reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Szpital Uniwersytecki Kopernika - poród, położne, wasze wrażenia

Witam mam pytanie do mam które juz są po porodzie i po pobycie w szpitalu :) jak wygląda szczepienie dzieciaczków czy pytaja czy mogą zabrać do szczepienia czy też bez pytania zabieraja dzidzie ?? czy zgode na szczepienie wyraża się ustnie czy pisemnie?? czy respektują odmowe zaszczepienia dziecka??
 
reklama
O szczepieniu informują panie pielęgniarki od noworodków, w szpitalu szczepią na gruźlicę i WZW typu B; ja podpisywałam zgodę razem z innymi dokumentami, podobne formalności dotyczą badań, które związane są z większą ingerencją, jak np. pobranie krwi itp. Warto jednak wyraźnie zaznaczyć własne preferencje w kwestii szczepień, jeśli ktoś nie zamierza korzystać, podczas mojego pobytu w szpitalu nie spotkałam się z taką sytuacją, więc niestety tutaj nie mogę pomóc.
 
Maryna, ja mam do Ciebie pytania :)

Nigdy nie leżałam w szpitalu więc jestem w tym temacie kompletnie zielona, wybacz za banalne pytania :)
(Mam planowaną cc na Kopernika, mam się zgłosić 1 dzień wcześniej - tyle wiem :)).

1. Pojadę do szpitala już z wszystkimi rzeczami. Czy w momencie pójścia na cc, te rzeczy bierze mąż i przenosi tam gdzie później będę leżeć, czy trafiają one gdzieś indziej?

2. Jeżeli będę mieć cc rano, rozumiem że po 8 godzinach odbędzie się pionizacja, czyli jeszcze w ten sam dzień? Pytam bo w innych szpitalach następuje to często kolejnego dnia rano, czyli po 24 h, a bardzo chciałabym tego uniknąć?

3. Czy pionizacja następuje w sali pooperacyjnej czy już po przeniesieniu? No bo chodzi mi o to, że gdybym chciała, żeby mąż mi przy tym pomógł, to skąd on będzie wiedział że to już? Czy pielęgniarki uprzedzą o pionizacji i będę mogła po niego zadzwonić? W ogóle to mąż może zobaczyć dzidziusia po zabiegu, a potem i tak te kilka godzin chyba lepiej, żeby pojechał do domu???

4. Czy faktycznie dostęp do rzeczy dla dzieci jest nieograniczony? Pieluszki, chusteczki? Czy lepiej mieć jakieś swoje zapasy? Czy jeśli dziecko się ubrudzi w ciągu dnia jest możliwość poproszenia o dodatkowy komplet ubranek? A czy dla siebie muszę mieć wszystko swoje? Chodzi mi np. o podkłady Seni?

5. Czy na noc w pokojach jest mus pozostawiania włączonego światła?? (może głupie pytanie ale słyszałam że w Narutowiczu pielęgniarki nie pozwalają zgasić światła na noc).

6. W trakcie pobytu na pooperacyjnej mąż nie ma możliwości do mnie zajrzeć?

7. Czy w trakcie pobytu na pooperacyjnej położne przynoszą dziecko na próbę karmienia, czy dopiero następuje to po przeniesieniu na salę poporodową?

Z góry dziękuję za odpowiedzi :)
 
Chętnie pomogę, zatem:

1. Ja przed CC leżałam na patologii ciąży – zostawiłam tam wszystkie rzeczy spakowane, potem zabrał je mąż; na zabieg zabierasz TYLKO dowód os. i telefon. Panie spakują to w worek opisany nazwiskiem i potem pojedzie z Tobą na salę pooperacyjną.

2. Pionizacja bezwzględnie po 8h, nawet jeśli wypadnie to w środku nocy, ja miałam CC o g.10.00, z uwagi na bardzo duży ruch w tym dniu stawiali mnie na nogi o 23.

