reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

rygor dobrze czy zle

Dołączył(a)
7 Maj 2009
Postów
5
witam mój synek ma 2 latka od malucha staram wychowywać się go z małym rygorem
tak więc jak maluszek zaczął raczkować wchodzić tam gdzie nie powinien to zacząłem mu mówić NIE jesli to nie podziałało to warknąłem głośniej i tak trzy razy aż do skutku
zazwyczaj konczyło się na warknięciu i maluszek szybko odchodził z tego miejsca albo odkładał to czego nie wolno
ale kilka razy zdarzylo sie że oberwał klapsa w pampersa
z początku wygladało to tak że dostał klapa pierwszy raz to płakał w nieboglosy ale potem wystarczylo powiedziec NIE i odrazu odchodził z nie dozwolonego miejsca
Było to przykre patrzeć jak maluch płaczę ale teraz nie żałujemy tego ani ja ani moja partnerka
obecnie maluch chodzi biego więc upilnowanie jest bardzo trudne a dzieki trzymaniu takiego malego rygoru od malucha teraz wychodze z maluchem np. do kuchni a on nawet nie spojrzy na to czego nie wolno:)chodzi swobodnie po calym domu i bawi się tym co dostanie od rodziców do reki
owszem zdarzają sie pruby wejscia na stół do szafki ale zazwyczaj wystarczy powiedziec NIE i malucha już tam nie ma
a jeśli chodzi o klapsy to teraz dostając klapsa maluch ....................................................
uśmiecha się do mnie i daje buzi w ramach przeprosin i uspokaja sie
wbrew pozorom nie boi się mnie sam podchodzi przytuli się da mi buziaka
w naszym wypadku taki rygor naprawdę ułatwił wychowanie synka a co jak sami wiedzie do prostych nie należy
moim zdaniem rygor jest pomocny ale tylko wtedy gdy wprowadza się go od malucha gdyż dziecko wie co może a co nie od małego
a wprowadzając rygor dla 5 latka ktory do tej pory mógł robić co chciał nie ma sensu bo bedzie bardzo trudne
proszę innych forumowiczow o wypowiedzenie się na temat rygoru w wychowywaniu dzieci
 
reklama
Kamil220288 - ja nie nazwalabym takiego sposobu wychowywania RYGOREM to za mocne slowo i kojarzy mi sie z czyms zlym ja nazwalabym ten sposob wychowywania MADRE WYCHOWYWANIE:tak: tez tak jak TY wprowadzilam te metode od samego poczatku teraz Ola ma skonczone 4 latka i wlasciwie nie mialam z nia zadnych problemow oczywiscie byly proby buntu ale wystarczy ze lekko podnioslam ton glosu a juz wiedziala ze cos jest nie tak a jak miala 2 latka to ten podwyzszony ton sprawial taki placz jakby conajmniej dostala pasem :szok::-D:-D a klapsa przez te ponad 4 latka moze dostala 2 razy (tez w pampersa :tak:) z czego nie jestem dumna. Teraz mam jeszcze jedna corcie ktora ma niecale 6 miesiecy i mam nadzieje ze uda mi sie ja wychowac tak dobrze jak narazie Ole. Pozdrawiam
 
moim zdaniem kontrola nad dzieckiem jest najwazniejsza. Dziecko raczej nie powinno odczuwać rygoru i zakazów, żeby nie ograniczać swobody rozwoju osobowości. Alekażdy ma swoj sposób na dobre wychowanie. Ważne żeby mieć plan i konsekwentnie się go trzymać.
 
Ah moja siostra-3 latka jest tak wlasnie wychowana , tylko ze jej mama sie nad nia prawie że znęca:zawstydzona/y:...
Julka dostaje klapsa za wszystko co zrobi zle,:-( nawet gdy matka do niej mowi cicho i spokojnie to ta mruzy oczy i sie jej boi:szok:,
ja jestem bardziej zwlenniczka tlumaczenia :nie wolno, nie ruszaj !, niz bicia dziecka bo mimo ze moja julka dostanie klapsa (czasami nawet po glowie) to i tak się nie slucha , jej matka zaciska zeby trzepie nią ale dziecko i tak idzie i robi swoje :no:,
najgorsze jest to że gdy upominam ją ze to tylko dziecko i ze trzeba tlumaczyc to ona mi mowi zebym sie nie wtracala bo to nie moje dziecko, ale dla mnie to jest OKROPNE!!:szok:
sama juz nie wiem jak mam jej tlumaczyc zeby nie robila rzywdy mojej siostrze.. naszczescie ta kobieta to nie moja matka tylko macocha
 
