Czesc dziewczyny,
Krotko o nas: 20 miesieczny Antoni, mama na wychowawczym (zlobek odpadl z powodow odpornosciowych i wychowawczych) i stary, ktory pilnuje, zebysmy mieli co do gara wlozyc
pisze pierwszy raz, bo powiem szczerze, ze nie wiem komu moge zadac te wszystkie pytania, ktore mi sie nasuwaja podczas tej wspanialej przygody, ktora jest macierzynstwo...Wierze, ze znacie odpowiedz (i ukojenie nerwow) na choc niektore z nich
Jak zachecic "dziada" do samodzielnego jedzenia? (blagam, nie stresujcie mnie osiagnieciami swoich pociech, bo szalu dostane) BLW sam sobie narzucil przed zlobkiem (wytrzymalismy 3 miesiace), wszystko jadl rekami, w zlobku skutecznie go Panie jedzenia oduczyly (wiadomo, rozwoj dziecka swoje, a pospiech aby dzieci uspic to inna sprawa). Uprzedze z gory, ze od kiedy pamietam mial przy sobie wlasna lyzeczke/widelec do dyspozycji, w razie gdyby chcial po nia siegnac - zainteresowania brak. Ostatnio chwycil dorosly widelec i zaczal nim "dziabac" to szybko kupilam mu dzieciecy/dorosly zestaw sztuccow, ale w dalszym ciagu brak poprawy. Teraz tylko rekami owoce i warzywa, kanapki w kawalkach, a reszte mama ładuje do buzi. Czekam, az sam zalapie i bedzie chetny do eksperymentowania, ale jak narazie nie przejawia typowych "JA SAM" objawow i to w zadnej kwestii (nie powiem, zebym go we wszystkim wyreczala, raczej nie wyglada zeby mial ta "faze").
I co, mam dalej czekac???? Jem z nim sniadania, obiady czesto je razem z tata. Dodam, ze niestety (wiem, godne potepienia...) czesto przy jedzeniu slucha/oglada teledyski do uulubionych piosenek (bajek nie znosi! ) albo pokazujemy cos w ksiazkach, bo samym jedzeniem zainteresowany nie jest.
Nie powiem tez, aby nie byl glodny jak idzie pora jedzenia, bo przerwy miedzy posilkami ma duze, a pomiedzy praktycznie nigdy nic nie dostaje, za wyjatkiem spaceru, przykladowy jadlospis wyglada tak:
8:00 sniadanie (od zawsze z powodu zaparc dostaje owsianke z mm, jogurtem naturalnym i owocami, do samodzielnego jedzenia owoc swiezy),
12:00 obiad (np. golabki w sosie pomidorowym, surowka z burakow i jablka i zawsze jakas kasza, ryz albo ziemniaki, dodam ze wszystko robione dla "niego" a nie jako czesc naszego doroslego obiadu, wiec ani soli duzo ani cukru, ani innych fu fu rzeczy nie uswiadczysz),
pomiedzy 13:00-16:00 spacer i tam serowy patyczek, owsiany batonik lub swiezy owoc,
16:00 zupa (wszystkie klasyki od kurpnika po kapusniak przez barszcz),
18:00 podwieczorek lekki (kanapka z serem zoltym, parowka, tost francuski z bananem)
20:00 mm 240ml
Mlody jada praktycznie wszystko, lubi owoce wszelakie, warzywa ostatnio jak mu sie trzonowe wyrznely (dopiero w 18 miesiacu) tez zaczal wcinac surowe. Ostatnio ida nam 4 trojki naraz (i tu dodatkowe pytanie, ile czasu te cholery moga sie wyrzynac????? u nas to juz jakis miesiac ida i konca nie widac) i z apetytem jest roznie...no i sie na kurczaka obrazil, przelykac nie chce.
