Myszopingwin
Fanka BB :)
Dziewczyny,
potrzebuję porady, najlepiej od osób, które mają jakieś doświadczenie w temacie i same rodziły dzieci z podobnym ryzykiem. Uprzedzam, że post będzie długi, bo chcę zawrzeć jak najwięcej parametrów, które wpływają na moje skonfundowanie. Na dzień dzisiejszy jestem w 35+3 tygodniu ciąży, data porodu według I USG i OM to 15 stycznia.
Test PAPP-A pokazał mi ryzyko stanu przedrzucawkowego, od 12 tygodnia miałam wdrożony Acard. Od USG II trymestru pojawiała się informacja, że mój syn jest drobny, pojawił się wtedy szacowany pomiar EFW w granicach 19-20 centyla. Badań USG miałam potem dużo, w tym jedno III trymestru na tym samym sprzęcie co w II, gdzie pomiar wyszedł w granicach 17 centyla. Tak dużo kontroli wynikało z diagnozy RAA - prawostronnego łuku aorty, który jest anomalią anatomiczną, dotyczy 1 na 1000 urodzeń i akurat w przypadku mojego dziecka, nie ma podłoża genetycznego (sprawdzone amniopunkcją) i prawdopodobnie po porodzie nie będzie wymagało interwencji chirurgicznej. Ale jakby nie było, jest to kwestia kardiologiczna, więc lekarze podeszli do nas bardzo ostrożnie i z zaangażowaniem, aby niczego nie przeoczyć.
W międzyczasie byłam pod opieką 2 innych ośrodków, do tego regularne badania USG u mojej lekarz prowadzącej. Te 2 inne ośrodki (i inne sprzęty a przede wszystkim diagności) mają III stopień referencyjności, w jednym jestem pod opieką dr Roszkowskiego, w innym badali mnie co prawda pod kątem echa serca ale wykonywali też zwykłe badania biometryczne. Rozrzut w pomiarach na przestrzeni ostatnich 2 miesięcy wynosił od 9 do 38 percentyla (najwyższe pomiary w Instytucie Matki i Dziecka, dwukrotnie wyszedł 38 percentyl).
Dziś miałam pierwsze badanie w poradni perinatologicznej Szpitala na Żelaznej, w której chcę rodzić, gdzie pani doktor stwierdziła hipotrofię/SGA ze względu na mały pomiar brzuszka AC, poniżej 3 centyla. Reszta pomiarów nie jest zła, tzn. jest drobny, ale ja też nie jestem wysoka (za to mąż już owszem). Przepływy są w normie. Może nie super, ale sumarycznie maciczne dają radę, średnia z prawej i lewej wychodzi na 50 centylu. Tętnice pępkowe i mózgowe u Małego też ok.
I tu przechodzimy do clue problemu- doktor powiedziała, że teraz będziemy się spotykać w poradni hipotrofii co tydzień, aby monitorować sytuację, ale najprawdopodobniej w piątek 30.12, o ile wcześniej się nic nie wydarzy, będziemy wywoływać poród. Nie wiem, jak na to zareagować. Nie chcę kwestionować zdania fachowca, ale to pierwsza osoba, która stwierdza hipotrofię, zamiast mówić, że Dziecko jest małe i wskazuje na tak mały pomiar AC. Jest osobą, która w IUGR/FGR się specjalizuje i prowadzi badania naukowe w tej dziedzinie. Byłam wcześniej pod kontrolą lekarzy, którzy mają doświadczenie w diagnostyce USG (Roszkowski jest wręcz uznawany za guru w tej dziedzinie) i żaden nie miał tak kategorycznej diagnozy, a tym bardziej takich wskazań. Synek może nie rośnie dużo, ale z pomiaru na pomiar waga i inne parametry rosną, na ten moment wagę oszacowano mi na 2186 g. Tydzień temu na innym sprzęcie 2116 g. Mam niskie ciśnienie, od 4 miesięcy nie przekraczam 110/70, nie mam białkomoczu, więc ryzyko stanu przedrzucawkowego raczej się oddala. Jutro mam pomiar na tym samym sprzęcie co w II trymestrze. Gdybym nie miała przesłanek, że doszło do zahamowania wzrostu, to wolałabym nie rozwiązywać ciąży w 37 tygodniu i dać Małemu czas, żeby na spokojnie trochę przybrał. Ale może jestem w olbrzymim błędzie i powinnam się przygotowywać na jak najszybsze rozwiązanie dla dobra Malucha?
Czy są tu mamy dzieci z podejrzeniem hipotrofii/hipotrofią, które mają doświadczenie, czy takie wcześniejsze wywołanie było potrzebne i czy miało dobre skutki dla dziecka? Jak Wasze dzieci funkcjonują, czy mają jakieś powikłania i problemy zdrowotne/rozwojowe?