A co robicie, jak dziecko po kolejnym ostrzeżeniu i otrzymaniu finałowego klapsa w pampersa (mówię o małym 1,5 - 2 letnim dziecku, nie rozpuszczonym 5 latku) wybucha śmiechem i z jeszcze większym zapałem robi swoje? I robi tak odkąd zaczął się sam przemieszczać? Jakie metody polecacie w przypadku wyjątkowo silnego charakteru i wyjątkowo silnego optymizmu dziecka? Mój najmniejszy w ogóle nie zwraca uwagi na ostrzeżenia, pouczenia, wrzaski, stanowcze basowe NIE, ani klapsy w pampersy, traktuje to jak zabawę, ma skórę i psychikę radosnego i bardzo wytrwałego nosorożca. Jak sobie upatrzy jakiś cel albo jakiś przedmiot, to można go tylko związać, żeby zaniechał prób dostania tego w swoje ręce :) Żeby klaps zrobił wrażenie, musiałby go w ogóle zauważyć :), co oznacza, ze musiałabym mu naprawdę mocno przylać a tego nie chcę, zresztą nie wyobrażam sobie przylać dziecku, które się radośnie uśmiecha w odpowiedzi na moje groźne wrzaski, traktując je jako wygłupy. Siedzenie na karnym jeżu polega na tym że ja go trzymam a on próbuje uciekać, wije się i chichocze. Kara sie kończy, on wstaje i idzie dalej robić to, co zaczął. Jest w tym wszystkim bardzo słodki, ale moje życie z nim to koszmar :)
 
ja mam podobny problem z 3 latkiem... Jeśli robi coś czego nie powinien dostaje ostrzeżenia ( najwyżej 2), a do tego jeszcze histeria...jeśli ostrzeżenia nie skutkują to wynoszę synka do drugiego pokoju i pozwalam wrócić dopiero jak się uspokoi, Wtedy siada mi na kolanach przytula i przeprasza :-)... Niby ok ale chwilę później jest to samo...:-(
Sama już nie wiem co mam robić bo nie chcę małego cały czas wyganiać do innego pokoju ale skoro to skutkuje choć trochę. co zrobić żeby to się skończyło...??
 
Ja osobiscie uwazam, ze odizolowanie dziecka za kare jest nieco przesadzone. Moim zdaniem, dziecko moze sie czuc, ze jest odrzucane za przewinienia. Mimo, ze nie jestem zwolennikiem Superniani, to jednak zgodze sie teraz z nia w tym, ze lepszy jest kat (czy karny jezyk - jesli komus bardziej pasuje). Z tymze powinien byc to kat w pomieszczeniu gdzie mys ei znajdujemu, ale na tyle malo atrakcyjny, aby maluch go nie lubib (np. nie widac z niego tv!). Ja corke sadzam w takim kacie na poduszce (bo podloga zinma!) i wlaczam minutnik. Jesli sie nie uspokoi lub nie przeprosi - to wlaczam go ponownie. Mimo, ze moja corka ma temperament zebrany chyba z kilku pokolen obu rodzin, i ma okresy buntu niemal nie do wytrzymania, to jednak ta metoda o dziwo skutkuje. A wlasnie nie wyganiam jej od siebie, ale doprowadzam do porzadku! W jej prypadku nawet nie mialoby sensu zamykanie w pokoju - ona lubi w nim spedzac czas. Tam jest wiele atrakcji - jedyna kara jest to, ze nie ma tam mamy i....tv;-). Uwazam, ze nie powinno sie dziecka karac pozbawianiem go naszego towarzystwa. Wydaje mi sie, ze ono to rozumie "Mama mnie juz nie kocha!". Owszem, po chwili o tym zapomina i znowu wie, ze "mama kocha ponad zycie", ale te krotkie chwile moga na dlugo pozostac w pamieci. Jak ja bylam mala spiewalam z mama taka piosenke dla zabawy, w ktorej na poczatku byly slowa "nie chce cie, nie chce cie, nie chce cie znac" a potem dluga piosenka o milosci z przytulaniem i calowaniem. Nie wiem jaki idiota wymyslil ten tekst, ale pamietam, ze zawsze bardzo przezywalam wlasnie ten fragnment. Bylo mi bardzo przykro. Dowodem jak bardzo takie rzeczy moga utkwic w pamieci moze byc wlasnie to, ze z calej tej piosenki do dzis pamietam tylko ten fragment. Kiedys przypadkiem rozmawialam z mama o tej piosence (juz majac sama dziecko) i kiedy powiedzialam mamie o tym byla zszokowana niemal. Zawsze myslala, ze to taka czula i "kochana" piosenka, i ze ja bardzo ja lubie, bo zawsze sie przy niej swietnie bawilysmy. Moze i tak, ale tego juz nie pamietam......Mamie bylo bardzo przykro.....
Ja czesto staram sie myslec i czuc jak Misia. Wiem, ze jest madra i wrazliwa dziewczynka, ale tez nie ma tego zyciowego doswiadczenia, ktore m.in. mowi, ze jesli mama wygoni do pokoju to i tak kocha nad zycie. Czasem mysle, ze jesli odrzucimy to wszystko co niesie ze soba czas to w jakism stopniu mozna wczuc sie w sytuacje dziecka i wybrac odpowiednie metody wychowania.
Ja jestem zwolennikiem wychowywania dziecka przemyslanymi metodami. Przede wszystkim konsekwencja i jasno wyznaczone granice. Corka musi wiedziec kto w domu rzadzi i kto decyduje. Sama nieraz mowi, ze ona moze wybierac a decyduje mama. Ja zwracam duza uwage wlasnie na slowa, ktorymi sie poslugujemy. Wlasnie "decyduje" jest zarezerwowane dla mamy (badz taty czy babci itd), a dziecko moze "wybrac". W ten sposob juz koduje sobie pewna hierarchie. I tak jest z roznymi slowami, postepowaniem.
Ale cale to wychowanie jest u nas przesycone miloscia, czulosciami itp. Kiedys przeczytalam, ze jesli chcesz wiedziec czy Twoje dziecko jest szczesliwe to zaobserwuje ile razy dziennie sie z toba szczerze smieje do lez. I chyba faktycznie cos w tym jest. Staram sie, abysmy mialy mozliwosc do takiego smiechu jak najczesciej. Ale lzy tez u nas nieraz goszcza.....niestety.
Czasem serce mi sie kraje na kawalki, ze musze byc tak konsekwentna czy stanowcza, ale wiem, ze robie to dla naszego wspolnego dobra. Rowniez dobra Misi!
Pozdrawiam i zycze wytrwalosci!
PS. U nas jest problem z tata, ktorego corka owinela wokol palca...:wściekła/y:
 
