Im więcej myślimy o tym co Nas spotkało... Im dłużej żyjemy w nadziei, że coś się zmieni, tym bardziej cierpimy... Nie można obwiniać się o coś co tak naprawdę nie było Naszą winą... Słowa są słowami... Potrafią ranić... Ale najbardziej bolą czyny... Zbędne słowa, które nie wnoszą nic do sytuacji... Brak prawdziwości uczuć... Brak sensu w tym co ludzie robią... Doprowadza do rozpadu związku... Związku na który zdecydowały się dwie osoby... I jeśli obie myślałyby w ten sam sposób, że związek jest istotą bycia, że to właśnie dla związku powinno się zrobić wiele i wiele wymagać... A także pamiętać, że słowa przed ołtarzem to nie tylko słowa, ale i pewne zobowiązanie... To świat byłby lepszy... Ale świat taki nie jest... Ludzie potrafią myśleć różnymi kategoriami... Które nie zawsze odzwierciedlają tok sytuacji... To co wydaje Nam się dziś pewne w stu procentach, jutro może się zachwiać i legnąć w gruzach, przez błahostkę... która tak naprawdę nie powinna mieć większego wpływu... sensem życia jest dobieranie się umiejętnie w pary, tak aby mieć na kim polegać... aby mieć przy sobie osobę, która może wymagać od Nas, a My od Niej... związek jest formułą, która funkcjonuje w dwie strony... ale dlaczego wiemy tylko o tym My... Ci co tu piszą?... może to wina tego, że ludzie myślą o innych wartościach... lub po prostu ich wcześniejsze decyzje były pokierowane innym przesłankami... i to boli najbardziej... jeśli to co wydawało Nam się jak najbardziej realne, było tak naprawdę sztuczne...
reklama
Najgorzej jest wtedy kiedy uświadomimy sobie że osoba którą kochaliśmy, której bezgraniczenie ufaliśmy po prostu nie istnieje, jest jedynie wytworem naszej wyobraźni. Tak często zdarza się że nie zwracamy uwagi na to jaki naprawde jest nasz partner i oglądamy go jedynie przez pryzmat tego za kogo chcielibyśmy go uważać.
Wiem co czujesz... Możesz wierzyć lub nie... Ale naprawdę wiem... Bo te słowa, które napisałaś... To tak jakbyś mi je z ust wyjęła... Ja akurat jestem na etapie, godzenia się z tym, że nie jest tak samo jak było... Ja się wyprowadziłem, miałem chwile zwątpienia czy zrobiłem dobrze... Ale teraz wiem, że tak... Dużo rzeczy się dowiedziałem, które nie były widoczne... Myślę, że zrobiłem wszystko co się dało, żeby to uratować... Ale teraz muszę pomyśleć o tym co zrobić dalej...
Czy ucieczka to dobry pomysł? "Mój mężczyzna" jest w separacji z żoną,urodziło się ich wspólne dziecko.
Ciężko mi z tym.Napisałam do niego list.Bardzo osobisty.Wylałam na papier wszystko co od dłuższego czasu mnie trapiło,bolało.
Potrzebowałam wsparcia,miłych słów "poradzimy sobie,przecież się kochamy".
W zamian On spakował się i wyjechał z domu.Próbowałam go zatrzymać,usłyszałam że chce być sam.
Od trzech dni nie mam z nim kontaktu,nie wiem gdzie jest i kiedy wróci.
Czuję do niego złość i nie wiem czy jestem mu to wstanie wybaczyć.O ile będzie chciał.
Zbliżają się święta,pewnie go nie będzie.
Postaram się o nim zapomnieć.
Za bardzo mnie już skrzywdził.
I tak sobie też myślę że nie chodzi tylko o mnie,uciekł od żony oraz maleństwa które nie wiem czy widział pięć minut.
Z takim człowiekiem nie można układać sobie życia.
Jest niestabilny emocjonalnie.
Ciężko mu zaufać,ciężko na niego liczyć.
Mam doła,choć wiem że będzie lepiej.
Zaczynam nowe życie.Bardziej mądrzejsze...
Wiecie co od paru dni nie kontaktuje się z ojcem mojego dziecka, jest mi z tym lepiej,nie muszę prosić się już o jego miłość ,błażnić przed nim i prosić o to co powinno być dla niego oczywiste.... . Chyba jest mi już coraz lepiej i zaczynam stawać na nogi,wiem że będą napewno jeszcze chwile załamania ale poradzę sobie z tym :-). To chyba po części dzięki wam bo dużo daje czytanie waszych rad,i uczucie że nie jestem z tym sama :] Dziekuje :]:-)
"Jesteśmy warci tyle,ile możemy dać innym"
"Jesteśmy warci tyle,ile możemy dać innym"
Aanita - Ja nie uciekłem... wyprowadziłem się i powiedziałem, że jeśli będzie chciała to możemy zamieszkać razem... problem polegał na odmienności zdania co do funkcjonowania związku... chcę z Nią być cały czas, bo to jest to co najbardziej pragnę... pomimo wszystkiego... i nie mam zamiaru rezygnować po półtora miesiąca tylko dlatego, że nie mieszkamy razem... dziś u Niej byłem i powiedziałem, że możemy się rozwieść, ale i tak będę Ją kochał, tylko niech mi powie na czym stoimy... ale jeśli mielibyśmy być dalej razem, to chciałbym widzieć jak oboje pracujemy na wspólny cel.. dałem jej buzi w policzek, ona też mi dała... i dla mnie zwykłe buzi w policzek zrobiło wiele... poczułem się inaczej, lepiej... nie uważam by był to przełom... ale cały czas moja większa część mnie krzyczy "walcz"... przecież zawsze walczyłem... tylko teraz boję się walczyć... że jeśli będę się starał, wszystko się skończy... boję się... i nie umiem nawet tego jej powiedzieć, że obawiam się, że mnie zostawi... ale jesli to będzie... to muszę sobie z tym poradzić...