Powiedzcie prosze, czy jest cos co moge jeszcze zrobic czy po prostu czekac na "ten moment" az sam bedzie przejawial chec nauki? Jestem z tych matek, co wola nie naciskac na zadna umiejetnosc, bo widac po nim, ze wszystko lapie w swoim czasie (chociaz wolniej od pozostalych), ale boje sie, ze tak bede czekac w nieskonczonosc
Krotko o nas: 20 miesieczny Antoni, mama na wychowawczym (zlobek odpadl z powodow odpornosciowych i wychowawczych) i stary, ktory pilnuje, zebysmy mieli co do gara wlozyc
pisze pierwszy raz, bo powiem szczerze, ze nie wiem komu moge zadac te wszystkie pytania, ktore mi sie nasuwaja podczas tej wspanialej przygody, ktora jest macierzynstwo...Wierze, ze znacie odpowiedz (i ukojenie nerwow) na choc niektore z nich
Jak zachecic "dziada" do samodzielnego jedzenia? (blagam, nie stresujcie mnie osiagnieciami swoich pociech, bo szalu dostane) BLW sam sobie narzucil przed zlobkiem (wytrzymalismy 3 miesiace), wszystko jadl rekami, w zlobku skutecznie go Panie jedzenia oduczyly (wiadomo, rozwoj dziecka swoje, a pospiech aby dzieci uspic to inna sprawa). Uprzedze z gory, ze od kiedy pamietam mial przy sobie wlasna lyzeczke/widelec do dyspozycji, w razie gdyby chcial po nia siegnac - zainteresowania brak. Ostatnio chwycil dorosly widelec i zaczal nim "dziabac" to szybko kupilam mu dzieciecy/dorosly zestaw sztuccow, ale w dalszym ciagu brak poprawy. Teraz tylko rekami owoce i warzywa, kanapki w kawalkach, a reszte mama ładuje do buzi. Czekam, az sam zalapie i bedzie chetny do eksperymentowania, ale jak narazie nie przejawia typowych "JA SAM" objawow i to w zadnej kwestii (nie powiem, zebym go we wszystkim wyreczala, raczej nie wyglada zeby mial ta "faze").
I co, mam dalej czekac???? Jem z nim sniadania, obiady czesto je razem z tata. Dodam, ze niestety (wiem, godne potepienia...) czesto przy jedzeniu slucha/oglada teledyski do uulubionych piosenek (bajek nie znosi! ) albo pokazujemy cos w ksiazkach, bo samym jedzeniem zainteresowany nie jest.
Nie powiem tez, aby nie byl glodny jak idzie pora jedzenia, bo przerwy miedzy posilkami ma duze, a pomiedzy praktycznie nigdy nic nie dostaje, za wyjatkiem spaceru, przykladowy jadlospis wyglada tak:
8:00 sniadanie (od zawsze z powodu zaparc dostaje owsianke z mm, jogurtem naturalnym i owocami, do samodzielnego jedzenia owoc swiezy),
12:00 obiad (np. golabki w sosie pomidorowym, surowka z burakow i jablka i zawsze jakas kasza, ryz albo ziemniaki, dodam ze wszystko robione dla "niego" a nie jako czesc naszego doroslego obiadu, wiec ani soli duzo ani cukru, ani innych fu fu rzeczy nie uswiadczysz),
pomiedzy 13:00-16:00 spacer i tam serowy patyczek, owsiany batonik lub swiezy owoc,
16:00 zupa (wszystkie klasyki od kurpnika po kapusniak przez barszcz),
18:00 podwieczorek lekki (kanapka z serem zoltym, parowka, tost francuski z bananem)
20:00 mm 240ml
Mlody jada praktycznie wszystko, lubi owoce wszelakie, warzywa ostatnio jak mu sie trzonowe wyrznely (dopiero w 18 miesiacu) tez zaczal wcinac surowe. Ostatnio ida nam 4 trojki naraz (i tu dodatkowe pytanie, ile czasu te cholery moga sie wyrzynac????? u nas to juz jakis miesiac ida i konca nie widac) i z apetytem jest roznie...no i sie na kurczaka obrazil, przelykac nie chce.
Powiedzcie prosze, czy jest cos co moge jeszcze zrobic czy po prostu czekac na "ten moment" az sam bedzie przejawial chec nauki? Jestem z tych matek, co wola nie naciskac na zadna umiejetnosc, bo widac po nim, ze wszystko lapie w swoim czasie (chociaz wolniej od pozostalych), ale boje sie, ze tak bede czekac w nieskonczonosc