Cześć,
Jestem mamą 10 miesięcznego synka. Synek nie gaworzy do tej pory, co mnie wciąż martwi. Byliśmy u neurologopedy i stwierdziła, że ma krótkie wędzidełko dolne (górne zresztą też) i według niej to jest powód. Synek często ma otwartą buzię, zarówno podczas snu, jak i zabawy. Od miesiąca wykonuję masaże i tejpuję buzię co drugi dzień. Poprawa jest, tzn. częściej śpi z zamkniętą buźką i znacznie poprawiła się ruchomość języka, jednak nadal nie ma gaworzenia. Neurologopedka kazała się zastanowić nad zabiegiem podcięcia i mamy z tym straszny dylemat. Otóż synek nie pozwala się masować. Robię to z wielkim trudem, na kilka podejść, a po podcięciu trzeba będzie co 4h masować. Neurologopedka wspominała, że brak masaży lub ich mała ilość może spowodować, że zrobi się blizna i wtedy będzie jeszcze gorzej, dlatego najpierw mamy te masaże i tejpy.
Jakie jest Wasze zdanie lub doświadczenie w tym temacie? Wiem, że sami musimy podjąć decyzję, ale może coś wiecie na temat podcinania w starszym wieku? A może bez podcinania uda nam się wypracować wszystko tak, żeby nie miał wielkiego opóźnienia mowy?
Jestem na siebie wściekła, bo od początku widziałam, że coś jest nie tak- miałam problem z kp, nie chciał się przystawiać, w szpitalu doradzili nakładki, bo stwierdzili, że problem jest z moimi sutkami. Do tego czasami spał z otwartą buzią, ale jak o tym mówiłam to wszyscy dookoła twierdzili, że szukam dziecku problemów
A gdybym się wtedy zgłosiła to byłby po podcięciu w okresie noworodkowym, pewnie nasze kp by dalej trwało...