3. Na nogi stawiają już na sali docelowej, tj. już po przeniesieniu z pooperacyjnej. Jeśli te 8 godzin wypadnie tak, że upłyną po godz. 20 to możesz nie mieć możliwości aby towarzyszył Ci ktoś bliski, bo po 20 wypraszają odwiedzających. Ja niestety tak właśnie miałam. Wcześniej zostaniesz poinformowana, że będziesz uruchamiana –zabiorą malucha na salę noworodków. Pionizacja sprowadza się do wstania z łóżka i pójścia pod prysznic :) Do mnie przyszła pielęgniarka i po prostu musiałam sama wstać, poszła ze mną do łazienki, asekurowała po drodze, czekała aż wezmę prysznic i odprowadziła do sali. Faktem jest, że nie dostaniesz żadnego wsparcia jak kule, tzw. balkonik czy inny sprzęt – musisz się zdać na własne siły. Ja trafiłam na panią, która jako jedyna z całej ekipy była „nie w sosie” więc wiedziałam, że muszę ten temat ogarnąć sama, ale potem byłam świadkiem, jak pionizowano „współlokatorki” z sali i inne panie już dużo bardziej pomagały, a jak był ktoś bliski, to mógł je zastąpić.
Tata zobaczy dziecko zaraz jak je wywiozą z bloku operacyjnego (o ile nie przegapi – odsyłam do mojego wcześniejszego wpisu). Potem – jak poprosi – może na salę noworodków iść na „kangurowanie” – hucznie to nazwane, bo niestety nie ma tam wydzielonego miejsca na przytulanie, ale dostanie malucha na ręce. Mój mąż mógł z córeczką spędzić trochę czasu tam, jak ja byłam na pooperacyjnej, ale nie wiem czy mieliśmy jakąś taryfę ulgową z uwagi na to, że byłam zmuszona spędzić tych 8h na zupełnie innym oddziale.

4. Nie ma limitu zużycia rzeczy dla dzieci – w sali jest przewijak i w szufladach pieluszki Bella oraz chusteczki – uzupełniane na bieżąco, jakby ktoś przeoczył, że się coś kończy, to prosisz i panie donoszą. Możesz mieć coś swojego w niedużej ilości gdyby malucha uczuliły szpitalne produkty (moja córa tak miała). Panie przebierają ubranka dzieciom przy wieczornej toalecie. Jeśli w ciągu dnia się pobrudzą kupką czy od ulewania, to na pewno dziecko zostanie przebrane – możesz śmiało poprosić. Własne ubranka można mieć w zapasie w przypadku uczulenia na środki z pralni. Oczywiście możesz sobie po prostu życzyć, że maluszek będzie miał wszystko domowe, ale wtedy uprzedź i przypominaj jak zabierają na toaletę, bo tak jak pisałam wcześniej, ubranka mogą wieczorem wylądować w pralni i już ich nie odszukasz, albo ubiorą w nie inne dziecko ;) Dla siebie własna koszula na czas pobytu, podkłady warto mieć – nie pozwalają na podpaski klasyczne – od razu uprzedzam, można tylko te wielgachne typowe poporodowe podkłady ;) (np. Bella mama). Dostaniesz 1 paczkę podkładów Absorgyn ze szpitalnych zapasów oraz podkład ochronny na łóżko, jak się zniszczy to Ci zmienią, potem już nie jest potrzebny.

5. Nie może być zupełnie zgaszone, ale w salach są chyba 3 źródła światła: małe lampki w ścianie przy łóżkach, nad przewijakiem, ścienna lampa przy drzwiach (+normalne sufitowe) na pewno któreś w nocy musi być włączone, najlepiej zostawić te o najmniejszym natężeniu.

6. Nie ma takiej możliwości, to sala o rygorze jak na OIOMie. Możesz natomiast zadzwonić wtedy do niego. Jeśli nie będzie przepełnienia oddziału to na pooperacyjnej na 2p spędzisz pewnie 3h a potem odpoczynek na sali poporodowej, ja opisałam swój pobyt, ale podkreślam, że to były inne okoliczności i na pooperacyjnej byłam 8h, bo nie było miejsc na 2p.

7. Tutaj nie umiem powiedzieć, bo jak wspomniałam, ja musiałam z uwagi na przepełnienie spędzić ten czas na innym oddziale i piętrze i nie było takiej możliwości, by córkę tam do mnie dostarczono. Wydaje mi się, że w normalnej sytuacji byłoby inaczej i zakładam, że będziesz miała taką szansę.

Pozdrawiam:-)
 
Ostatnia edycja:
Maryna, bardzo Ci dziękuję za wyczerpujące odpowiedzi!! :-)
Cieszę się że szpital ok.

Odnośnie możliwości przegapienia przez męża momentu wywiezienia dziecka - wystarczy że mąż po prostu będzie czekał pod blokiem operacyjnym? Czy jest jakieś inne tajne wyjście? :p
Jeżeli jeszcze coś mi przyjdzie do głowy to napiszę.

A jak Ty się czujesz taki czas po cc? Szybko doszłaś do siebie?
A szwy miałaś ściągane tydzień po zabiegu w ambulatorium na Kopernika?

Pozdrawiam!
 
