Nieźle się rozpisałyście znowu... Nadrabiam odpowiedzi
Kaana, nie wyobrażam sobie tak podporządkować życia pod pracę, by widywać się tylko godzinę dziennie. To praca ma być dla mnie, a nie ja dla pracy.W tej kwestii też jestem konserwa
Cassiah, my z Drwalem zdążamy się stęsknić w czasie, kiedy on jest w pracy. Jak wyjeżdżam np do mamy na kilka dni, to jest to dla nas zdecydowanie za długo i 3go dnia jestem już rozdrażniona, zaczynam być złośliwa i na prawdę szybko się denerwuję. Jesteśmy od siebie uzależnieni, jak od narkotyku i włącza mi się zespół odstawienny hehehe
Też miałam nadzieję, że na swoim ślubie rzucę taką informację... Cóż. Rok minął i nic...
Juleczko, mnie wydaje się, że 8 czy 9 miesiąc ciąży na ślubie to nic strasznego w dzisiejszych czasach. Szczególnie, w przypadku, gdy ciąża jest poprzedzona długimi staraniami. Ja wtedy bym rozpatrywała to w kategoriach prawdziwego cudu i błogosławieństwa, a nie wstydu. Krawcowe też sobie doskonale radzą z brzuszkami i poprawkę można wprowadzić nawet na 2 dni przed ślubem, jeśli dobrze się dogadasz.
Megi, nie pochwalam Twojej przerwy. Ale ja nie mam nic do gadania. To wasze życie, wasze priorytety i wasze decyzje
Wasze poczucie szczęścia jest najważniejsze
Dobrze, że w tym czasie zajmiecie się także sobą i wprowadzicie zmiany na lepsze
No i nie wyobrażam sobie, abyś zniknęła z wątku.
Misia, bardzo mi przykro. Może ten czas wykorzystaj konstruktywnie i zaopiekuj się sobą? Tak, żeby w końcowym rozliczeniu nawet jałowy cykl wyszedł na dobre, np dla Twojego organizmu.
Ewix, fajnie, że mąż wraca na płodne akurat.
Julka, może pęcherzyk dorósł do odpowiedniej wielkości w końcu?
Ewelinko, przykro mi z powodu @. A jeśli chodzi o pracę i ciążę - ja bym się tym kompletnie nie przejmowała. Tak się zdarza, że świeżo przyjęta kobitka zachodzi. Jedyne co bym zrobiła, aby byś fair, to bym po prostu pracowała, póki bym mogła. Ale na pewno bym nie robiła przerwy tylko przez nową pracę... Tak, jak wyżej napisałam - praca ma być dla mnie, ma mi dawać zarobić i nie może rządzić moim życiem!
Iwonko, no jesteś jak Anioł, co przyniósł nam nadzieję i wiarę w to, że niezależnie od tego jak długo się staramy, to w końcu nam się uda. Trzeba tylko próbować i szukać sposobów na rozwiązanie problemu. I na pewno nie wolno się poddawać, prawda? Poza tym jesteś dla mnie też przykładem, że nie wiadomo ile potrwają starania. Wszystkie zakładamy, że to już ten cykl na pewno, i tak co miesiąc, ale prawda jest taka, że miesiące mogą przerodzić w lata. Nie znamy przyszłości. Dlatego nie mogę zrozumieć robienia przerw. Odpuścić na jakiś czas, ok. Ale nie przerywać....
Współczuję Ci tych bakterii i podbarwionego śluzu. Najważniejsze, abyś była pod regularną kontrolą i reagowała na to, co Cię niepokoi. Lekarz powinien odpowiadać nawet na głupie pytania, wyjaśniać wszystko co Cię trapi. Pierwsza ciąża zawsze rodzi dziwne pytania i nie wiedomo czego się spodziewać.
Przykro mi z powodu Twojej babci. Było groźnie, ale najważniejsze, że sytuacja opanowana. Rozumiem też Twój stres i obawę o fasolkę, bo przeszłaś bardzo dużo. Jedyne, co mogłabym Ci jeszcze powiedzieć, to abyś spróbowała, na czas ciąży, odciąć wszystko co się złego wydarzyło grubą kreską, aby być spokojniejsza. Pamiętaj, że w czasie stresu produkowany jest m.in. kortyzol, który czyni straszne szkody w organizmie i z całą pewnością powinnaś tego unikać i traktować go jak truciznę typu fajki czy alkohol.
Ludku, mamy jakiś straszny kryzys. Staram się jak tylko mogę, by podnieść Was wszystkie na duchu. Ale chyba ja jedna to za mało. Mam nadzieję, że wszystkie zaraz wyjdziecie z chandry i znowu zagości u nas nadzieja i wiara w sukces.
Ewelinko, siła myśli jest ogromna. Dlatego właśnie tak ważne jest pozytywne nastawienie i wizualizowanie sukcesu. Przecież na tej zasadzie działają tabletki placebo, które podawane ludziom chorym stawiają ich na nogi tylko dlatego, że w to wierzą. Cóż przy tym jest przesunięcie miesiączki o jeden dzień ;P
Jedyna apka jaką znam, to ten kalendarz miesięczny. Dziewczyny wrzucały zrzuty ekranu i wykresy z niej. Według mnie jest najlepsza.
Kropeczko, spokojnie lecz się i czekaj na 7go. Wcześniej i tak lekarz może nic w ogóle nie zobaczyć. A Ty skontroluj betę. Będziesz spokojniejsza.
Przykro mi z powodu pogrzebu.
Niestety śmierć i narodziny są nierozłączne. U szwagra mówią, że nowe życie kogoś zabiera i faktycznie u nich jak rodzi się dziecko w rodzinie to abo jeszcze w ciąży, albo tuż po narodzinach ktoś umiera... Krąg się zamyka.
Ja rzuciłam palenie gdzieś na jesieni. Paliłam paczkę czerwonych dziennie i z dnia na dzień rzuciłam. Tak po prostu. Bardzo z siebie jestem dumna. Niedługo rocznica niepalenia
Jezus... ciężko było Wam poodpisywać. Ale z racji kryzysu czułam się w obowiązku odpisać każdej z Was
Żeby żadna nie poczuła się pominięta. Mam nadzieję, że mi się udało