Kika87
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 21 Czerwiec 2022
- Postów
- 69
Dziewczyny
Napiszcie proszę jak sobie radzicie/radziliście w sytuacji kiedy miałyście kilka nieudanych transferów lub poronienia. Ja jestem po jednej nieudanej ciąży biochemicznej z grudnia 23. W 2024 roku miałam 4 nieudane transfery. Teraz czekam na betę która mam zrobić w Poniedziałek ale optymizmu w sobie nie mam. Będę chciała podejść do kolejnej próby ale cholernie się boje kolejnego rozczarowania![Frown :( :(](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Korzystałam parę razy z tarota raz mi się sprawdził i wtedy poronilam i próbowałam później po kolejnych nieudanych probach. Nie jest to niczego warte. Służyło tylko raczej chwilowej poprawie humoru bo rzeczywiście usłyszałam że będę mieć syna w roku 2024 i nic z tego nie wyszlo.
Jestem ogólnie osoba z twardą psychika. Problemy które przytłaczają innych ludzi nie dotknęły mnie nigdy. Zawsze sobie radziłam. Byłam optymistyczna i zdroworozsądkowa i nastawiona pozytywnie do wszystkiego. In vitro mnie totalnie zaoralo,serio. Jestem zdziwiona że aż tak ale nie umiem sobie z tym poradzić. Do psychologa nie pójdę nie lubię się zwierzać i rozmawiać dogłębnie o moich problemach i odczuciach szczególnie z obcymi osobami. Sama jestem psychologiem tylko w innej dziedzinie niż terapia i wiem jak to wygląda od tej drugiej strony na takich spotkaniach. Jestem skryta nie pokazuje uczuć i płacze tylko jak nikt nie widzi.
Może macie jakies sposoby jak sobie radzić w takiej sytuacji. Ja już wymiekam po całości... Tracę siły i resztki szczęścia a najgorsze że to u mnie jest problem nie u mojego męża. On zawsze chciał mieć dzieci a ja od niedawna i czuję że go zawiodłam.
Napiszcie proszę jak sobie radzicie/radziliście w sytuacji kiedy miałyście kilka nieudanych transferów lub poronienia. Ja jestem po jednej nieudanej ciąży biochemicznej z grudnia 23. W 2024 roku miałam 4 nieudane transfery. Teraz czekam na betę która mam zrobić w Poniedziałek ale optymizmu w sobie nie mam. Będę chciała podejść do kolejnej próby ale cholernie się boje kolejnego rozczarowania
Korzystałam parę razy z tarota raz mi się sprawdził i wtedy poronilam i próbowałam później po kolejnych nieudanych probach. Nie jest to niczego warte. Służyło tylko raczej chwilowej poprawie humoru bo rzeczywiście usłyszałam że będę mieć syna w roku 2024 i nic z tego nie wyszlo.
Jestem ogólnie osoba z twardą psychika. Problemy które przytłaczają innych ludzi nie dotknęły mnie nigdy. Zawsze sobie radziłam. Byłam optymistyczna i zdroworozsądkowa i nastawiona pozytywnie do wszystkiego. In vitro mnie totalnie zaoralo,serio. Jestem zdziwiona że aż tak ale nie umiem sobie z tym poradzić. Do psychologa nie pójdę nie lubię się zwierzać i rozmawiać dogłębnie o moich problemach i odczuciach szczególnie z obcymi osobami. Sama jestem psychologiem tylko w innej dziedzinie niż terapia i wiem jak to wygląda od tej drugiej strony na takich spotkaniach. Jestem skryta nie pokazuje uczuć i płacze tylko jak nikt nie widzi.
Może macie jakies sposoby jak sobie radzić w takiej sytuacji. Ja już wymiekam po całości... Tracę siły i resztki szczęścia a najgorsze że to u mnie jest problem nie u mojego męża. On zawsze chciał mieć dzieci a ja od niedawna i czuję że go zawiodłam.