NickPain-
Życie jest niesprawiedliwe.
Mam nadzieję że wszystko się ułoży i że Twoja żona zrozumie swój błąd,jeśli nie będzie za późno.
Masz w sobie dużo cierpliwości i dużo siły.
Podziwiam Cię.
Prawdziwy mężczyzna jest silny,jest wytrwały,jest odpowiedzialny.
Jesteś przykładem że dojrzałość i męskość nie idzie z wiekiem
Obawiam się że jeżeli mężczyzna nie spełnia teraz takich cech,nigdy do nich nie "dorośnie".
Życie jest niesprawiedliwe.
Mam nadzieję że wszystko się ułoży i że Twoja żona zrozumie swój błąd,jeśli nie będzie za późno.
Masz w sobie dużo cierpliwości i dużo siły.
Podziwiam Cię.
Prawdziwy mężczyzna jest silny,jest wytrwały,jest odpowiedzialny.
Jesteś przykładem że dojrzałość i męskość nie idzie z wiekiem
Obawiam się że jeżeli mężczyzna nie spełnia teraz takich cech,nigdy do nich nie "dorośnie".
Tak często zdarza się że nie zwracamy uwagi na to jaki naprawde jest nasz partner i oglądamy go jedynie przez pryzmat tego za kogo chcielibyśmy go uważać.
Dokładnie... i to nas właśnie gubi, ale i jest ogromną nauczką na przyszłość. Szkoda tylko, że tyle przez to trzeba wycierpieć, ale na siłę nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo mamy swoje maleństwa
Najgorzej jest wtedy kiedy uświadomimy sobie że osoba którą kochaliśmy, której bezgraniczenie ufaliśmy po prostu nie istnieje, jest jedynie wytworem naszej wyobraźni. Tak często zdarza się że nie zwracamy uwagi na to jaki naprawde jest nasz partner i oglądamy go jedynie przez pryzmat tego za kogo chcielibyśmy go uważać.
Madrze piszesz. Mi sie to przytrafilo. Tylko ja kocham (mam nadzieje wkrotce bede mogla napisac w czasie przeszlym) osobe, ktora poznalam, ktora On byl na poczatku naszej znajomosci, a ktora teraz juz nie jest. Pewnie to tylko wyobraznia, moja nadzieja, ze tak jak bylo powroci.
Zgodnie z zyczeniem ojca dziecka nie kontaktuje sie z nim, ucielam wszystko, kontakty tez z jego rodzina, znajomymi, zebym mogla zyc w spokoju, i o nim zapomniec. I musze wam powiedziec, ze jest mi latwiej, czuje sie spokojniejsza, potrafie cieszyc sie ciaza, pomimo iz jeszcze tydzien temu myslalam o aborcji... Oczywiscie mysle o nim, bo nie sposob jest tak zapomniec z dnia na dzien, ale wiem ze to tylko toksyczne i zle bylo. I tak sobie codziennie powtarzam, az w koncu pewnego pieknego dnia w to uwierze.
reklama
zastanawiam sie co moge napisac ... tyle we mnie zalu i bolu i zwątpienia ... nie wiem co powinnam zrobić jak sobie z tym wszystkim poradzić.
każdy z nas ma prawo do szczęścia, nie kosztem bólu innych - lecz czy my jesteśmy wstanie ocenić kiedy ktoś cierpi ??
chciałam być szczęścliwa ... dążyłam do szczęścia ... wierzyłam że mogę być szczęśliwa - spotkałam mężczyzne który mnie pokochał a ja jego ...
marzenie było piękne ... lecz moja miłość nie była dla niego ważna ... to co mi mówił o czym marzył ... słowa - które były wielkim kłamstwem
pytanie kto teraz buduje sobie szczeście na czyim nieszcześciu ???
ja wciąż nie potrafię się ogarnąć z tego wszystkiego ...
każdy z nas ma prawo do szczęścia, nie kosztem bólu innych - lecz czy my jesteśmy wstanie ocenić kiedy ktoś cierpi ??
chciałam być szczęścliwa ... dążyłam do szczęścia ... wierzyłam że mogę być szczęśliwa - spotkałam mężczyzne który mnie pokochał a ja jego ...
marzenie było piękne ... lecz moja miłość nie była dla niego ważna ... to co mi mówił o czym marzył ... słowa - które były wielkim kłamstwem
pytanie kto teraz buduje sobie szczeście na czyim nieszcześciu ???
ja wciąż nie potrafię się ogarnąć z tego wszystkiego ...
Podziel się: