Prawda jest taka, że tak jak dotąd niektóre 7-latki nie były dojrzałe do podjęcia obowiązku szkolnego, tak teraz niektóre 6-latki też nie będą. Rozwiązaniem jest odroczenie obowiązku szkolnego, a nie forsowanie cofnięcia reformy, jakby ona głupia według jej przeciwników była. Tak jak nie ma powrotu do podstawówki 8-klasowej, tak i tutaj nic nie zmienimy.
Danie rodzicom prawa swobodnego wyboru jest krzywdzące dla dzieci 6-letnich, bo dzieci rok młodsze zawsze są rozwojowo o ten rok młodsze i w porównaniu z 7-latkiem MOGĄ MIEĆ trudniejszy start (choć nie muszą).
Jeśli chcecie posłać swoje dzieci do szkoły dopiero w wieku 7 lat, to proponuję odwiedzić poradnię psychologiczno-pedagogiczną i zdiagnozować dziecko, dostaniecie na papierze nadaje się czy nie i ewentualnie wskazanie do odroczenia. Posiedzi wtedy rok dłużej w pięciolatkach, czy w zerówce. Ja tak bym zrobiła mając wątpliwości. To może też zrobić rodzic 6-latka, który nie jest pewny, czy dziecko da radę w klasie pierwszej, a chciałby posłać dziecko do pierwszej klasy - czyli uzyskać na papierze ocenę rozwoju dziecka. Natomiast nie rozumiem, dlaczego chcecie, żeby wszystkie dzieci czekały jeszcze rok na klasę pierwszą, która tak naprawdę jest obecnie na poziomie dawnej zerówki? Przedszkola w pięciolatkach i szkoły w zerówkach nie mogą obecnie nawet uczyć liter.
Niestety, jest tak, że rodzic może bardzo wesprzeć swoje dziecko w trudnych chwilach, ale może też zadziałać odwrotnie - wzmocnić czy nawet wywołać lęki i obawy. Takie dziecko jaki rodzic. Jeśli ktoś ma negatywne nastawienie do czegoś, to zazwyczaj często mówi o tym, wkłada w słowa dużo emocji, a dzieci szybko to łapią.
Strony, które podaliście mają dużo emocji, a emocje to nie zawsze dobry doradca.
Pozdrawiam i życzę spokoju. Jak ktoś zechce, to niech głosuje.