Kazdy Wasz blad bedzie sie na Was i na nim mscil w przyszlosci. On dopiero wchodzi w trudny okres. Jesli nie zaczniesz dzialac to nie dasz rady! Za rok, dwa to on bedzie rzadzil Waszym domem i stawial warunki. I bedzie to tylko Wasza wina, bo do tego dopuscicie.
Twoj maz chyba nie bardzo jest swiadomy problemu. Sam jeszcze jest mlody. Dla mnie on troche chowa glowe w piasek i czeka az problemy same sie rozwiaza. Tak nie bedzie. One beda sie nawarstwiac. W pojedynke nie dasz rady. Musicie wspolpracowac i byc bardzo zgodni co do metod, i konsekwentni wspolnie! To dla dobra Waszego i dobra "mlodego".
Pamietaj, ze masz jeszcze corki, ktore to wszystko obserwuja i nie bedzie to, co sie dzieje w Waszym domu, obojetne dla ich wychowania i przyszlosci. Konsekwencje moga sie pojawic zarowno szybko (problemy wychowawcze), jak i w ich doroslym zyciu (okaze sie, ze to co teraz przezywaja ma wlyw na ich zycie dorosle!). Nie wolno bagatelizowac takiego ryzyka. Jesli "mlody" nie bedzie zyl wygodnie lub nie wyjdzie na ludzi - to nie Twoj problem! Ale jesli Twoje dzieci beda ponosily konsekwencje tego, ze Wy zdecydowaliscie sie "pomoc" mamie i poprostu nie dajecie rady - to juz jak najbardziej Wasz problem!
Kazdy rodzic bierze odpowiedzialnosc za swoje dzieci (przynajmniej powinien!) i ich wychowanie jest jego obowiazkiem. Twoim obowiazkiem jest zajecie sie corkami, a "mlodym" niech sie zajmuje matka! Jesli nie moze, to niech mu szuka innej opieki, a nie szuka w rodzinie darmowego kozla ofiarnego, na ktorego bedzie mozna wszystko potem zrzucic. Ty masz prawo odmowic zajmowania sie nim. Przede wszystkim dlatego, ze masz male dzieci, i ze sama jestes za mloda!
Jesli zdecydujesz sie mimo wszystko nadal "wychowywac" "mlodego" to musisz zaczac stawiac warunki. Ostro! Albo sie dostosuje, albo: fora ze dwora! Niech idzie gdzie chce - nie martw sie, mamusia nie da mu krzywdy zrobic! Natomiast jesli maz sie bedzie stawial - trudno, moze przejdziecie przez kryzys, ale w ostatecznym rozrachunku on tez dozna ulgi i mu przejdzie. On napewno tez chce swietego spokoju! Natomiast brniecie w to na obecnych zasadach nikomu nie sluzy. To destrukcyjna sytuacja, ktora powoli prowadzi do powaznych konsekwencji. Badz silna i wymagajaca. Jeszcze raz Ci powtarzam: pod Twoim dachem Ty stawiasz warunki i masz prawo ich egzekwowac. I zrob to!
Odsylam Ciebie do dzialu "Wychowanie". Tam jest troche o wychowaniu nastolatkow. Warto poczytac. Musisz zdac sobie sprawe, ze tego sie nie ma we krwi. Aby wychowac nastolatka potrzeba doswiadczenia, ktore nabywa sie z roku na rok wychowujac dzieci latami, i wyciagajac z niego wnioski. Pakowanie sie w to bez przygotowania to jak wrzucanie nieumiejacego plywac na srodek oceanu. Tylko nielicznym pomaga sam instynkt. A i tak do tego musza miec duzo szczescia! Nie boj sie pytac o rady psychologa czy chocby inne, doswiadczone matki. Poczytaj. I pamietaj - "mlody" nie moze wyczuc nawet najmniejszym nerwem, ze jestes niepewna, boisz sie jego reakcji, boisz sie reakcji meza, matki itd, ze nie wiesz co robic. On to bardzo szybko wykorzysta przeciwko Tobie. Badz pewna siebie i swojego postepowania. Nawet jak bedziesz popelniac bledy, rob to z pewnoscia siebie (dla jego oczu). Masz prawo do przyznania sie do bledu przed sama soba. Ale nie mozesz sobie pozwolic na to przed "mlodym"!
