Najlepiej by było, gdyby maluch nie potrzebował ani jednego, ani drugiego, ale niestety odruch ssania jest tak silny i bezwarunkowy, że mało które dziecko tego nie robi. Niestety nie da się "podać w brzuchu smoczka zamiast palca" ale już taki "argument" pominę zupełnie...
Ponoć z dwojga złego lepiej dawać dziecku smoczek, niż pozwalać ssać kciuk, ponieważ częściej to właśnie kciuki źle wpływają na zgryz malucha. Co oczywiście nie oznacza, że każde dziecko ssące kciuk będzie miało krzywy zgryz. Niemniej jednak częściej występują takie problemy właśnie u dzieci ssących palec. Smoczki, zwłaszcza te opracowywane obecne są "mało inwazyjne" i nie powinny źle wpływać na późniejsze uzębienie malca. Poza tym tak jak pisały dziewczyny, większe już dziecko na ogół łatwiej jest oduczyć ssania smoczka, niż kciuka. Również należy zwrócić uwagę na fakt, że gdy dziecko długo ssie kciuk zrobi się na nim taki jakby odcisk/ odgniotek, a to poprzez ciągłe nawilżenie delikatnej skóry. Ciężko to "wyleczyć", ciężko smarować palec czymkolwiek, skoro zaraz ponownie trafi on do buzi.
Osobiście chciałabym by moje dziecko nie ssało ani jednego, ani drugiego, jednak wiem, że moje życzenia to jedno, a życie to zupełnie inna sprawa, więc jeśli będzie taka potrzeba, to zdecydowanie będę wolała wybrać i podać dziecku ten nieszczęsny smoczek.