Witam,
dziękuję za wypowiedź, ale nie zgodzę się z Panią w 100%.
Typowe leczenie antybiotykami można przeprowadzić na samym początku choroby, czyli kiedy występują objawy. Natomiast zanim się salmonelle zdiagnozuje, to jest już za późno, bo jest się już nosicielem i antybiotyki nie pomogą, a bakterie się uodpornią. Tak na marginesie, to niby lekowrażliwość była na Augmentin, a przy leczeniu oskrzeli, salmonella i tak przetrwała.
Przy okazji wizyt u pediatrów dopytywałam o tą salmonelle i jej leczenie i w sumie nikt nie był w stanie mi pomóc.
Dziecko miało wtedy 1,5 roku i dopiero po niespełna roku pozbyła się tego.
Uważam, że nie wyjaławiam im organizmu podając im czarnuszkę w odpowiedniej ilości. Nie jest to lek chemiczny tylko produkt naturalny, przyprawa. Gdybym uważała ją za produkt szkodliwy, to idąc tym tropem doszłabym do wniosku, że pieprz, majeranek czy inne przyprawy lub owoce i warzywa szkodzą.
Starsza córka łyka (teraz zaczęłam znowu podawać, bo nie zawsze dostawały), a młodsza jak chce to pogryzie kapsułkę, jak nie to wypluje. Ale zdarzyło się, że wyssała 1 i jeszcze dobrała się do drugiej. Do wszystkie go można się przyzwyczaić. Jedni piją tran, a innych od niego odrzuca.
Co do coli, to owszem wiem, że każdy z nas ma swoją florę bakteryjną i ona musi być. Natomiast w naszym przypadku był to szczep patogenny, tych pozytywnych nie wypisują w wynikach badań, tylko informują o ich istnieniu w organizmie.
Tą S.aureus MSSA nie przejęłam się, bo 1 z lekarzy mi powiedział, że dzieci co i rusz coś mają; więc nie zawracałam sobie tym głowy. Hmmm a może powinnam? Może przy najbliższej okazji poproszę o skierowania na badania. Chociaż czasem wolałabym nie wiedzieć, bo można popaść już w zupełną paranoję. A ja i tak jestem już przewrażliwiona na punkcie bakterii tych złych.
pozdr
dziękuję za wypowiedź, ale nie zgodzę się z Panią w 100%.
Typowe leczenie antybiotykami można przeprowadzić na samym początku choroby, czyli kiedy występują objawy. Natomiast zanim się salmonelle zdiagnozuje, to jest już za późno, bo jest się już nosicielem i antybiotyki nie pomogą, a bakterie się uodpornią. Tak na marginesie, to niby lekowrażliwość była na Augmentin, a przy leczeniu oskrzeli, salmonella i tak przetrwała.
Przy okazji wizyt u pediatrów dopytywałam o tą salmonelle i jej leczenie i w sumie nikt nie był w stanie mi pomóc.
Dziecko miało wtedy 1,5 roku i dopiero po niespełna roku pozbyła się tego.
Uważam, że nie wyjaławiam im organizmu podając im czarnuszkę w odpowiedniej ilości. Nie jest to lek chemiczny tylko produkt naturalny, przyprawa. Gdybym uważała ją za produkt szkodliwy, to idąc tym tropem doszłabym do wniosku, że pieprz, majeranek czy inne przyprawy lub owoce i warzywa szkodzą.
Starsza córka łyka (teraz zaczęłam znowu podawać, bo nie zawsze dostawały), a młodsza jak chce to pogryzie kapsułkę, jak nie to wypluje. Ale zdarzyło się, że wyssała 1 i jeszcze dobrała się do drugiej. Do wszystkie go można się przyzwyczaić. Jedni piją tran, a innych od niego odrzuca.
Co do coli, to owszem wiem, że każdy z nas ma swoją florę bakteryjną i ona musi być. Natomiast w naszym przypadku był to szczep patogenny, tych pozytywnych nie wypisują w wynikach badań, tylko informują o ich istnieniu w organizmie.
Tą S.aureus MSSA nie przejęłam się, bo 1 z lekarzy mi powiedział, że dzieci co i rusz coś mają; więc nie zawracałam sobie tym głowy. Hmmm a może powinnam? Może przy najbliższej okazji poproszę o skierowania na badania. Chociaż czasem wolałabym nie wiedzieć, bo można popaść już w zupełną paranoję. A ja i tak jestem już przewrażliwiona na punkcie bakterii tych złych.
pozdr