genia_maha
Początkująca w BB
- Dołączył(a)
- 5 Grudzień 2008
- Postów
- 26
Hej, macie jakies sprawdzone sposoby na zachecenie dziecka do spania we własnym łózku? syaram się do tego namówić swojego synka a ciezko mi idzie...
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
mi sie wydaje że błąd popełniłaś wcześniej.....powinnaś od początku "walczyć"o to żeby synek spał w swoim łóżeczkuSynek ma 4 latka. Nie śpi z nami non stop, ale czesto przychodzi w srodku nocy, albo nad ranem. Staram sie go odprowadzac, ale czasem po porstu nie chce mi sie podniesc jak przyjdzie do nas o 4 nad ranem. A jak juz mi sie zechce to on potrafi za 10 min do nas wrocic.
niektóre dzieci mogą wykorzystywać sytuacje z koszmarami, dlatego ja bym chwile posiedziała z dzieckiem u niego w pokoju a nie pozwalała spać w swoim łóżku...rozmowa mama jest obok tłumaczenie dziecku że nie jest samo a zawsze mama i tata będą za ścianą myślę że też jest dobre....ale wszystko w pokoju dziecka, potem może być tak że co noc ma koszmar i mama wezmie nawet jak nie było koszmaru...marczelito - gratuluję wytrwałości ale starsze dzieci często przychodzą do rodziców w nocy bo np coś im się przyśniło. Maluchy do 2 lat nie miewają koszmarów sennych a dwu i wyżej latki niestety tak.
Moja też przychodzi czasami w nocy do naszego łóżka i nie wyganiam jej tylko z nią chwilkę rozmawiam i zostawiam w łóżku jeśli to było spowodowane koszmarem. Dziecko musi się czuć kochane i bezpieczne i sporo dzieci w ten sposób wyraża tą potrzebę. Od rodzica zależy czy będzie usilnie starał się wypchnąć dziecko do własnego pokoju czy utula i pozwoli się wyspać. Moja siostrzenica do dzisiaj czasami włazi siostrze do wyra a ma 7 lat - no cóż - koszmary też się zdarzają - nie wyganiała nigdy i powoli ilość koszmarów malała u dziecka aż spacery nocne zdarzały się raz na miesiąc/dwa. Karola też powoli zaczyna rzadziej do nas przychodzić bo wie że mama jest za ścianą i przy mamie jest bezpieczna więc nawet jak się obudzi to zostaje u siebie w łóżeczku. Dzieci które maja pełne poczucie bezpieczeństwa rozwijają się lepiej i szybciej więc ja zostaję przy swojej metodzie bo widzę po swoim dziecku że daje efekty. Zaznaczę że śpi w swoim łóżeczku od urodzenia a od drugich urodzin ma swój pokój i śpi tam sama :-)
genia - życzę wytrwałości w każdej metodzie jaką wybierzesz :-)
Jak syn ma już cztery lata, to przykro mi pisać, ale będzie to bardzo trudne, gdyż dotychczas uważał za naturalne, że spał z rodzicami. Mulisz bardzo cierpliwe odprowadzać go do swojego pokoju, jednak może to trwać nawet kilka miesięcy zanim przyzwyczai się do samodzielnego spania.Synek ma 4 latka. Nie śpi z nami non stop, ale czesto przychodzi w srodku nocy, albo nad ranem. Staram sie go odprowadzac, ale czasem po porstu nie chce mi sie podniesc jak przyjdzie do nas o 4 nad ranem. A jak juz mi sie zechce to on potrafi za 10 min do nas wrocic.
Witam wszystkich, jestem nowa na forum. Piszę bo czuję się kompletnie bezradna i sfrustrowana, zastanawiam się nawet czy nie iść z córką do psychologa. Ma 9 lat i za żadne skarby nie chce spać sama. Kiedyś spała sama w łóżeczku, ale po mojej operacji, kiedy nie mogłam dźwigać nauczyła się spać ze mną w łóżku i tak już zostało. Kiedyś gdy była jeszcze mała zdarzyło się że obudziła się i mnie nie było obok niej i nie wiem czy to nie pogłębiło tych jej nocnych lęków. Do tej pory nawet jakoś specjalnie z tym nie walczyłam, nawet uważałam, ze to trochę słodkie, ale dziecko staje się coraz bardziej zaborcze. Doszło do tego że trzyma się kurczowo mojej ręki i gdy tylko próbuję wyjść z łóżka bo myślę że śpi budzi się z płaczem. Nie mam już kompletnie przez to czasu dla siebie i męża. Bywa, ze chodzi za mną tak długo puki się nie położę spać, raz do 1.30! I to wcale nie ona tylko ja skapitulowałam. Nie pomaga tłumaczenie, że jestem w pokoju obok, na "ostro" jest jeszcze gorzej. Pomocy