Ja uwazam, ze moze nie rygor (kojarzy mi sie to slowo z wojskiem jakos tak;-)) ale dyscyplina jest potrzebna jak najbardziej. Dziecko powinno widziec ze niepozadane zachowanie bedzie ukarane a dobre nagrodzone. Moj Kuba, tak jak synek Beaci dostaje dwa ostrzezenia, potem jest kara. Stosuje tzw karnego jezyka, ktory jest ustawiony w kacie pokoju ale szczerze mowiac - ta metoda na mojego Kube nie dziala za bardzo. Przede wszystkim drze:szok: sie na tym jezyku jak opetany,:szok: przedwczoraj ostatnio siedzial i balam sie, ze sasiedzi wezwa policje!:dry: Z tego co pamietam to Superniania radzila, zeby dziecko siedzialo na jezyku tyle, ile ma lat, czyli w przypadku Kuby - 3 minuty ale czy mam zabrac synka po tych trzech minutach kiedy sie drze i szaleje? Czy poczekac az sie uspokoi??? Bo jest to moja pierwsza metoda, druga to, juz skrytykowana przez Muszelke, metoda zostawienia w spokoju, czyli - Kuba zostaje na kanapie w pokoju, mowie mu, ze jak sie uspokoi to moze przyjsc do mnie i wychodze do kuchni. No i przy tej drugiej metodzie szybciej sie uspokaja i przeprasza i w ogole jakos mniej stresowo jest.
?
 
w moim przypadku sadzanie do kąta też nie skutkuje bo mój 3latek wpada w jeszcze większą histerię...
Może i nie powinno się dziecko odizolowywać od siebie ale przecież nie jest powiedziane że dziecko siedzi w innym pokoju przez cały dzień sam... w taki sposób szybciej mu mijają nerwy wraca do mnie czy do taty i przeprasza że był niegrzeczny czy że się nie słuchał ...
 
reklama
Wlasnie, ja mam wrazenie, ze Kuba nie ma sie przed kim popisywac i przed kim histeryzowac i szybciej sie uspokaja. Potem przychodzi zachlipniety i sie przytula i... przez jakias godzine jest fajnie a potem znow zaczyna lobuzowanie.:rofl: Ale nie daje mu tej kary czesto, to kara za specjalne wybryki.
 
Do góry