Hej! I dla mnie los nie jest łaskawy. Mój partner tak jak Twój twierdził, że nie jest przygotowany, że boi sie dziecka, że przeraża go ta sytuacja. Zapomniał, że chcieliśmy je i staraliśmy sie o nie oboje! :-( Miało być pięknie, razem dyskutowaliśmy o przyszłości. Niestety zaproponował zabieg i wiecie co: od początku wiedziałam, że tego nie zrobię!! I też nie powiedział rodzicom, no do czasu aż sama nie przedstawiłam sie jego tatusiowi, po 2 latach naszej znajomości. Tak! Nawet nie poznał mnie ze swoimi rodzicami. Jego Tatuś zaproponował nie tylko zabieg ale jeszcze 'odszkodowanie' za krzywdy!
Byłam załamana w rezultacie wyrzuciłam go z domu i powiedziałam, że nigdy nie usiądę z nim przy stole wigilijnym. Później tatuś mojego maleństwa wracał, całował, przepraszał - skruszały, ja mu wybaczałam. A później kumple, całe dnie zajęty pracą, której nigdy nie miał, bo tatusia było stać na utrzymanie synka. Ćpał z przyjaciółmi, kiedy nie palił trawy to był złośliwy, agresywny. Wracał i odchodził, robił mi w głowie mętlik, mówił jedno robił drugie. Nie miał empatii w sobie by poczuć się na moim miejscu. Aja do dziś nie potrafię z tym raz na zawsze skończyć :-(
Jestem socjologiem, kiedy poznałam go był na 1 roku studiów zaocznych z socjologii, pomyślałam, ze ten facet jest mądry. Niestety przez 3 lata jego socjologii pisałam za niego wszystkie prace, uczyłam go. Jego życiem rządzili rodzice - Tatuś! ale syna mają głąba kapuścianego! Jest we mnie dziś tyle goryczy kiedy pomyślę o nich...
Ale jedno mnie trzyma w garści i wiem, że będę szczęśliwa a w zasadzie już jestem - mój malutki synek w brzuszku! Waży zaledwie 800g i kopie mnie mocno dając znać o swoim istnieniu! I będę szczęśliwą mamą dla niego bo tylko on będzie mnie kochał mocno i bezinteresownie! Będę miała z kim iść na lody i na spacer z dumnie podniesiona głową!