reklama
Margarita, doskonale rozumiem jak Ci ciężko. Ja też bardzo przeżywalam samotnośc w ciąży i cały czas przeżywam zresztą, chociaż jest już o wiele lepiej. Ja niestety musialam wrócic do mamy... Dla mnie to porażka, bo bardzo wcześnie się usamodzielniłam i od 20 roku życia mniej więcej byłam całkowicie niezależną osobą. A teraz taki odwrót sytuacji. Niestety mój były też poniekąd do tego doprowadził bo zostawszy samą nie miałam innego wyjścia jak wrócic do mamy. Do małej miejscowości, gdzie każdy sie na ciebie gapi bo jesteś w ciąży, jakby to jakieś zjawisko nadprzyrodzone bylo. Aj, szkoda gadac. Nie wiem co będzie później, na razie o tym nie myślę. Póki co jesli mogę Ci coś poradzic to nie wracaj do Polski. Tu jest naprawdę ciężko. Mimo, że ja nie narzekałam przed ciążą. Teraz wszystko się zmieniło. Dla samotnych kobiet w ciąży czy samotnych matek jest bardzo ciężko. Wszystko jest strasznie drogie, zapomogi są śmieszne, te całe becikowe też. Służba zdrowia to katastrofa! serio. Ja w styczniu byłam zagranicą w delegacji. Wylądowałam w szpitalu. Opieka i szpital w Polsce to w porównaniu do tamtejszego to katastrofa. U nas jest bardzo źle i naprawdę, uwierz, nie zapowiada się, żeby było lepiej. Zastanów się sto razy zanim się zdecydujesz na powrót. Tam będziesz miała łatwiej z socjalem itd. A przyjaciół na pewno masz Na pewno jest ktoś życzliwy kto Ci pomoże.
Margarita
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 17 Styczeń 2006
- Postów
- 69
Dziewczyny, dzieki za rady, to wazne dla mnie:-) Moze to racja, ciagle wydaje mi sie,ze po powrocie do Pl jakos to bedzie, musi byc ok, bo mam tam rodzine, ale w rzeczywistosci macie racje-czekam mnie jeszcze gorsze rozwiazanie. Poza tym mieszkam w miasteczku, gdzie prawie wszyscy sie znaja, a z widzenia w 80 % i tez pewnie nie unikne dziwnych komentarz-rozwodka z dwojka i po dwoch nieudanych zwiazkach. Moja sytuacja jest naprawde beznadziejna...Sama ciaza w samotnosci jest okropna, na pewno, ale boje sie,ze to dopiero poczatek...Najbardziej przeraza mnie mysl, ze zapewnie dzieciom straszny los, wychowaywane bez ojcow-cora ma z ojcem kontakt, bo on nas nie zostawil, ale wspolnie zadecydowalismy o rozwodzie z innych powodow,ale drugi dzidzius nigdy nie bedzie miec prawdziwego ojca...Taka troche patologoczna sytuacja, bardzo sie tego boje, co ja powiem starszej corce, nie chce by dzieci byly nieszczesliwe. Czy Wy tez macie podobna sytuacje?Podobne obawy?
z wlasnego doswiadczenia Ci powiem ze lepiej zaden ojciec niz taki nie kazdemu sie udaje i z tym tzreba sie pogodzic ale lepiej zeby dzieci mialy tylko mame ale za to szczesliwa niz pelna rodzine gdzie sa klotnie napiecie i bog wie co jeszcze wiec na prawde nie przejmuj sie tym ze jestes sama a moze spotkasz jeszcze ksiecia
Margarita, Twoja sytuacja wcale nie jest patologiczna. Nawet tak nie myśl. I nikt nie powiedział, że dzieci chowane bez ojców są nieszczęśliwe. Powiem Ci z własnego doświadczenia - moi rodzice rozwiedli się jak mialam 6 lat. Zanim doszło do rozwodu w domu było piekło. Dzień ich rozstania to dla mnie i dla mamy dzień błogosławiony. Z moim ojcem nie miałam dobrego kontaktu nigdy. On mnie olewał ale udawał, że tak bardzo się troszczy. Wciąż były kłótnie o alimenty, bo nie płacił na czas. Teraz jestem na tyle silna, że potrafię mu to wypomniec bez skrupułów. Nie wybaczę mu, bo nie zasługuje na to. I tyle. Zbyt wiele złego nam wyrządził stąd wnioskuję, że lepiej czasem nie miec ojca niż męczyc się i wykańczac psychicznie z jakimś oszołomem.
