reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Pytanie

stepienk24_12

Zaangażowana w BB
Dołączył(a)
13 Marzec 2020
Postów
106
Witam wiem że to nie powinna być moja sprawa. Ale mam sąsiadkę , która ma 15 miesięcznego synka jej mąż jeździ tirem więc rzadko jest w domu. I ona jak chce zrobić większe zakupy to czeka aż syn usnie zamyka go w domu i idzie do sklepu. Sklep mamy 100 m od bloku. Czy wy byście zostawili same dziecko śpiące w domu ?
 
reklama
Właśnie widziałam się z jej mężem i mówił że inną sąsiadka do niego zadz i powiedziała jaka jest sytuacja i poprostu wrócił i ma zmienić pracę na taka żeby być codziennie w domu.
 
reklama
Dokładnie. Może dojść do tylu nieszczęść. Łącznie z wypadnięciem przez okno. Może się też wdrapać na coś i spaść np. z parapetu, może próbować wejść na szafkę i przewalić ją na siebie... Ja bym postawiła sprawę jasno. Powiedziałabym sąsiadce, na co naraża dziecko i że nie będziesz stać spokojnie i na to patrzyć, i że kolejnym razem wzywasz policję, straż pożarną i informujesz mops o narażeniu życia i zdrowia dziecka oraz o porzuceniu dziecka. A jeżeli sąsiadka to wyjątkowo niemiły typ, to bym jej nawet nie informowała, tylko wezwała i tyle.
Przecież to jest proszenie się o nieszczęście. I to nie o wypadek przypadkiem. A rozmyślne i z pełną świadomością narażanie dziecka. Szczególnie, że wyjście do sklepu to nie s 2 czy 5 minut.
 
Dokładnie. Może dojść do tylu nieszczęść. Łącznie z wypadnięciem przez okno. Może się też wdrapać na coś i spaść np. z parapetu, może próbować wejść na szafkę i przewalić ją na siebie... Ja bym postawiła sprawę jasno. Powiedziałabym sąsiadce, na co naraża dziecko i że nie będziesz stać spokojnie i na to patrzyć, i że kolejnym razem wzywasz policję, straż pożarną i informujesz mops o narażeniu życia i zdrowia dziecka oraz o porzuceniu dziecka. A jeżeli sąsiadka to wyjątkowo niemiły typ, to bym jej nawet nie informowała, tylko wezwała i tyle.
Przecież to jest proszenie się o nieszczęście. I to nie o wypadek przypadkiem. A rozmyślne i z pełną świadomością narażanie dziecka. Szczególnie, że wyjście do sklepu to nie s 2 czy 5 minut.
To bardzo miła i sympatyczna dziewczyna. Jej mąż już wrócił i zmieni pracę. Mowilam mu że proponowałam jej pomóc to nie chciała. I powiedziała mi poprostu że nie chciała wyjść na taka co SB sama rady nie daje.
 
Dokładnie. Może dojść do tylu nieszczęść. Łącznie z wypadnięciem przez okno. Może się też wdrapać na coś i spaść np. z parapetu, może próbować wejść na szafkę i przewalić ją na siebie... Ja bym postawiła sprawę jasno. Powiedziałabym sąsiadce, na co naraża dziecko i że nie będziesz stać spokojnie i na to patrzyć, i że kolejnym razem wzywasz policję, straż pożarną i informujesz mops o narażeniu życia i zdrowia dziecka oraz o porzuceniu dziecka. A jeżeli sąsiadka to wyjątkowo niemiły typ, to bym jej nawet nie informowała, tylko wezwała i tyle.
Przecież to jest proszenie się o nieszczęście. I to nie o wypadek przypadkiem. A rozmyślne i z pełną świadomością narażanie dziecka. Szczególnie, że wyjście do sklepu to nie s 2 czy 5 minut.
Dlatego właśnie jeśli ona uważa, że pomocy nie potrzebuje, a śmiga do sklepu bez dziecka które spokojnie pójdzie już za rękę to nie widzę innego wyjścia niż odpuszczenie, skoro ona i jej mąż są świadomi co może się stać, albo telefon tam gdzie pisałam. Siedzieć w domu i zamartwiać się o czyjeś dziecko ? Albo robimy coś, albo nic.
Kobieta sobie ewidentnie nie radzi, więc chociaż facet może to wreszcie ogarnął i wraca.