Qurde, tak mi Ciebie szkoda, bo nikt nie powinien tak mlodo brac na siebie tak wiele bez przygotowania. Bardzo bym chciala Ci pomoc, ale przede wszystkim sama musisz sobie pomoc i zaczac dzialac. To raczej nie bedzie bezbolesny proces, ale konstruktywny. Jesli nie wyprowadzisz mlodego na prosta, to przynajmniej wyprowadzisz na nia swoja rodzine. Rad mozna dawac wiele, ale to do Ciebie nalezy brudna robota. Pamietaj, ze rady trzeba tez umiec dostosowac do swojej sytuacji, bo kazda rodzina jest inna, kazdy nastolatek jest inny, i kazdy rodzic. To, ze cos skutkuje u jednych nie oznacza od razu, ze skutkuje u drugich. Ale jest kilka zasad generalnych (poczytaj w tym "wychowaniu"), z ktorych warto skorzystac.
Sorrki, ze sie rozpisalam (jak to ja ), ale naprawde zbyt duzo od Ciebie sie wymaga i naprawde potrzebujesz zmian. Tylko tak moge choc postarac Ci sie pomoc.....
Trzymam mocno kciuki. Walcz o swoje szczescie zanim bedzie za pozno!
Przede wszystkim zajmij sie swoim zyciem i je sobie uloz, a dopiero "nadwyzke" wykorzystuj do pomocy innym. Jesli sama o siebie nie zadbasz - nikt nie zadba! Jesli zniszczysz siebie, malzenstwo itd - zabiora d...e w troki i nikt Ci nawet nie podziekuje. Jeszcze beda do ciebie pretensje. Dlatego zajmij sie soba. Pamietaj, ze w Twoim domu Ty stawiasz warunki i ustalasz reguly. W domu rzadzi ten, kto w nim najwiecej przebywa. Wiec jesli Twoj maz nie spedza w nim tyle czasu co Ty, to nie powinien sie zbytnio wtracac (mam na mysli zasady wspolzycia miedzy wami a jego bratem). Jesli "mlody" mieszka z Wami to Wy bierzecie za niego odpowiedzialnosc, wiec to Wy (czyt.:TY!) decydujecie co i kiedy dostaje. To, ze mamusia ma ochote dac, to jeszcze nie oznacza, ze on ma to miec! Masz prawo nawet wyrzucic to co "mlody" dostanie wbrew Twojej woli. Ty decydujesz co w Twoim domu sie znajduje! Mozesz wyrzucic, ale oczywiscie jest to zbyt drastyczne posuniecie. Jednak warto to mamusi i "mlodemu" uzmyslowic!
Jest ostatni dzwonek na ustalenie regol i ich egzekwowanie (bardzo konsekwentne! Cos za cos! Nie posprzata - nie ma wychodnego czy komputera!). Z miesiaca na miesiac (w tym wieku) bedzie coraz gorzej. Kazdy Wasz blad bedzie sie na Was i na nim mscil w przyszlosci. On dopiero wchodzi w trudny okres. Jesli nie zaczniesz dzialac to nie dasz rady! Za rok, dwa to on bedzie rzadzil Waszym domem i stawial warunki. I bedzie to tylko Wasza wina, bo do tego dopuscicie.
Twoj maz chyba nie bardzo jest swiadomy problemu. Sam jeszcze jest mlody. Dla mnie on troche chowa glowe w piasek i czeka az problemy same sie rozwiaza. Tak nie bedzie. One beda sie nawarstwiac. W pojedynke nie dasz rady. Musicie wspolpracowac i byc bardzo zgodni co do metod, i konsekwentni wspolnie! To dla dobra Waszego i dobra "mlodego".
Pamietaj, ze masz jeszcze corki, ktore to wszystko obserwuja i nie bedzie to, co sie dzieje w Waszym domu, obojetne dla ich wychowania i przyszlosci. Konsekwencje moga sie pojawic zarowno szybko (problemy wychowawcze), jak i w ich doroslym zyciu (okaze sie, ze to co teraz przezywaja ma wlyw na ich zycie dorosle!). Nie wolno bagatelizowac takiego ryzyka. Jesli "mlody" nie bedzie zyl wygodnie lub nie wyjdzie na ludzi - to nie Twoj problem! Ale jesli Twoje dzieci beda ponosily konsekwencje tego, ze Wy zdecydowaliscie sie "pomoc" mamie i poprostu nie dajecie rady - to juz jak najbardziej Wasz problem!