Ja też się zastanawiam co powiem mojej córeczce jak będę już musiala coś powiedziec. Na pewno nie powiem jej, że tatuś chciał ją wyskrobac. Nie wiem co powiem. Coś będę musiała. Ale póki co nie zastanawiam się nad tym. Chyba powiem jej po prostu prawdę, że mnie zostawił, bo co innego mogę powiedziec.
Ja też się zastanawiam co powiem mojej córeczce jak będę już musiala coś powiedziec. Na pewno nie powiem jej, że tatuś chciał ją wyskrobac. Nie wiem co powiem. Coś będę musiała. Ale póki co nie zastanawiam się nad tym. Chyba powiem jej po prostu prawdę, że mnie zostawił, bo co innego mogę powiedziec.
katerinka111
Fanka BB :)
Dziewczyny, dzieki za rady, to wazne dla mnie:-) Moze to racja, ciagle wydaje mi sie,ze po powrocie do Pl jakos to bedzie, musi byc ok, bo mam tam rodzine, ale w rzeczywistosci macie racje-czekam mnie jeszcze gorsze rozwiazanie. Poza tym mieszkam w miasteczku, gdzie prawie wszyscy sie znaja, a z widzenia w 80 % i tez pewnie nie unikne dziwnych komentarz-rozwodka z dwojka i po dwoch nieudanych zwiazkach. Moja sytuacja jest naprawde beznadziejna...Sama ciaza w samotnosci jest okropna, na pewno, ale boje sie,ze to dopiero poczatek...Najbardziej przeraza mnie mysl, ze zapewnie dzieciom straszny los, wychowaywane bez ojcow-cora ma z ojcem kontakt, bo on nas nie zostawil, ale wspolnie zadecydowalismy o rozwodzie z innych powodow,ale drugi dzidzius nigdy nie bedzie miec prawdziwego ojca...Taka troche patologoczna sytuacja, bardzo sie tego boje, co ja powiem starszej corce, nie chce by dzieci byly nieszczesliwe. Czy Wy tez macie podobna sytuacje?Podobne obawy?
Witaj na forum,ja mam podobnie i jestem dumna z moich maluchow i mijajacego czasu do przodu,wszystko co zle mija powolnymi kroczkami ale dziewczyno to my matki jestesmy gora UWIERZ NAPRAWDE i nie wracaj tu bo tu mozna biede klepac a tam bynajmniej o pieniadze nie bedziesz sie martwic a dwojka dzieci kazde z innym niczego nie przekresla , jesli ktos chce znac twoja wersje zycia to sie mowi o niej wprost,nie zwraca sie uwagi na innych, jesli ktos chce to zaprasza cie na kawe, LUDZIE SZANUJA CIE ZA TO JAK POTRAFISZ TY SAMA ZYC Z DZIECMI i ja mam gdzies gleboko moich dwoch exow , realizuje malymi kroczkami moj cel jaki chce,nie raz jest ciezko,bo zdrowie samej siada bo jak dla mnie doba jest za krotka ale tak naprawde nie ma co narzekac tylko trzeba przec na przod)))))))
a ja sie bardzo dzisiaj ucieszylam ,bo kubus znalazl sie w 30 dzieci przjetych do przedszkola ))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))) ( chociaz dla mnie paranoja,na jedno przedszkole przjeto 40 maluchow na grupy i wiecie jakie burze odchodzily szok,) ale ja tak naprawde mam pierwszenstwo u nas w miescie jest taka zasada,samotna matka z papierami ja juz to nazywam( i chwala za to ze mam wszystko czarno na bialym jak jest ) i od wrzesnia ruszam do pracy i nareszcie bedziemy zyc normalnie i ja nie bede liczyc kazdego grosza i czlowiek bedzie lepiej spal
