Jestem załamana
W środę urodziłam synka. Dostał 10/10 pkt w skali Apg.
Lekarze go badali, położne itp jak to w szpitalu i wszystko było w porządku.
Dzisiaj miałam wyjść do domu.
Na obchód przyszła Pani doktor i pyta czy wiem że mój syn ma spodziectwo.
Zostałam w szpitalu.
Nie wiedziałam o co chodzi a Pani powiedziała tylko że urolog mi wytłumaczy i wyszła. Zostaliśmy w szpitalu na USG w poniedziałek.
Poczytałam o tym i się tak zryczalam, że brałam środki na uspokojenie.
Czy to jest możliwe żeby tyle lekarzy po drodze nie zauważyli takiej wady?
W badaniach prenatalnych też nic nie wykazane...
W środę urodziłam synka. Dostał 10/10 pkt w skali Apg.
Lekarze go badali, położne itp jak to w szpitalu i wszystko było w porządku.
Dzisiaj miałam wyjść do domu.
Na obchód przyszła Pani doktor i pyta czy wiem że mój syn ma spodziectwo.
Zostałam w szpitalu.
Nie wiedziałam o co chodzi a Pani powiedziała tylko że urolog mi wytłumaczy i wyszła. Zostaliśmy w szpitalu na USG w poniedziałek.
Poczytałam o tym i się tak zryczalam, że brałam środki na uspokojenie.
Czy to jest możliwe żeby tyle lekarzy po drodze nie zauważyli takiej wady?
W badaniach prenatalnych też nic nie wykazane...