reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Spanie z rodzicami ;-((

Przyszłam się pochwalić. Chociaż może jeszcze za wcześnie, ale strasznie jestem szczęśliwa i chciałam się tym podzielić. I może dodać otuchy niektórym z Was. Poczytałm wczoraj te linki od anineczki [dzięki Ci stokrotne] i postanowiłam spróbować jeszcze raz. Było napisane w jednym z nich, że przy pierwszej próbie maluch może i 2 godziny krzyczeć. Podchodzić, uspokajać, zostawiać, nie wyciągać. Miałam się zawziąć na te 2 h, ale po 30 min wiedziałam, że wytrzymam góra godzinę. Cholernie było cieżko patrzeć jak Alek płacze. I cud się stał :) Po 55 min Mały zasnął. Bez bujania, bez noszenia, ale ze smokiem :/ Mimo wszystko i tak się cieszę bo to cholernie duży postęp. Mam nadzieję, że nie jedorazowy. Powodzenia Wam wszystkim i dziękuję jeszcze raz.
 
reklama
U mnie tez sie udało. Przeczekałam płacz i wydawało się, że jest ok ale przy ząbkowaniu wszystko szlak trafił... a teraz jak ją kładę to dostaje takiej histerii, że się krztusi, robi się cała czerwona, zalewa się łzami i aż podskakuje z tego płaczu. Mogłabym wyjść i wrócić za dwie godziny ale szczerze mówiąc nie chcę mieć później problemu z nocnym moczeniem albo obgryzaniem paznokci. Myślę, że sama dorośnie do tego, żeby spać bez mamy. Poza tym, że nie mogę wieczorem wyjść z domu to nie jest tak źle więc narazie, póki karmię piersią postanowiłam kontynuować nocne przytulanki.
 
Nie ma sprawy eM. ;-)
Słuchajcie każdy sposób jest dobry dla każdej mamy.
Spanie z dzieckiem ma też jakieś plusy .
Tak więc bez poczucia winy mi tutaj ;-)
Szczęsliwa mama to szczęśliwe dziecko.Pamiętajcie;-)
 
Gratuluję postępów :)
I zgadzam się, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko :)
:-)
Życzę wytrwałości i dalszych sukcesów :-)
 
U mnie tez sie udało. Przeczekałam płacz i wydawało się, że jest ok ale przy ząbkowaniu wszystko szlak trafił... a teraz jak ją kładę to dostaje takiej histerii, że się krztusi, robi się cała czerwona, zalewa się łzami i aż podskakuje z tego płaczu. Mogłabym wyjść i wrócić za dwie godziny ale szczerze mówiąc nie chcę mieć później problemu z nocnym moczeniem albo obgryzaniem paznokci. Myślę, że sama dorośnie do tego, żeby spać bez mamy. Poza tym, że nie mogę wieczorem wyjść z domu to nie jest tak źle więc narazie, póki karmię piersią postanowiłam kontynuować nocne przytulanki.

POPIERAM W 100%
 
dziewczyny ukochane, ja mam to samo, corunia spi tylko z nami i w lozeczku to si emoze troszke rano pobawic,ale nie daj Boze ja polozyc!! Ja nie mialam problemow z kladzeniem Maliny do lozka dopoki nie zaczela zabkowac. Pierwsze 2 zabkiwyszly ja miala 5,5 miesiaca i tak sie przyzwyczaila do mnie i do mojego cyca ze od tamtej pory zapomnialam co to jest przespana noc, Budzi sie min. 3 razy na dobe, ale jak sie to zdarza to jestem bardzo szczesliwa. Od ponad tygodnia( Malina skonczyla 9mscy ) budzi sie 5, 6 razy a nawet 10,wiec nie ma szans zebym ja do lozeczka przywyczaila,Bo po Pierwsze ona kocha moje cycusie, a po drugie ja ja za mocno kocham i wiem ze jestem miekka. Jak poplacze chwilke to ja juz przytulam i daje jej cycusia,ale powiem szczerze, ze nie przeszkadza mi to tak bardzo i w sumie to dobrze,ze mamy sposob aby zadowolic nasze dzieciaczki. Martwioe sie tylko tym,ze jak bedzie starsza to nie bedzie umiala sama zasypiac i w wieku 3, 4 lat bedzie krzyczec na caly glos mama jak si ew nocy obudzi. Ale wszytsko przetrwamy, bo nasza dzidzie mocno kochamy!! Dziewczyny zycze przespanych nocy mi sie sni chociaz jedna;)
 
hmm, sto lat tu nie zaglądałam i moja wina, bo jakbym przeczytała te linki to moze coś by sie u nas zmieniło...

otóż mój cwaniak nie dosc ze nie dał sie od piersi odstawic, bo na modyfikowanym - i owszem tylko kaszke chce rano - a wieczorem to mamusi po bluzce szuka a na butle pluje; to jeszcze cały czas spi z nami ... :baffled::baffled::baffled::baffled::baffled:

z odkładaniem próbowałam dwa dni,.... pierwszego dnia po 3 h mały jakos w końcu padł... drugiego zaczął sie dusic, dławic, tracic dech... moze to były jego zagrywki ale był śmiertelnie przekonywujący... ponadto pierwszej nocy - tej której nie spal z nami, budził sie regularnie co dwie godziny - z czego po 15 min musiałam go godzine usypiac...

