Witam. Jestem w 30tc ciąży. Jestem od 5tc na zwolnieniu z własnej woli, gdyż bardzo histeryzowałam , że znów poronię. Gdybym wiedziała, że jednak tak dobrze będę przechodziła ciąże, to nigdy bym tak szybko nie poszła na zwolnienie, no ale strach był silniejszy... Na początku było fajnie, bo i brzuszek nie ciążył, potem jak już dowiedzieliśmy się o płci, to zaczęłam robić wyprawkę. Na obecną chwilę zostało mi parę drobiazgów.
No, ale nie o tym chciałam. Ogólnie starałam sobie znaleźć zajęcia, no ale ile można sprzątać, gotować itp. W końcu dostrzegłam, a wręcz mnie to dobiło, że znajomi zwyczajnie się odsunęli, bo już nie jestem atrakcyjną osobą do spędzenia czasu...tak wiem co to za znajomi, też tak myślę ***** warci...najgorsze w tym wszystkim, że zaczęli zapraszać tylko mojego partnera, On nie korzystał tak z tego, ale jednak czasem nie chciałam mu robić zakazów i żeby tylko siedział ze mną w domu. Jednak pozwoliłam mu raz i nie wrócił na noc, ostatnio też mu pozwoliłam i zrobił dokładnie to samo, balował sobie, nie dając znaku życia, jak ja napisałam, to że zaraz będzie i był, ale na drugi dzień po południu. Zrobiłam awanturę, to mówił mi, że nic złego nie zrobił. Ogólnie zauważyłam, że ja robię dla niego duzo...2 obiady dziennie, bo i do pracy i po powrocie, uprane posprzatane, wyprawką ja się zajmuje, a On? On tylko pracuje i tyle. O seksie mogę pomarzyć jak i pieszczotach. On od poczatku sie bał, dla mnie tez seks stał się niekofortowy, nie bylo przyjemnosci tylko jakis strach...no ok, to moge zrozumiec, ale nie trzeba sie tylko kochac, samej czulosci tez od niego nie dostawalam, a wielokrotnie do tego podchodzilam... Czuję sie strasznie samotna, nawet nie mam do kogo zadzwonic i sie wyzalic...szczerze probowalam nawet zakonczyc ten zwiazek, nie jestem szczesliwa, mowilam mu to wprostm, byla rozmowa nawet wczoraj, ale ja wstaje i jest mi cholernie zle...po prostu mam dosyc. Tylko dom i On...a ja jak takie gowno...przepraszam, ale musialm sie wyzalic
No, ale nie o tym chciałam. Ogólnie starałam sobie znaleźć zajęcia, no ale ile można sprzątać, gotować itp. W końcu dostrzegłam, a wręcz mnie to dobiło, że znajomi zwyczajnie się odsunęli, bo już nie jestem atrakcyjną osobą do spędzenia czasu...tak wiem co to za znajomi, też tak myślę ***** warci...najgorsze w tym wszystkim, że zaczęli zapraszać tylko mojego partnera, On nie korzystał tak z tego, ale jednak czasem nie chciałam mu robić zakazów i żeby tylko siedział ze mną w domu. Jednak pozwoliłam mu raz i nie wrócił na noc, ostatnio też mu pozwoliłam i zrobił dokładnie to samo, balował sobie, nie dając znaku życia, jak ja napisałam, to że zaraz będzie i był, ale na drugi dzień po południu. Zrobiłam awanturę, to mówił mi, że nic złego nie zrobił. Ogólnie zauważyłam, że ja robię dla niego duzo...2 obiady dziennie, bo i do pracy i po powrocie, uprane posprzatane, wyprawką ja się zajmuje, a On? On tylko pracuje i tyle. O seksie mogę pomarzyć jak i pieszczotach. On od poczatku sie bał, dla mnie tez seks stał się niekofortowy, nie bylo przyjemnosci tylko jakis strach...no ok, to moge zrozumiec, ale nie trzeba sie tylko kochac, samej czulosci tez od niego nie dostawalam, a wielokrotnie do tego podchodzilam... Czuję sie strasznie samotna, nawet nie mam do kogo zadzwonic i sie wyzalic...szczerze probowalam nawet zakonczyc ten zwiazek, nie jestem szczesliwa, mowilam mu to wprostm, byla rozmowa nawet wczoraj, ale ja wstaje i jest mi cholernie zle...po prostu mam dosyc. Tylko dom i On...a ja jak takie gowno...przepraszam, ale musialm sie wyzalic