Kazdy rodzic bierze odpowiedzialnosc za swoje dzieci (przynajmniej powinien!) i ich wychowanie jest jego obowiazkiem. Twoim obowiazkiem jest zajecie sie corkami, a "mlodym" niech sie zajmuje matka! Jesli nie moze, to niech mu szuka innej opieki, a nie szuka w rodzinie darmowego kozla ofiarnego, na ktorego bedzie mozna wszystko potem zrzucic. Ty masz prawo odmowic zajmowania sie nim. Przede wszystkim dlatego, ze masz male dzieci, i ze sama jestes za mloda!
Jesli zdecydujesz sie mimo wszystko nadal "wychowywac" "mlodego" to musisz zaczac stawiac warunki. Ostro! Albo sie dostosuje, albo: fora ze dwora! Niech idzie gdzie chce - nie martw sie, mamusia nie da mu krzywdy zrobic! Natomiast jesli maz sie bedzie stawial - trudno, moze przejdziecie przez kryzys, ale w ostatecznym rozrachunku on tez dozna ulgi i mu przejdzie. On napewno tez chce swietego spokoju! Natomiast brniecie w to na obecnych zasadach nikomu nie sluzy. To destrukcyjna sytuacja, ktora powoli prowadzi do powaznych konsekwencji. Badz silna i wymagajaca. Jeszcze raz Ci powtarzam: pod Twoim dachem Ty stawiasz warunki i masz prawo ich egzekwowac. I zrob to!
Odsylam Ciebie do dzialu "Wychowanie". Tam jest troche o wychowaniu nastolatkow. Warto poczytac. Musisz zdac sobie sprawe, ze tego sie nie ma we krwi. Aby wychowac nastolatka potrzeba doswiadczenia, ktore nabywa sie z roku na rok wychowujac dzieci latami, i wyciagajac z niego wnioski. Pakowanie sie w to bez przygotowania to jak wrzucanie nieumiejacego plywac na srodek oceanu. Tylko nielicznym pomaga sam instynkt. A i tak do tego musza miec duzo szczescia! Nie boj sie pytac o rady psychologa czy chocby inne, doswiadczone matki. Poczytaj. I pamietaj - "mlody" nie moze wyczuc nawet najmniejszym nerwem, ze jestes niepewna, boisz sie jego reakcji, boisz sie reakcji meza, matki itd, ze nie wiesz co robic. On to bardzo szybko wykorzysta przeciwko Tobie. Badz pewna siebie i swojego postepowania. Nawet jak bedziesz popelniac bledy, rob to z pewnoscia siebie (dla jego oczu). Masz prawo do przyznania sie do bledu przed sama soba. Ale nie mozesz sobie pozwolic na to przed "mlodym"!
Qurde, tak mi Ciebie szkoda, bo nikt nie powinien tak mlodo brac na siebie tak wiele bez przygotowania. Bardzo bym chciala Ci pomoc, ale przede wszystkim sama musisz sobie pomoc i zaczac dzialac. To raczej nie bedzie bezbolesny proces, ale konstruktywny. Jesli nie wyprowadzisz mlodego na prosta, to przynajmniej wyprowadzisz na nia swoja rodzine. Rad mozna dawac wiele, ale to do Ciebie nalezy brudna robota. Pamietaj, ze rady trzeba tez umiec dostosowac do swojej sytuacji, bo kazda rodzina jest inna, kazdy nastolatek jest inny, i kazdy rodzic. To, ze cos skutkuje u jednych nie oznacza od razu, ze skutkuje u drugich. Ale jest kilka zasad generalnych (poczytaj w tym "wychowaniu"), z ktorych warto skorzystac.
Sorrki, ze sie rozpisalam (jak to ja ), ale naprawde zbyt duzo od Ciebie sie wymaga i naprawde potrzebujesz zmian. Tylko tak moge choc postarac Ci sie pomoc.....
Trzymam mocno kciuki. Walcz o swoje szczescie zanim bedzie za pozno!
Dzięki dziewczyny za rady.Młodym opiekuję się z banalnego powodu.Najpierw nie miał paszportu,a potem gdy 1 raz pojechał na wakacje stwierdził,że woli zostać w Polsce.Niby dlatego ,że woli być z braćmi(to oficjalna wersja),moja opinia jest taka,że mamusia jest dobra ale na chwilę,bo wierzcie mi potrafi wpaść w szał i op... za byle pierdołę.