Będę wdzięczna za Wasze odpowiedzi, zależy mi na jakiejś bazie porównawczej, która pomoże mi po pierwsze w zrozumieniu mojej sytuacji, a po drugie podjęciu decyzji co dalej.
potrzebuję porady, najlepiej od osób, które mają jakieś doświadczenie w temacie i same rodziły dzieci z podobnym ryzykiem. Uprzedzam, że post będzie długi, bo chcę zawrzeć jak najwięcej parametrów, które wpływają na moje skonfundowanie. Na dzień dzisiejszy jestem w 35+3 tygodniu ciąży, data porodu według I USG i OM to 15 stycznia.
Test PAPP-A pokazał mi ryzyko stanu przedrzucawkowego, od 12 tygodnia miałam wdrożony Acard. Od USG II trymestru pojawiała się informacja, że mój syn jest drobny, pojawił się wtedy szacowany pomiar EFW w granicach 19-20 centyla. Badań USG miałam potem dużo, w tym jedno III trymestru na tym samym sprzęcie co w II, gdzie pomiar wyszedł w granicach 17 centyla. Tak dużo kontroli wynikało z diagnozy RAA - prawostronnego łuku aorty, który jest anomalią anatomiczną, dotyczy 1 na 1000 urodzeń i akurat w przypadku mojego dziecka, nie ma podłoża genetycznego (sprawdzone amniopunkcją) i prawdopodobnie po porodzie nie będzie wymagało interwencji chirurgicznej. Ale jakby nie było, jest to kwestia kardiologiczna, więc lekarze podeszli do nas bardzo ostrożnie i z zaangażowaniem, aby niczego nie przeoczyć.
W międzyczasie byłam pod opieką 2 innych ośrodków, do tego regularne badania USG u mojej lekarz prowadzącej. Te 2 inne ośrodki (i inne sprzęty a przede wszystkim diagności) mają III stopień referencyjności, w jednym jestem pod opieką dr Roszkowskiego, w innym badali mnie co prawda pod kątem echa serca ale wykonywali też zwykłe badania biometryczne. Rozrzut w pomiarach na przestrzeni ostatnich 2 miesięcy wynosił od 9 do 38 percentyla (najwyższe pomiary w Instytucie Matki i Dziecka, dwukrotnie wyszedł 38 percentyl).
Dziś miałam pierwsze badanie w poradni perinatologicznej Szpitala na Żelaznej, w której chcę rodzić, gdzie pani doktor stwierdziła hipotrofię/SGA ze względu na mały pomiar brzuszka AC, poniżej 3 centyla. Reszta pomiarów nie jest zła, tzn. jest drobny, ale ja też nie jestem wysoka (za to mąż już owszem). Przepływy są w normie. Może nie super, ale sumarycznie maciczne dają radę, średnia z prawej i lewej wychodzi na 50 centylu. Tętnice pępkowe i mózgowe u Małego też ok.
I tu przechodzimy do clue problemu- doktor powiedziała, że teraz będziemy się spotykać w poradni hipotrofii co tydzień, aby monitorować sytuację, ale najprawdopodobniej w piątek 30.12, o ile wcześniej się nic nie wydarzy, będziemy wywoływać poród. Nie wiem, jak na to zareagować. Nie chcę kwestionować zdania fachowca, ale to pierwsza osoba, która stwierdza hipotrofię, zamiast mówić, że Dziecko jest małe i wskazuje na tak mały pomiar AC. Jest osobą, która w IUGR/FGR się specjalizuje i prowadzi badania naukowe w tej dziedzinie. Byłam wcześniej pod kontrolą lekarzy, którzy mają doświadczenie w diagnostyce USG (Roszkowski jest wręcz uznawany za guru w tej dziedzinie) i żaden nie miał tak kategorycznej diagnozy, a tym bardziej takich wskazań. Synek może nie rośnie dużo, ale z pomiaru na pomiar waga i inne parametry rosną, na ten moment wagę oszacowano mi na 2186 g. Tydzień temu na innym sprzęcie 2116 g. Mam niskie ciśnienie, od 4 miesięcy nie przekraczam 110/70, nie mam białkomoczu, więc ryzyko stanu przedrzucawkowego raczej się oddala. Jutro mam pomiar na tym samym sprzęcie co w II trymestrze. Gdybym nie miała przesłanek, że doszło do zahamowania wzrostu, to wolałabym nie rozwiązywać ciąży w 37 tygodniu i dać Małemu czas, żeby na spokojnie trochę przybrał. Ale może jestem w olbrzymim błędzie i powinnam się przygotowywać na jak najszybsze rozwiązanie dla dobra Malucha?
Czy są tu mamy dzieci z podejrzeniem hipotrofii/hipotrofią, które mają doświadczenie, czy takie wcześniejsze wywołanie było potrzebne i czy miało dobre skutki dla dziecka? Jak Wasze dzieci funkcjonują, czy mają jakieś powikłania i problemy zdrowotne/rozwojowe?
Będę wdzięczna za Wasze odpowiedzi, zależy mi na jakiejś bazie porównawczej, która pomoże mi po pierwsze w zrozumieniu mojej sytuacji, a po drugie podjęciu decyzji co dalej.