reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Rozczarowanie po kolejnym nieudanym transferze

Kika87

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
21 Czerwiec 2022
Postów
69
Dziewczyny

Napiszcie proszę jak sobie radzicie/radziliście w sytuacji kiedy miałyście kilka nieudanych transferów lub poronienia. Ja jestem po jednej nieudanej ciąży biochemicznej z grudnia 23. W 2024 roku miałam 4 nieudane transfery. Teraz czekam na betę która mam zrobić w Poniedziałek ale optymizmu w sobie nie mam. Będę chciała podejść do kolejnej próby ale cholernie się boje kolejnego rozczarowania :(

Korzystałam parę razy z tarota raz mi się sprawdził i wtedy poronilam i próbowałam później po kolejnych nieudanych probach. Nie jest to niczego warte. Służyło tylko raczej chwilowej poprawie humoru bo rzeczywiście usłyszałam że będę mieć syna w roku 2024 i nic z tego nie wyszlo.

Jestem ogólnie osoba z twardą psychika. Problemy które przytłaczają innych ludzi nie dotknęły mnie nigdy. Zawsze sobie radziłam. Byłam optymistyczna i zdroworozsądkowa i nastawiona pozytywnie do wszystkiego. In vitro mnie totalnie zaoralo,serio. Jestem zdziwiona że aż tak ale nie umiem sobie z tym poradzić. Do psychologa nie pójdę nie lubię się zwierzać i rozmawiać dogłębnie o moich problemach i odczuciach szczególnie z obcymi osobami. Sama jestem psychologiem tylko w innej dziedzinie niż terapia i wiem jak to wygląda od tej drugiej strony na takich spotkaniach. Jestem skryta nie pokazuje uczuć i płacze tylko jak nikt nie widzi.
Może macie jakies sposoby jak sobie radzić w takiej sytuacji. Ja już wymiekam po całości... Tracę siły i resztki szczęścia a najgorsze że to u mnie jest problem nie u mojego męża. On zawsze chciał mieć dzieci a ja od niedawna i czuję że go zawiodłam.
 
reklama
Niestety nie odpowiem na Twoje pytanie jak sobie radzic z emocjami, ale akurat wczoraj dr dorota_cybulska_nutri_doctor na ig wrzucala post o takich przypadkach jak Twoj, może będzie to pomocne w jakiś sposob. Trzymam za Ciebie kciuki!
 
Jakbyś pisała o mnie sprzed 3 lat. Też twarda, która się nie zwierza, niewierząca w terapię, do granic absurdu samodzielna. Ze szczerego serca Ci życzę- popracuj nad wyrażaniem emocji, bo Cię to zniszczy. Mnie taka postawa kosztowała otarcie się o załamanie nerwowe, PTSD i spore problemy ze zdrowiem po poronieniu w 18 TC. Przeprosiłam się z terapią, ciężko pracowałam nad tym, żeby nauczyć się radzić z emocjami (nie- udawać, że ich nie mam, ale nimi "gospodarować"). Tylko dzięki temu w miarę przetrwałam ciążę, która sama w sobie jest bardzo obciążająca psychicznie, a po przykrych doświadczeniach już w ogóle. Zrobiłam to też dla dziecka, bo macierzyństwo to emocje. Nie chciałam wobec dziecka popełnić błędów, które popełniła przy moim wychowaniu moja mama. Ja mojej córce dam prawo nie tylko do radości, ale też do złości, smutku, strachu. Nie będzie musiała umierać w środku z uśmiechem na twarzy, kiedy życie ją doświadczy. Mam zamiar nauczyć ją, że nie zawsze musi być silna, bo to Ci silni ludzie w końcu się łamią 🤷
 
Chciałabym bardzo już być na etapie ciazy i wiem że wtedy się wszystko zmieni o 180 %. Znam swoją psychikę. Dziękuję za rady masz duzo racji w tym vo napisałaś. Postaram się to wprowadzić w zycie ale jest ciezko.
 
Chciałabym bardzo już być na etapie ciazy i wiem że wtedy się wszystko zmieni o 180 %. Znam swoją psychikę. Dziękuję za rady masz duzo racji w tym vo napisałaś. Postaram się to wprowadzić w zycie ale jest ciezko.
tego nie możesz wiedzieć. To nie jest tak, że zajście w ciążę magicznie sprawi, że poczujesz się lepiej. Większe prawdopodobieństwo, że będzie wręcz odwrotnie. Ciąża to masa lęków i hormony, które nie pomagają. Dodatkowo jesteś psychologiem,.więc albo wiesz, albo łatwo znajdziesz.te informacje- w ciąży mózg inaczej funkcjonuje, szczególnie kobiety z wyraźnie dominującą lewą półkulą, wyraźnie analityczne mogą mieć porządny mindf*ck, żeby to zrozumieć i zaakceptować pomoc dobrego specjalisty jest bardzo ważna.
 
Chciałabym bardzo już być na etapie ciazy i wiem że wtedy się wszystko zmieni o 180 %. Znam swoją psychikę. Dziękuję za rady masz duzo racji w tym vo napisałaś. Postaram się to wprowadzić w zycie ale jest ciezko.
Nie zmieni się, za to moze być jeszcze gorzej.
Ciąza, poród i bycie z dzieckiem w momencie, kiedy za sobą masz walke o ciążę, jest bardzo daleka od poczucia zwycięstwa i to jest na maksa rozczarowujące. A jeszcze jak Ci się trafi bardziej wymagający egzemplarz, to depresja poporodowa praktycznie murowana.

Ja nie mam problemow z zajściem w ciążę, ale jej utrzymanie to była walka. Potem walka o życie dziecka. I jak już mialam dziecko w domu, to myślalam, że wreszcie stres się skonczy, będzie już dobrze i bardzo się przeliczylam.
NIeprzepracowany stres, niewyspanie, kolki, placze, problemy z karmieniem, to wszystko praktycznie nie daje wytchnienia.
 
Nie zmieni się, za to moze być jeszcze gorzej.
Ciąza, poród i bycie z dzieckiem w momencie, kiedy za sobą masz walke o ciążę, jest bardzo daleka od poczucia zwycięstwa i to jest na maksa rozczarowujące. A jeszcze jak Ci się trafi bardziej wymagający egzemplarz, to depresja poporodowa praktycznie murowana.

Ja nie mam problemow z zajściem w ciążę, ale jej utrzymanie to była walka. Potem walka o życie dziecka. I jak już mialam dziecko w domu, to myślalam, że wreszcie stres się skonczy, będzie już dobrze i bardzo się przeliczylam.
NIeprzepracowany stres, niewyspanie, kolki, placze, problemy z karmieniem, to wszystko praktycznie nie daje wytchnienia.
No wiadomo różnie może być ale nie zakładam najgorszego. Nie zawsze jest tak jak piszesz. Nie ma po co tak myslec. To nic nie pomoze. Będę się cieszyć mimo wszystko jak zajdę i ciążę utrzymam. To już będzie duży sukces w moim wypadku a jeszcze większy jak urodzę.
 
No wiadomo różnie może być ale nie zakładam najgorszego. Nie zawsze jest tak jak piszesz. Nie ma po co tak myslec. To nic nie pomoze. Będę się cieszyć mimo wszystko jak zajdę i ciążę utrzymam. To już będzie duży sukces w moim wypadku a jeszcze większy jak urodzę.
Moj scenariusz nie jest najgorszy 🙈 jest raczej typowo przeciętny.
 
reklama
Z tego co czytałam to badania pokazują, że mamy po in vitro są dużo bardziej narażone na depresję poporodową i częściej na nią zapadają
 
reklama
Do góry