Tak więc właśnie w tej chwili mój mąż po wczorajszej kilkugodzinej rozmowie dziś rozmawia z mamusią(bo przyjechała po synka żeby go zabrać na wakacje i oczywiście kupić mu lapka-za dobre sprawowanie w szkole i średnie moim zdaniem oceny ,choć na tle klasy wypadł nie najgorzej)
Macie rację jestem za młoda na taki natłok problemów ale jak to się ładnie mówi :kto ma miękkie serce musi mieć twardą du...:-)
Młody nie jest takim typem ,że szwęda się z kumplami.Prawie wcale nie wychodzi z domu,ewentualnie na rower czy coś w tym stylu.Nie ma z nim większych problemów jeśli chodzi o wandalizm itp(poza tym mieszkam na wsi więc tu nie wiele się dzieje) Tu bardziej chodzi o jego sposób bycia!Chodzi jak staruszek po domu ciągając za sobą kapcie,w łazience siedzi po pół godziny bo trzeba się poprzeglądać w lusterku itp.Taki bardzo narcystyczny sposób bycia.Ja jestem naj... mam naj... itp.Jeśli chodzi o jego sprawy potrafi pomyśleć ,przymilić się załatwić co trzeba np.zepsuł mu się telefon to do mnie z tym nie przyszedł bo wiedział ,że powiem masz kasę to daj go sobie do naprawy no logiczne prawda.Ale on poszedł do męża bo wiedział ,że nie dość ,że go zawiezie to da kasę na naprawę.Jeśli chodzi o prace domowe to wiem ,że jak sam przychodzi pomagać to ma jakiś interes.Nie zrobi nic sam od siebie.
Co do mp4 to zabierałam i to nie raz nic nie skutkuje.Raz mamusia prosiła mnie w imieniu syna żeby mu oddać bo biedak nie może posłuchać muzyki przed snem.Teraz też mam skonfiskowaną mp4 i karty pamięci telefonu (powiedziałam ,że oddam mu ją jak mi udowodni ,że potrafi sam myśleć nie tylko o sobie i zacznie wywiązywać się ze swoich obowiązków).Robił podchody w celu odzyskania kart pamięci ale nie starając się lecz po prostu się zapytał czy mu oddam bo on by sobie muzyki posłuchał.Teraz się tym nie przejmuje bo mamusia kupi lapka.A stan rzeczy jaki był w domu taki pozostał czyli lekcje , rower, piłka,a potem tv ,umyć się i spać i następnego dnia a piać od nowa(no raz w tygodni sprząta pokój).Kiedyś pisał mi umowę,że będzie się uczył , nie będzie kłamał , głupio żartował przy moich dzieciach,będzie pomagał w pracach domowych i szanował moją pracę jeśli by się z tego nie wywiązał to miał się spakować.Nie wywiązał się.Kazałam mu się spakować i dzwonić do matki.Pakowanie zajęło mu cały dzień a wieczorem przyszedł ,przeprosił powiedział ,że się poprawi.Poprawa była ale jak się domyślacie nie na długo....
Zwariować można od tego.Tak to jest jak chce się dobrze zawsze wychodzi coś innego.Najgorsze jest to ,że jeżeli chodzi o pomoc teściowej to nie mogę powiedzieć na nią złego słowa.Nigdy nie musiałam dziewczyną kupować ubrań ,o zawsze tyle tego nazwozi ,że szafy pękają(a to jak dla mnie bardzo dużo)córce kupiła całą wyprawkę do zerówki itp.W tej kwestii nie mogę na nią złego słowa ,,napisać;-),, ale jeśli chodzi o resztę same wiecie....
I bądź tu mądrym i pisz wiersze......
