reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Terapia - o co chodzi?

Przykładowo, ja wiem, że nie jestem w stanie zaakceptować mojego ciała po ciążach. Nie będę się rozwodzić dlaczego, ale jest to niewykonalne.
Podstawową zasada terapii jest taka, że to pacjent pracuje, terapeuta tylko pomaga. Najlepszy terapeuta na świecie, który pomógł milionom ludzi nie pomoże jeśli z góry zakładasz, że nie zaakceptujesz swojego ciała. Poza tym to, że nie akceptujesz swojego ciała i że to akurat po ciążach na pewno ma jakieś źródło. Chirurg nie pomoże na coś takiego, zrobisz sobie brzuch, to przyczepisz się do powiek. Zrobisz powieki, zobaczysz, że tyłek jest nie taki. No i dobry chirurg, który nie klepie operacji byle były, byle zarobić, najpierw przeprowadza rozmowę, żeby dowiedzieć się czy decyzja o operacji nie wynika z zaburzeń psychicznych. Co innego jeśli ktoś po prostu nie lubi swojego nosa, a co innego jeśli ktoś uważa, że jego nos jest najgorszą i najbrzydszą rzeczą jaka go w życiu spotkała. Czujesz różnicę? Zapierasz się, a może się okazać, że chirurg odmówi operacji, bo się nie zakwalifikujesz przez swoje problemy z postrzeganiem siebie. Na pewno znajdziesz takiego, który Cię potnie jak będziesz chciała, ale czy nie spieprzy roboty? Nie masz gwarancji. Nie chcesz iść na terapię, nie chcesz nad sobą pracować, spoko. Pamiętaj, że masz dzieci, które mogą podpatrzeć u Ciebie niechęć do swojego ciała i powielą Twoje nieszczęście. Ale to Twoje życie.
 
reklama
Ja chodziłam na terapię dla DDA i jestem pewna, że to nie czas mnie zmienił, a terapia. Na terapii dowiedziałam się, że pijący rodzic to nie mój wstyd, to nawet nie mój problem - to jego problem. Nauczyłam się ignorować wyskoki matki, uspokoiłam się świadomością, że jej obietnice są puste i nic nie znaczą. Są rzeczy, które nie przyjdą z czasem i dojrzałością, ktoś musi je nam uświadomić.
Również DDA, pozdrawiam.
 
Do góry