reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Starania o dziecko

Rozmawiałam, po prostu dla Niego suplement albo tabletki to chemia, trzeba jeść witaminy w owocach i warzywach, nie da się przetłumaczyć dziewczyny, tylko czekać na rozwój wydarzeń, ciężki przypadek ale kochany, mimo że może z tyłu głowy wie że to może być po jego stronie, ale tego nie wiemy bo nie mamy badań
 
reklama
Rozmawiałam, po prostu dla Niego suplement albo tabletki to chemia, trzeba jeść witaminy w owocach i warzywach, nie da się przetłumaczyć dziewczyny, tylko czekać na rozwój wydarzeń, ciężki przypadek ale kochany, mimo że może z tyłu głowy wie że to może być po jego stronie, ale tego nie wiemy bo nie mamy badań
Rozumiem ze faktycznie trzyma dietę, zdrowo się odżywia, nie pije, nie pali? Wtedy jestem w stanie zrozumieć bo przynajmniej coś robi 🤷🏽‍♀️
 
Bardzo współczuje partnera, wychodzi na to że mysli tylko o sobie bo on nie wezmie nawet supli ale za to ty bierzesz clo i to jest wedlug niego ok? Możesz ładować w siebie tone leków całkiem niepotrzebnie, nie przeraża Cię to? Jaka by byla reakcja partnera gdybyś powiedziała że rezygnujesz z clo? Niestety z takim podejściem możesz już więcej nie mieć dzieci, bo nie robicie wszystkiego co możliwe.
 
Rozmawiałam, po prostu dla Niego suplement albo tabletki to chemia, trzeba jeść witaminy w owocach i warzywach, nie da się przetłumaczyć dziewczyny, tylko czekać na rozwój wydarzeń, ciężki przypadek ale kochany, mimo że może z tyłu głowy wie że to może być po jego stronie, ale tego nie wiemy bo nie mamy badań
Facet po prostu nie chce dziecka i tyle. Mówić to on sobie może, liczą się czyny.
 
Zacznę od tego, że dobra cytologia i 3 kontrolne wizyty u ginekologa rocznie nie znaczą, że jesteś płodna.
Ba! Nawet to, że masz już jedno dziecko nie znaczy, ze jesteś płodna.
Są kobiety, które mają 5, a teraz w ciążę zajść nie mogą i to po ich stronie występuje niepłodność.
Bo niepłodność może nas spotkać na każdym etapie zycia a jej czynnikowi jest tak dużo, że nie znam kobiety, która miałaby zbadane WSZYSTKO.
Moja teczka z badaniami jest wielkości porządnej encyklopedii, a i tak bym się nie odważyła powiedzieć, że jestem już kompletnie przebadana.
Po drugie do zrobienia dziecka potrzebna jest chęć i kobiety i mężczyzny.
Wiem, że często mężczyznom jest ciężko się pogodzić z koniecznością badań i chociaż totalnie nie rozumiem to mam świadomość, że większa część buntuje się przed spustem do kubeczka.
Natomiast jeśli macie tworzyć rodzinę to nie wyobrażam sobie, ze w tak ważnej kwestii nie jesteście partnerami. Oddanie nasienia do badań jest po pierwsze stosunkowo najtańszym z badań w drodze do walki z niepłodnością, po drugie trwa z 7 minut, a wyniki sa po godzinie i po trzecie nie ukrywajmy jest po prostu przyjemne w przeciwieństwie to laparoskopii, histeroskopii, drożności, ewentualnej punkcji przed in vitro czy chociażby ragularnemu pobieraniu krwi na badania.
Jeśli mężczyzna nie jest w stanie (nawet wbrew sobie i swoim przekonaniom i nawet z fochem i obrażony) poświęcić się i machnąć 5 razy ręką po penisie to raczej niewiele będzie w stanie dla Ciebie zrobić kiedykolwiek.
 