Tak więc właśnie w tej chwili mój mąż po wczorajszej kilkugodzinej rozmowie dziś rozmawia z mamusią(bo przyjechała po synka żeby go zabrać na wakacje i oczywiście kupić mu lapka-za dobre sprawowanie w szkole i średnie moim zdaniem oceny ,choć na tle klasy wypadł nie najgorzej)
Macie rację jestem za młoda na taki natłok problemów ale jak to się ładnie mówi :kto ma miękkie serce musi mieć twardą du...:-)
Młody nie jest takim typem ,że szwęda się z kumplami.Prawie wcale nie wychodzi z domu,ewentualnie na rower czy coś w tym stylu.Nie ma z nim większych problemów jeśli chodzi o wandalizm itp(poza tym mieszkam na wsi więc tu nie wiele się dzieje) Tu bardziej chodzi o jego sposób bycia!Chodzi jak staruszek po domu ciągając za sobą kapcie,w łazience siedzi po pół godziny bo trzeba się poprzeglądać w lusterku itp.Taki bardzo narcystyczny sposób bycia.Ja jestem naj... mam naj... itp.Jeśli chodzi o jego sprawy potrafi pomyśleć ,przymilić się załatwić co trzeba np.zepsuł mu się telefon to do mnie z tym nie przyszedł bo wiedział ,że powiem masz kasę to daj go sobie do naprawy no logiczne prawda.Ale on poszedł do męża bo wiedział ,że nie dość ,że go zawiezie to da kasę na naprawę.Jeśli chodzi o prace domowe to wiem ,że jak sam przychodzi pomagać to ma jakiś interes.Nie zrobi nic sam od siebie.
Co do mp4 to zabierałam i to nie raz nic nie skutkuje.Raz mamusia prosiła mnie w imieniu syna żeby mu oddać bo biedak nie może posłuchać muzyki przed snem.Teraz też mam skonfiskowaną mp4 i karty pamięci telefonu (powiedziałam ,że oddam mu ją jak mi udowodni ,że potrafi sam myśleć nie tylko o sobie i zacznie wywiązywać się ze swoich obowiązków).Robił podchody w celu odzyskania kart pamięci ale nie starając się lecz po prostu się zapytał czy mu oddam bo on by sobie muzyki posłuchał.Teraz się tym nie przejmuje bo mamusia kupi lapka.A stan rzeczy jaki był w domu taki pozostał czyli lekcje , rower, piłka,a potem tv ,umyć się i spać i następnego dnia a piać od nowa(no raz w tygodni sprząta pokój).Kiedyś pisał mi umowę,że będzie się uczył , nie będzie kłamał , głupio żartował przy moich dzieciach,będzie pomagał w pracach domowych i szanował moją pracę jeśli by się z tego nie wywiązał to miał się spakować.Nie wywiązał się.Kazałam mu się spakować i dzwonić do matki.Pakowanie zajęło mu cały dzień a wieczorem przyszedł ,przeprosił powiedział ,że się poprawi.Poprawa była ale jak się domyślacie nie na długo....
Zwariować można od tego.Tak to jest jak chce się dobrze zawsze wychodzi coś innego.Najgorsze jest to ,że jeżeli chodzi o pomoc teściowej to nie mogę powiedzieć na nią złego słowa.Nigdy nie musiałam dziewczyną kupować ubrań ,o zawsze tyle tego nazwozi ,że szafy pękają(a to jak dla mnie bardzo dużo)córce kupiła całą wyprawkę do zerówki itp.W tej kwestii nie mogę na nią złego słowa ,,napisać;-),, ale jeśli chodzi o resztę same wiecie....
I bądź tu mądrym i pisz wiersze......
dib2
Mama Sary - 06.12.2008r.
Boom bynajmnie pomaga ci jakoś ta teściowa. Ja nawet na taką pomoc nie mogę liczyć, a nie powiem żeby się nie przydała. Razem z moim uważamy że może nie teraz ale kiedyś w przyszłości nam sie uda.
Młodemu by się przydała taka amerykańska szkoła przetrwania. Dwie puszki na dzień suchy chleb i śpiw.ór na pustyni...docenił by to co ma:-)
Młodemu by się przydała taka amerykańska szkoła przetrwania. Dwie puszki na dzień suchy chleb i śpiw.ór na pustyni...docenił by to co ma:-)
Coś o tym wiem , bo my też tak uważamy razem z mężem-kiedyś się uda:-)
Tak jak pisałam wcześniej to w tej kwestii złego słowa ...itd.
Mąż miał rozmawiać z mamusią i....
Zaczął ale nie skończył,boowiedział ,że chce uszczęśliwić młodego na siłę ,że może ten laptop wcale nie jest mu aż tak potrzebny itd.Dalsza część rozmowy miała się odbyć po pracy ale....