Z tymi szczeblami i uduszeniami warto jeszcze dodać, że w wielu rodzinach dziecko śpi na górze w łóżeczku, a matka na dole gotuje obiad. Nie porównuje tego z wyjściem z domu, ale jednak dopiero wtedy jakaś lampka się zapala...
 
To bardzo miła i sympatyczna dziewczyna. Jej mąż już wrócił i zmieni pracę. Mowilam mu że proponowałam jej pomóc to nie chciała. I powiedziała mi poprostu że nie chciała wyjść na taka co SB sama rady nie daje.
Miałabym gdzieś jej tłumaczenia, szczerze mówiąc. Jakby mały się zabił, to na jego pogrzebie albo policji powiedziałaby, że no trudno, ale cieszę się, bo nie wyszłam na taką, co to sobie sama rady nie daje? Co to za tłumaczenie żałosne.
Zresztą na dobrą sprawę mogła tego bąbla brać do sklepu. Skoro śpi w dzień, to wsadzić go w spacerówkę, najpierw do parku na spacer, żeby usnął, jak uśnie to do sklepu. Ja tak z córką cały czas robiłam zakupy. Do głowy mi nie przyszło ją zostawić w domu na pól godziny czy godzinę. I potem nawet w koszyk pod wózkiem można sobie zapakować zakupy, resztę w plecak na plecy.
 
Dlatego właśnie jeśli ona uważa, że pomocy nie potrzebuje, a śmiga do sklepu bez dziecka które spokojnie pójdzie już za rękę to nie widzę innego wyjścia niż odpuszczenie, skoro ona i jej mąż są świadomi co może się stać, albo telefon tam gdzie pisałam. Siedzieć w domu i zamartwiać się o czyjeś dziecko ? Albo robimy coś, albo nic.
Kobieta sobie ewidentnie nie radzi, więc chociaż facet może to wreszcie ogarnął i wraca.

Z tymi szczeblami i uduszeniami warto jeszcze dodać, że w wielu rodzinach dziecko śpi na górze w łóżeczku, a matka na dole gotuje obiad. Nie porównuje tego z wyjściem z domu, ale jednak dopiero wtedy jakaś lampka się zapala...
Dlatego robimy coś, zamiast mieć klapki na oczach i udawać, że nic się nie widzi. A potem dochodzi do tragedii i nikt z sąsiadów nie zareagował, ale wszyscy wiedzieli, co się dzieje. Autorka chyba nie wiedziała po prostu, co może zrobić albo szukała poparcia, ze ma prawo wezwać służby. W Polsce często jest przekonanie, że nie należy się wtrącać, nawet jak dziecko głodne, bite i zaniedbane, bo potem sąsiad będzie "krzywo patrzył" albo robił problemy.
 
reklama
Witam wiem że to nie powinna być moja sprawa. Ale mam sąsiadkę , która ma 15 miesięcznego synka jej mąż jeździ tirem więc rzadko jest w domu. I ona jak chce zrobić większe zakupy to czeka aż syn usnie zamyka go w domu i idzie do sklepu. Sklep mamy 100 m od bloku. Czy wy byście zostawili same dziecko śpiące w domu ?
Mam 20msc dziecko i nie wyobrażam sobie zostawić jej w domu samej. Ba, mam 6latka i jeszcze w domu nie zostaje sam, nawet jakby spali to bym nie wyszła choć też sklep mam dosłownie minute od domu. Żeby coś się stało wystarczy czasami 10sekund.
Widzę że napisałaś że maz sąsiadki wrócił do domu i zmieni prace, dobre podejście, ale jeśli by się to powtarzało czasami powiadomienie odpowiednich służb to ostateczność (jeśli ktoś nie chce pomocy) ale u normalnych ludzi zadziała odpowiednio żeby się ogarnęli. Co jak co ale lepiej raz za dużo zareagować niż za mało.
 
Do góry