Dziecko z bloku operacyjnego jest przewożone na znajdujący się dokładnie naprzeciwko oddział - bywa, że na korytarzu czeka kilku tatusiów a od męża słyszałam, że nie zawsze informują czyje dziecko wyjeżdża z bloku :) Ja już na sali operacyjnej pod koniec zabiegu poprosiłam,żeby poinformowano czekającego tatę, że to właśnie córeczka i zanim dziecko opuściło blok operacyjny wyszła pani pielęgniarka do męża i uprzedziła, że zaraz maluch wyjedzie więc miał chwilkę na przygotowanie aparatu i wzięcie oddechu :) Z opowieści innych czekających ojców mąż wywnioskował, że nie zawsze tak jest i czasem ktoś przegapi przejazd malucha. Podobno jest taka zasada, że nikt obcy nie może zobaczyć nie swojego dziecka - tak mówił mi mąż.
Ja się nastawiałam, że CC będzie bardzo dużym wyzwaniem - przede wszystkim nastawiłam się na bardzo duży poziom bólu. Szczerze mogę przyznać, że rzeczywistość okazała się mniej drastyczna niż moje założenia :) Nie twierdzę, że to nie jest trudne i bolesne, ale dla mnie był to poziom bólu do zniesienia. Z perspektywy czasu dużo gorzej wspominam czas oczekiwania na wejście na salę operacyjną (dopadł mnie mega stres i strach:szok:), niż dalsze wydarzenia. Z wielu opowieści słyszałam, że najgorsza jest pionizacja. Dementuję takie pogłoski - wtedy jest się na dożylnych środkach przeciwbólowych i dla mnie osobiście dużo gorsze było wstanie z łóżka na drugi dzień - wtedy już przeciwbólowe są w tabletkach. Potwierdzam zasadę, że im szybciej się zmobilizujemy do wstania, tym lepiej dla naszej kondycji. TRZEBA chodzić mimo dolegliwości bólowych. Do siebie doszłam zaskakująco szybko jak dla mnie (i dla innych). Maluch mobilizuje najlepiej :tak: Jeśli chodzi o szwy, to ja miałam założone rozpuszczalne, więc nie byłam na wyciąganiu.Nie wiem czy takie zakładają w standardzie, czy akurat mój lekarz mi ich nie pożałował :-D Ranę potem warto pielęgnować Octeniseptem w domu (przydaje się też do kikuta pępowinowego, więc warto zainwestować i stosować na spółkę z dzidzią). Ja przez jakiś czas używałam też jałowych opatrunków - są takie specjalne podłużne - można kupić w aptece bez problemu. To samo stosują pielęgniarki w szpitalu. Przez ok.2 tygodnie miałam mocne uczucie zdrętwienia wkoło cięcia, silniejsze z jednej strony, stopniowo to ustępuje. Jeszcze w jednym miejscu nie jest zupełnie super, ale teraz jestem 1.5m-ca po porodzie i nie doskwiera mi już właściwie nic. Strach ma wielkie oczy zatem - ja jestem bardzo zadowolona z takiego finału i na przyszłość na pewno będę się mniej obawiać takiej formy rozwiązania.
 
Ostatnia edycja:
Maryna, wiem o co chciałam jeszcze zapytać, ale wyleciało mi z głowy!!

O pierwszą kąpiel po cc - po pionizowaniu. Czy ranę miałaś tak zaklejoną że cała mogłaś wejść pod prysznic, czy musiałaś kąpać się "na raty" - góra i dół? :)
Ponad roku temu szwagierka właśnie tak się męczyła, ale już ostatnio na Ujastku koleżanka miała taki opatrunek, że mogła wejść cała pod prysznic.

Jak było u Ciebie?
 
Magda987 na pooperacyjnej jesli poprosisz pielegniarke to zadzwoni na noworodki i jak beda mieli czas to przywoza malucha i go przystawiaja jesli mama i maluch maja chec;-)co do prysznica ja sie mylam cala, ale 2 czy 3 dnia zaczal mi sie odklejac opatrunek wiec poprosilam o zmiane, nie ma z tym problemu;-)
 
Pod prysznicem myłam się cała - wiadomo, że ograniczone masz siły i możliwości, więc nie jest to super relaks. Panie pielęgniarki mówią, by uważać na opatrunek, ale jak się zmoczy, to nie ma problemu i zmienią na nowy. Mnie też się też dość szybko odkleił, ale wtedy przynajmniej miałam okazję pierwszy raz obejrzeć co się pod nim kryje :-)
 
reklama
O szczepieniu informują panie pielęgniarki od noworodków, w szpitalu szczepią na gruźlicę i WZW typu B; ja podpisywałam zgodę razem z innymi dokumentami, podobne formalności dotyczą badań, które związane są z większą ingerencją, jak np. pobranie krwi itp. Warto jednak wyraźnie zaznaczyć własne preferencje w kwestii szczepień, jeśli ktoś nie zamierza korzystać, podczas mojego pobytu w szpitalu nie spotkałam się z taką sytuacją, więc niestety tutaj nie mogę pomóc.

dziekuje za informacje :)
 
Do góry