wątek zamarł, ale może spróbuję go ożywić:-)
obecnie jestem w 4 ciąży, w której wyznaczono mi termin porodu na termin porodu 1 dziecka
to skąplikowane , mam termin na 4 sierpnia 2012r. , a urodziłam mojego pierwszego syna 4 sierpnia 2000r.
miałam wtedy 19 lat
męża poznałam w 2 klasie liceum, od tego czasu nie mogliśmy się ze sobą rozstawać, chciałam z nim ślub natychmiast, ale wiedziałam, że moi rodzice nie zezwolą na to, bo dla nich najważniejsza nauka, zdanie matury, ukończenie studiów
jednocześnie przywykli do tego, że po mnie wszystkiego można się spodziewać, jednak to przerosło ich oczekiwania
ja z kolei jestem wierzącą, i za tym idzie ważny fakt, że miałam wpojone - współżycie tylko po ślubie!
M był zfrustrowany, namawiał , próbował jak mógł biedny, ale mnie jakoś nie ciągnęło, ale jak piszę uwielbiałam jego towarzystwo, we wszystkim mnie rozumiał, do białego rana, i kochał mnie prawdziwie
teraz oboje się kochamy, i jest nas 5, a i 6 będzie, dużo miłości, której pragne, bez niej nie da się żyć
wracając do tematu wstrzemięźliwości - szkoda mi się robiło mojego M, miałam przeczucie, że będzie moim mężem (choć z perspektywy czasu wiem, że przeczucia mogą mylić) zaproponowałam mu, że weźmiemy ślub po kryjomu, ale to był ślub na niby, haha, (będziecie się z tego śmiały, ale to co) wzięłam obrączki moich rodziców, oni od kąd pamiętam nie chodzili w obrączkach, bo tacie od pracy na budowie zgrubiały dłonie, a mama to nie wiem dlaczego, leżały zawsze w tym samym miejscu, często jako dziecko bawiłam się nimi i teraz też wziełam, ale to było na niby, ale jeszcze bardziej na poważnie niż komukolwiekby się zdawało; poszliśmy w nasze stałe miejsce, na kruczgankach w kościele o Bernardynów, uknękneliśmy i nakładając obrączki złożyliśmy piękną przysięgę, że nigdy siebie nie opuścimy i zawsze będziemy się kochać, aż mi trudno uwierzyć, że M się na to zgodził; zapragnęłam prawdziwego ślubu, ale zanim to nastąpiło;
na pirwszy raz zabrał mnie w ustronne miejsce, to musiało się stać, przecież tak naprawdę oboje tego chcieliśmy od samego początku;
po 4 miesiącach naszej znajmomości, zapytałam się go czy chce ze mną dziecko? chciał...pamiętam dokładnie jak począł się nasz pierwszy syn, było super
w 3 miesiącu ciąży postanowiłam powiedzieć rodzicom
w jedną niedzielę poprosił o moją rękę moich rodziców, bardzo to zabawne, takie oficjalne proszenie , ale miłe, mama była zachwycona, tata zgodził się bez słowa, a za tydzień (już nie było tak sielankowo) powiadomiliśmy ich, że jeste w ciąży (mama jak nie mama, zachowała się jak potwór, ale ja wiedziałam, że tak będzie i wogóle się tym nie przejęłam)
maturę zdawałam w maju 2000 roku
ślub wzieliśmy 10 czerwca 2000r kościelny, było wesele na 80 ludzi
wszystko się udało
urodziłam 2 miesiące później zdrowe dziecko i płakałam ze szczęścia, niedowierzając, że taki cud mnie dotknął
chciałam ślub i wesele wcześniej, jeszcze przed maturą, ale poszlam na mamy decyzję, chociaż w tej kwestii, i dlatego ślub wzieliśmy w czerwcu, ale ponoć, to najbardziej miłosny miesiąc, najlepszy na śluby
uważam, że kochający się ludzie nie powinni odwoływać ślubów nawet wtedy kiedy stracą kogoś bliskiego, bo ta osoba by chciał tego, ale to jest moja prywatna opinia, i oczywiście zgadzam się z tym, co piszecie, że to każdego indywidualna sprawa, tak jak każda ciąża jest inna, wszelkie porady proszę traktować w przybliżeniu, czy coś w tym stylu:-):-):-)
Całuję rozpoczynającą wątek jak i wszystkie na tym blogu mamusie