zuzamelka ja oddzielam moje sprawy z exami do dzieci,one nigdy nie uslyszaly ode mnie zlego slowa,moja corcia ma 8 lat ale wie jak jest i tez wie ze ma tate ,mame i my ja kochamy jako rodzice i juz nic nie zmieni sytuacji,maja bardzo dobry kontakt na cala sytuacje i niech tak zostanie,nie ma co sciemniac bo wszystko wychodzi w praniu,trzeba dziecku ofiarowac taka szczerosc na ile jest ja w stanie przejac
a wielu rodzicow robi blad np
corcia byla ostatnio na pidzama party,bylo 6 dziewczynek i ta jedna jest tak rozladowana emocjonalnie ze szok,o wszystko placze i wogole i dziewczynki spytaly o co chodzi a mama ktora to robila miala pod kontrola wszystko i lekko sluchala a ona mowi ze rodzice sie nie kochaja,nie kochaja jej ani siostry,stary nie placi alimentow a jak daje to psie sranie na nic itp itd i np moja corcia mowi a czym ty sie martwisz,moja mama tez jest sama i ja sie potrafie usmiechnac a rodzice mnie kochaja a ona jej ak bo ci to mowia i kazda z dziewczynej cos jej powiedziala
ALE JAKI TO SENS MOWIC O TAKICH SPRAWACH WLASNEMU DZIECKU ,NIE MA DZIECINSTWA TYLKO ZYJE CZY WPLYNELA KASA CZY NIE CZY MAMA COS KUPI CZY NIE ,ja juz po tym sie dowiedzialam nie zycze sobie zeby corcia brala udzial w takiej pidzamie party jak bedzie ta mala i to nie tylko moje zdanie ,matka musi naprawic pewne rzeczy bo nie chce zmarnowac czegos co ja buduje caly czas i nie chce zeby stracila do mnie zaufanie ,ze mam kontakt z jej tata na relacji ok mimo tego co mi zrobil ale bez przesady .w kazdym razie rodzice bylo zbulwersowani ta sytuacja ktora miala miejsce bo dzieczynki wiecie a tam bawmy sie i taka byla prognoza na odpoczynek ze szkoly ale koniec koncem i tak nie wytrzymala do konca i pojechala szybciej a dzieczynki bawily sie dalej super
Ostatnia edycja:
Margarita ja też mam pełno obaw jak się pojawiłam na bb non stop pytałam kiedy dzieci zaczynają pytać o ojca jak to jest itp, nie mówię że już tych obaw nie mam ale jak dziewczęta piszą jakoś jest, chyba najważniejsze dziecko ma się czuć kochane i chciane. A już napewno nie myśl o sobie jak o jakiejś ofierze co to ma dwoje dzieci i jest sama, będziesz miała dwie cudowne istoty na świecie, kiedyś byłam pełna obaw a teraz każdego dnia wita mnie uśmiechnięta buźka świat jakiś taki przyjemniejszy teraz :-)
katerinka111 no to super z tym przedszkolem!!! no ale ja nie powiem synowi że tatuś go kocha bo tatuś ma go w dupie i nie chce z nim mieć kontaktu i co ja mu będę ojca idealizwować a on będzie żyć złudzeniami? mi się wydaje że trzeba być szczerym nie dosadnie ale szczerym...
katerinka111 no to super z tym przedszkolem!!! no ale ja nie powiem synowi że tatuś go kocha bo tatuś ma go w dupie i nie chce z nim mieć kontaktu i co ja mu będę ojca idealizwować a on będzie żyć złudzeniami? mi się wydaje że trzeba być szczerym nie dosadnie ale szczerym...