mam zamiar spróbowac jeszcze raz... w sumie usypianie zajmuje mi teraz ok 5 min - i to na rękach, bo zawsze wyczaje moment, w którym mały jest juz padniety - wtedy tuli sie do mnie i astalawista.... w łóżęczku ta metoda sie nie sprawdza...

takze ja po 2,5 m-cach odpoczynku, podejmuje dalszą nierówną walkę z wiatrakami.... ;-)
 
U mnie też się wszystko posypało. Nie mam sił na kolejne próby. Pewnie powinnam, ale po prostu brak mi sił. Po całym dniu z Małym, który robi się coraz bardziej wymagający jedyne o czym marzę to w miarę spokojna noc. Nie jestem w stanie najpierw 2 godziny słuchac jak płacze, wyciągac, uspokajać, odkładać, żeby po 30 min snu robic to samo. Skapitulowałam na całej linii i licze, że Mały kiedys sam sie jakos oduczy. Naiwne nie?
 
halinaszka, moim zdaniem to barbarzyństwo zostawić dziecko, żeby "się wypłakało". Nie widzę żadnego pedagogicznego uzasadnienia dla tej metody.

Uważam, że podstawą jest konsekwencja. Ja mam świadomość, że z wygody wiele mam karmiących piersią śpi razem z dziećmi w łóżku, ale ja na początku też karmiłam piersią a mimo to mały od początku spał w swoim łóżeczku. W nocy wstawałam i karmiłam go w fotelu, a potem odkładałam do łóżeczka. Dla nas to mniej wygodne, ale w efekcie Kuba od samego początku zasypia sam we własnym łóżeczku.
Teraz jeśli chce się dziecko nauczyć, to niestety, trzeba się przyzwyczajać, że na początku przez kilka dni usypianie we własnym łóżeczku będzie przypominało wojnę nerwów. Dziecko będzie chciało wyegzekwować swoje prawo do spania razem z mamą. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i tak jak piszą dziewczyny - podnieść, uspokoić, odłożyć. I tak do skutku. Można też stać przy dziecku, trzymać za rączkę, głaskać po główce - cokolwiek, byle dziecko czuło naszą obecność. Nie poddawać się i nie denerwować - dzieci znakomicie wyczuwają nasze emocje. To trudne, ale możliwe.
 
reklama
U mnie tez sie udało. Przeczekałam płacz i wydawało się, że jest ok ale przy ząbkowaniu wszystko szlak trafił... a teraz jak ją kładę to dostaje takiej histerii, że się krztusi, robi się cała czerwona, zalewa się łzami i aż podskakuje z tego płaczu. Mogłabym wyjść i wrócić za dwie godziny ale szczerze mówiąc nie chcę mieć później problemu z nocnym moczeniem albo obgryzaniem paznokci. Myślę, że sama dorośnie do tego, żeby spać bez mamy. Poza tym, że nie mogę wieczorem wyjść z domu to nie jest tak źle więc narazie, póki karmię piersią postanowiłam kontynuować nocne przytulanki.


Dziewczyny, piszę, żeby podnieść na duchu wszystkie mamy, którym nie udaje się oduczyć dziecka spania z rodzicami. U mnie do tej pory było to nieosiągalnym marzeniem. Około tygodnia temu stwierdziłam, że spróbuję jeszcze raz przekonać Lenkę do łóżeczka. Na materac położyłam kołdrę, żeby miała przytulnie, dałam podusię/przytulankę i moją podkoszulkę, w której spałam przez kilka nocy. Spędziła większość wieczoru na przytulankach, czytaniu bajeczek i zabawie przy moim boku. Poczekałam do pierwszego tarcia noska i ziewnięcia po czym ucałowałam córę i ułożyłam w łóżeczku. Zerwała się jak na sprężynie i wrzask był okropny. Postanowiłam iść do niej dopiero po 5 minutach. Wyjmowałam i odkładałam do łóżeczka jakieś 4-5 razy. Poźniej już nie krzyczała tylko sobie cichutko narzekała i o dziwo po kilku minutach zasnęła. Na drugi dzień uspokajałam ją tylko 2 razy, a trzeciego dnia zasnęła po dwóch minutach po ułożeniu w łóżeczku. :szok: A ja myślałam, że to się nigdy nie uda!!! Po 10 miesiącach ugniatania się z nią w jednym wyrku miałam w końcu możliwość solidnie się wyspać bo okazało się, że jak nie śpi przy mnie to nie budzi się na nocne karmienie :blink:Do tej pory jadła w nocy 2 razy; teraz zasypia około 21:00, po kolacji, a budzi się 6:30-7:00 na śniadanko.

Sypia sama od 6 dni i wydaje mi się, że jej się spodobało. Budzi się wyspana, radosna, szczęśliwa i nie widzę, żeby miała jakąś traumę spowodowaną brakiem mamy.

JESTEM TAKA SZCZĘŚLIWA!!! :-) Teraz wiem, że warto było poczekąć... nic na siłę :tak:
 
Do góry