Zacznę od tego, że dobra cytologia i 3 kontrolne wizyty u ginekologa rocznie nie znaczą, że jesteś płodna.
Ba! Nawet to, że masz już jedno dziecko nie znaczy, ze jesteś płodna.
Są kobiety, które mają 5, a teraz w ciążę zajść nie mogą i to po ich stronie występuje niepłodność.
Bo niepłodność może nas spotkać na każdym etapie zycia a jej czynnikowi jest tak dużo, że nie znam kobiety, która miałaby zbadane WSZYSTKO.
Moja teczka z badaniami jest wielkości porządnej encyklopedii, a i tak bym się nie odważyła powiedzieć, że jestem już kompletnie przebadana.
Po drugie do zrobienia dziecka potrzebna jest chęć i kobiety i mężczyzny.
Wiem, że często mężczyznom jest ciężko się pogodzić z koniecznością badań i chociaż totalnie nie rozumiem to mam świadomość, że większa część buntuje się przed spustem do kubeczka.
Natomiast jeśli macie tworzyć rodzinę to nie wyobrażam sobie, ze w tak ważnej kwestii nie jesteście partnerami. Oddanie nasienia do badań jest po pierwsze stosunkowo najtańszym z badań w drodze do walki z niepłodnością, po drugie trwa z 7 minut, a wyniki sa po godzinie i po trzecie nie ukrywajmy jest po prostu przyjemne w przeciwieństwie to laparoskopii, histeroskopii, drożności, ewentualnej punkcji przed in vitro czy chociażby ragularnemu pobieraniu krwi na badania.
Jeśli mężczyzna nie jest w stanie (nawet wbrew sobie i swoim przekonaniom i nawet z fochem i obrażony) poświęcić się i machnąć 5 razy ręką po penisie to raczej niewiele będzie w stanie dla Ciebie zrobić kiedykolwiek.
Popieram kazde słowo @Zazuu. Facet który odmawia wykonania podstawowego, nieinwazyjnego badania (nie wspominam już o suplementach) to żaden partner. Wśród moich znajomych jest naprawdę sporo par które miały większe lub mniejsze problemy z zajściem w ciążę i KAŻDY z mężczyzn w tych parach przebadał się bez zająknięcia. Gdyby mój narzeczony odmówił wykonania badania nasienia i usg jąder mimo że ja biorę garść leków codziennie i zastrzyki - to bardzo mocno bym sie zastanowiła czy chce z nim spędzić resztę życia.
 
Mój się jąkał i musiałam z nim o tym rozmawiać, ale jasne jest dla mnie, że gdyby tego nie zrobił nie bylibyśmy razem.
Wierzę, że jeśli ludzie mają coś razem tworzyć to zwykła rozmowa powinna pomoc. Ja wyjaśniłam na czym o polega i dlaczego jest ważne i pokazałam różnice pomiędzy moimi badaniami, a jego i następnego dnia już go zapisałam.
Owszem chwilę to trwało i sporo musieliśmy przejść, ale wystarczyły argumenty i rozmowa.
Mamy to szczęście, że czynnik męski jest u nas wybitnie dobry, ale mimo to zgodził się również suplementowac "na wszelki wypadek".
Na wszystko jest metoda jeśli ludzie się znają i kochają.
Nie będę kłamać, że u mnie partner sam z siebie taki chętny, ale dla mnie najważniejsze, że wspiera i nie utrudnia
Popieram kazde słowo @Zazuu. Facet który odmawia wykonania podstawowego, nieinwazyjnego badania (nie wspominam już o suplementach) to żaden partner. Wśród moich znajomych jest naprawdę sporo par które miały większe lub mniejsze problemy z zajściem w ciążę i KAŻDY z mężczyzn w tych parach przebadał się bez zająknięcia. Gdyby mój narzeczony odmówił wykonania badania nasienia i usg jąder mimo że ja biorę garść leków codziennie i zastrzyki - to bardzo mocno bym sie zastanowiła czy chce z nim spędzić resztę życia.
 
Rozmawiałam, po prostu dla Niego suplement albo tabletki to chemia, trzeba jeść witaminy w owocach i warzywach, nie da się przetłumaczyć dziewczyny, tylko czekać na rozwój wydarzeń, ciężki przypadek ale kochany, mimo że może z tyłu głowy wie że to może być po jego stronie, ale tego nie wiemy bo nie mamy badań

Jeżeli przynajmniej lubi się zdrowo odżywiać to mu możesz przemycić dietę od akademii płodności. Wiadomo, że to nie pomoże jeżeli nie wiadomo co jest grane, ale zawsze coś.

Ale dla mnie gość nie chce tej ciąży - sory, ale jak ktoś chce mieć dziecko to sprawdza wszystko. Inna sprawa - mówisz że 3 razy w roku jesteś u ginekologa. Wybacz, ale 3 razy w roku to raczej mało. Miałaś w ogóle monitoring usg i wiesz że masz owulacje? Mierzysz temperaturę, używasz testów owulacyjnych? Jakie badania robiłaś? Masz zrobiony panel tarczycowy i IO? Sprawdzałaś czy progesteron 7 dni po owulacji masz w normie?
 
Jeżeli przynajmniej lubi się zdrowo odżywiać to mu możesz przemycić dietę od akademii płodności. Wiadomo, że to nie pomoże jeżeli nie wiadomo co jest grane, ale zawsze coś.

Ale dla mnie gość nie chce tej ciąży - sory, ale jak ktoś chce mieć dziecko to sprawdza wszystko. Inna sprawa - mówisz że 3 razy w roku jesteś u ginekologa. Wybacz, ale 3 razy w roku to raczej mało. Miałaś w ogóle monitoring usg i wiesz że masz owulacje? Mierzysz temperaturę, używasz testów owulacyjnych? Jakie badania robiłaś? Masz zrobiony panel tarczycowy i IO? Sprawdzałaś czy progesteron 7 dni po owulacji masz w normie?
 
reklama
Do góry