Katerinka111, jasne, że masz rację. Ja również nie chciałabym obciążac swojej córeczki moimi doświadczeniami z jej ojcem. Jeśli coś się zmieni i on będzie chciał miec kontakt z dzieckiem to wiadomo, że nie powiem jej nic złego na jego temat nigdy. To co było między nami to zostaje tylko między nami. Ale jeśli on nadal nie będzie się interesował i w ogóle oleje sprawę to co będę miała jej powiedziec? że tatuś umarł albo wyjechał albo co? Nie wiem sama. Kiedyś jak będzie już wystarczająco dorosła, żeby to zrozumiec pewnie powiem jej prawdę zakładając, że on nie zmieni postepowania oczywiście. Sama byłam od małego zamieszana w sprawy rodziców i wiem, że to największy błąd jaki można popełnic i wyrządzic tym dziecku wielką krzywdę, która może rzutowac na całe jego dorosłe życie óźniej. I zgadzam się z Jaimis, że oczywiście nie trzeba od razu przedstawiac tego ojca w jakichś mega czarnych kolorach i wyzywac od najgorszych ale jeśli ojciec się w ogóle nie kontaktuje ani nie interesuje to co powiedziec? a coś trzeba przecież.
Póki co mam nadzieję, że znajdę kogoś kto zostanie tatą dla mojej małej i będzie ją kochał jak swoje dziecko
Póki co mam nadzieję, że znajdę kogoś kto zostanie tatą dla mojej małej i będzie ją kochał jak swoje dziecko
reklama
matitka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 26 Czerwiec 2006
- Postów
- 300
Margaritka to co ja mam powiedziec dwoje dzieci i jeszcze jedno, tez uwazam to za patologiczna sytuacje i ludzie gadaja i to duzo, ale daje rade. Rodzice pomagaja mam nadzieje ze kiedys bede mogla sie im jakos odwdzieczyc. Sama przeszlam ciaze, ludzi gadanie klotnie z tata, jestem i zyje a nawet sie smieje.
Do tej pory uwazalam ze moja najgorsza porazka zycia bylo przerwane studia, teraz wiem ze zwiazek z ojcem malej byl tym bledem. On tez przekonywal zebym zaufala, uwierzyla bo nigdy nie skrzywdzi moich dzieci ani mnie, a jednak inaczej sie stalo.
Czasami placze z bezradnosci jak kasy zaczyna brakowac na koncie a dawca coz, zyje swoim zyciem dziecko ma w dupie i tyle. Poki co zmienil nastawienie i jak dzwonie o kase ( bledne aluzje ze da) uwarza ze dziecko jest jego a co mowi innym nie mam pojecia. Wiem jedno ze jesli kogos poznam to nie rzuce dla niego wszystkiego bedzie trzymany jakby na dystans.
A co powiem dziecia o ojcu hmm sama nie wiem, jeden i drugi takimi samymi hu.... sie okazali, napewno kiedys sie dowiedza prawdy, ale chyba wole w obojentosci je wychowac do ojca niz w nienawisci.
Do tej pory uwazalam ze moja najgorsza porazka zycia bylo przerwane studia, teraz wiem ze zwiazek z ojcem malej byl tym bledem. On tez przekonywal zebym zaufala, uwierzyla bo nigdy nie skrzywdzi moich dzieci ani mnie, a jednak inaczej sie stalo.
Czasami placze z bezradnosci jak kasy zaczyna brakowac na koncie a dawca coz, zyje swoim zyciem dziecko ma w dupie i tyle. Poki co zmienil nastawienie i jak dzwonie o kase ( bledne aluzje ze da) uwarza ze dziecko jest jego a co mowi innym nie mam pojecia. Wiem jedno ze jesli kogos poznam to nie rzuce dla niego wszystkiego bedzie trzymany jakby na dystans.
A co powiem dziecia o ojcu hmm sama nie wiem, jeden i drugi takimi samymi hu.... sie okazali, napewno kiedys sie dowiedza prawdy, ale chyba wole w obojentosci je wychowac do ojca niz w nienawisci.
Podziel się: