G
guest-1714079215
Gość
A koleżance od tych badań powiem jeszcze, że znam tylko dwie panie, które nie puściły dziecka do żłobka, bo uważały, że ich dziecko nie jest gotowe i zrobią mu wielką krzywdę. Jedna jest niewolnicą swojego męża, druga swojego dziecka. Obie sprawiają wrażenie zafiksowanych i uzależnionych, dla obu nie liczy się tak naprawdę nic poza ich dziećmi. Podporządkowały siebie i swoje otoczenie pod dzieci. Mało tego, swoje poglądy przerzucają nawet na obcych ludzi na ulicy. Mówię poważnie. Dla mnie to nie jest wzór do naśladowania, wręcz przeciwnie. Uwielbiam matki normalne, błądzące, przyznające się do błędów, kochające siebie, swoją rodzinę w postaci siebie, partnera i dzieci. Owszem, każdy ma prawo robić ze swoim życiem co chce, ja też. I ja codziennie się cieszę, że moje córeczki chodzą do placówki, zamiast siedzieć ze mną w domu. Nigdy bym im nie dała tego, co chodzenie do przedszkola i żłobka, do kochających pań i gromady rówieśników.
A stylem przywiązania się nie martwię. Są zachęcane od urodzenia do poznawania świata poza mną, ale zawsze mogą wrócić w moje ramiona. Myślę, że to wiedzą, bo jak coś się dzieje, to biegną do mnie i dostają przytulasa z dobrym słowem, okazują nam i sobie miłość, są ciekawskie i otwarte.
A stylem przywiązania się nie martwię. Są zachęcane od urodzenia do poznawania świata poza mną, ale zawsze mogą wrócić w moje ramiona. Myślę, że to wiedzą, bo jak coś się dzieje, to biegną do mnie i dostają przytulasa z dobrym słowem, okazują nam i sobie miłość, są ciekawskie i otwarte.