Jak zajechał po pracy to mamusia powiedziała ,że się popłakała(po wstępie do rozmowy,pewnie wyczuła co się święci) ,synkowi zmiękło serduszko i po wszystkim,już nie miał serca dalej rozmawiać.
A może przyczyn szukać gdzie indziej może to ja jestem okropna?
Ciągle się czepiam.Ja byłam wychowana inaczej ,jeszcze za dzieciaka, kiedy rodzice mieli gospodarstwo nie było zmiłuj się,kiedy trzeba było pomagać to trzeba było.Moja mama też tyrała(co do tego to dziadek był strasznie surowy)Ale właśnie przez takie wychowanie doceniam to co się robi .Młody zaś zaczął sprzątać swój pokój dopiero jak trafił pod moją opiekę , bo wcześniej robił to ktoś inny.
Dlatego np uważam nawet ,że żart w ustach tego dzieciaka tj.Dlaczego kobiety mają małe stopy? Żeby wygodnie im się stało przy zlewie!!! Niestety uważam ,że nie był na miejscu.
Może charakterek facetów kształtuje się od małego
Sorki ,że tak się rozpisuję ale takie są moje przemyślenia....
Tak jak pisałam wcześniej to w tej kwestii złego słowa ...itd.
Mąż miał rozmawiać z mamusią i....
Zaczął ale nie skończył,boowiedział ,że chce uszczęśliwić młodego na siłę ,że może ten laptop wcale nie jest mu aż tak potrzebny itd.Dalsza część rozmowy miała się odbyć po pracy ale....
Jak zajechał po pracy to mamusia powiedziała ,że się popłakała(po wstępie do rozmowy,pewnie wyczuła co się święci) ,synkowi zmiękło serduszko i po wszystkim,już nie miał serca dalej rozmawiać.
A może przyczyn szukać gdzie indziej może to ja jestem okropna?
Ciągle się czepiam.Ja byłam wychowana inaczej ,jeszcze za dzieciaka, kiedy rodzice mieli gospodarstwo nie było zmiłuj się,kiedy trzeba było pomagać to trzeba było.Moja mama też tyrała(co do tego to dziadek był strasznie surowy)Ale właśnie przez takie wychowanie doceniam to co się robi .Młody zaś zaczął sprzątać swój pokój dopiero jak trafił pod moją opiekę , bo wcześniej robił to ktoś inny.
Dlatego np uważam nawet ,że żart w ustach tego dzieciaka tj.Dlaczego kobiety mają małe stopy? Żeby wygodnie im się stało przy zlewie!!! Niestety uważam ,że nie był na miejscu.
Może charakterek facetów kształtuje się od małego
Sorki ,że tak się rozpisuję ale takie są moje przemyślenia....
dib2
Mama Sary - 06.12.2008r.
oże to też kwestia wychowania. Również byłam wychowana tak ze najpierw zadanie, obowiązki rodzina a na samym końcu koleżanki. Ja wychowam córkę inaczej bo obwiązki obowiązkami ale ja mogłam wychodzić tylko w piątek i sobote i tylko do 4 godzinki po południu bo rano pożądki:-( I było mi smutno czyszczą chodnik z kostki brukowej a inni bawili się. Wiesz może i jesteś surowa ale jest różnica między lenistwem, a obowiązkami. Jeśli młody teraz wiele nie pomaga to co będzie w przyszłosci? Wtedy to nawet śmieci nie wyniesie bo od czego są kobiety czyli twoje córeczki. Obawiam się że tak może być. Zmień kierunek i miej twarde serce i mięką pupcie. To na dobrze wyjdzie wszystkim bo i mody doceni to w przyszłości tobie będzie lżej, córki nie będą mieć złego przykładu. A mężowi powiedz że jak chce sobie lesera wychowywać to nie musi gadać z matką i że od teraz on (mąż) będzie robił za niego bo tobie sie już nie chce.
Daj znać jak poszło
Daj znać jak poszło
reklama
Muszelka05
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 30 Maj 2009
- Postów
- 333
Cyt.:"A mężowi powiedz, że jak chce sobie lesera wychowywać to nie musi gadać z matką i że od teraz on (mąż) będzie robił za niego bo tobie sie już nie chce." Dokladnie! Wkoncu to jego brat a nie Twoj!
Podziel się: