Cześć Dziewczyny, jestem nowa na tym wątku. W ub. roku przez chwilę udzielałam się w wątku "Staraczki II połowa 2020". Przez 2 cykle staraliśmy się wtedy o dziecko. A potem rozszalała się pandemia, mąż musiał zmienić pracę, ja z kolei zrozumiałam, że muszę najpierw dokończyć duży projekt zawodowy, który wymagał ode mnie jeżdżenia po całym kraju w czasie pandemii i kosztował dużo stresu... Słowem, odpuściliśmy, a wręcz staraliśmy się unikać dni płodnych. Pod koniec przygody staraniowej zrobiłam jeszcze badanie hormonów, ale nie poszłam ich już skonsultować. Generalnie z opisu wynika, że są w normie, stosunek LH do FSH prawidłowy, TSH ok. 1,7. Tylko AMH zastanawiające, bo 5 (było napisane, że to górna granica normy, ale ja mam za chwilę 37 lat i nie chce mi się wierzyć, że to normalne). Ale okresy mam regularne, badnia prog. wskazują, że owulacja bywa, więc ,może jednak nie jest to PCOS. U gina byłam ostatni raz w lipcu 2020, wszystko było ok. Nigdy też żaden nie mówił, że coś jest nie tak z moimi jajnikami. Oczywiście nie badam progesteronu co cykl, więc na bank bywają cykle bezowulacyjne. Mam już jedno dziecko (11 lat). Bardzo chcę drugie. Nie pytajcie, co robiłam przez cały ten czas i czemu nie postarałam się o nie wcześniej. Byłam głupia
Teraz w końcu jestem gotowa, ale nastrój mam pesymistyczny. Jestem bardzo niecierpliwa, wszystko lubię planować, a z ciążą same wiecie jak jest, nic nie idzie zaplanować. Pierwsze udało się od razu, więc jak teraz od razu się nie udaje, to już jestem załamana. Wiem, że to bez sensu i przeczy nauce
To tyle tytułem wstępu. Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie do swojego grona