reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Puste jajo płodowe i czekanie na poronienie

blanx199

Początkująca w BB
Dołączył(a)
2 Grudzień 2011
Postów
16
Miasto
Kujawsko-pomorskie
[h=1]Bardzo przepraszam dziewczyny, że zawracam wam głowę, ale chciałabym byście doradziły co robić
sad.gif

Jestem kompletnie zrozpaczona i tak bardzo potrzebuję wsparcia
W 8tc dowiedziałam się, że noszę w sobie puste jajo płodowe. Mój lekarz zaproponował czekanie na poronienie samoistne gdyż zabieg łyżeczkowania przy moim tyłozgięciu byłby ponoć ryzykowny. Zgodziłam się. Obecnie minęło 5tyg. Nic nie zaczęło się dziać.
Byłam u innego lekarza, stwierdził to samo, że dopóki nie ma gorączki, wysypki, ostrego bólu brzucha, upławów cuchnących, omdleń czy też krwotoku to spokojnie mogę dalej czekać i tak będzie lepiej dla całego organizmu.
Gdy zapytałam czy nie dojdzie do zakażenia lekarz powiedział, że puste jajo płodowe jest dużo mniejszym zagrożeniem dla zdrowia i życia kobiety niż ciąża obumarła w której rozwijał się zarodek.
Wczoraj na wizycie dowiedziałam się, że szyjka się powoli rozwiera widać na niej ślady plamienie i w ciągu dwóch tygodni powinno się wszystko zakończyć.
Dostałam też antybiotyk przeciw zapaleniu: Biseptol
Na dodatek łapie mnie jesienne przeziębeinie.
Dziewczyny kochane stąd moje pytanie mimo uspokajania przez dwóch lekarzy czy któraś z was też przez to przechodziła?
Czy jestem w jakimś śmiertelnym niebezpieczeństwie?
Pomóżcie, pocieszcie bardzo proszę
sad.gif
[/h]
 
reklama
witam.Bardzo mi przykro,ja również miałam puste jajo płodowe,więc wiem co przeżywasz.Doświadczenia medycznego nie posiadam,ale mój gin powiedział mi w 9 tc,że dalej ryzykować nie ma sensu,że jego zdaniem powinnam zgłosić się na zabieg łyżeczkowania,bo dalsze czekanie to tylko niepotrzebne ryzyko infekcji.Badanie histopatologiczne wykazało u mnie początki zwyrodnienia (więc lekarz miał rację).Ja również mam tyłozgięcie,ale gin powiedział,że nie ma to żadnego wpływu ani na ciążę,ani na nic innego.Nie wiem co ci doradzić i skąd taka rozbieżność w opiniach lekarzy.Wiesz ja ciągle się łudziłam,że zarodek się jeszcze pokaże i nie byłam zdecydowana na zabieg,ale mój lekarz zgodził się poczekać jeszcze tylko kilka dni,zrobił mi ostatnie usg,a potem skierował na zabieg nie chcąc dalej ryzykować.Nie chcę cię straszyć,w końcu dwóch lekarzy powiedziało ci,że nie ma przeciwwskazań do dalszego czekania...Trzymaj się dzielnie i daj znać jak się zakończyła twoja historia.A tak w ogóle to zapraszam na wątek https://www.babyboom.pl/forum/poronienia-f33/ciaza-po-poronieniu-3780/ jest tam mnóstwo dziewczyn z podobnymi przeżyciami jak nasze,z pewnością otrzymasz tam rady i wsparcie... A z Biseptolem radziłabym uważać,ja miałam kiedyś przepisany na zęba to tak mi osłabił serce,że po kilku dniach używania nie miałam siły zrobić kilku kroków bo jakichś palpitacji dostawałam.
 
Ostatnia edycja:
Blanx, spokojnie. Przechodzilam przez to, moja druga ciaza byla "pustakiem", a poniewac mieszkam w UK, sprawa wyszla na jaw dopiero kiedy zaczelam ronic - wowczas wykonany scan wykazal brak zarodka w pecherzu plodowym. Nie, nie mogl sie ewakuowac wczesniej, ledwie zaczelam plamic, poza tym to byl koniec 12 tygodnia, wiec trudno by bylo nie zauwazyc ewakuacji tak duzego plodu. Obraz scanu byl jednoznaczny z reszta.
Jak to wygladalo? Dostalam do wyboru zabieg, pigulki poronne lub czekac na samoistne poronienie, wybralam sposob naturalny. Krwawilam troche bardziej, potem pojawily sie skurcze. Podobnie jak przy porodzie, najpierw dosc lagodne, potem silniejsze i czestsze. Tak, bolalo. Krwawienie mniej wiecej na poziomie miesiaczki, moze nawet nie. Poniewaz bol byl silny jak przy porodzie (pierwsze poronienie mialam wczesniejsze i nie bolalo nic), wkurzylam sie i pojechalismy na IP zeby dali cos przeciwbolowego - w szpitalu akcja rozkrecila sie na calego, pojawilo sie silne krwawienie, skurcze zlagodnialy, pecherz odszedl, skurcze ustaly zupelnie. No, ja mam chyba jakis felerek, bo wtedy i teraz mialam krwotok, ale to nie jest regula, wrecz nawet nie trafia sie czesto. Zwlaszcza jesli ciaza jest wczesna. Nie boj sie. W UK zwykle pozwalaja poronic w domu, ale mowia wyraznie - jesli bedzie Cie bardzo bolec, lub jesli w wyniku krwawienia zacznie Ci sie robic slabo, jedz do szpitala. Mysle ze to dobra zasada.
 
Witam,ja również współczuje:-:)-( dodam swoje trzy słowa,bo sama byłam w podobnej sytuacji,mnie ciąża obumarła w 6tyg,a dopiero w 11 się o tym dowiedziałam lekarz natychmiast skierował mnie na "łyżeczkowanie"powiedział też,że po takim długim czasie nie ma co czekać,aż samo się zacznie,bo to już zbyt długo trwa i jest niebezpieczne,ale znam wiele osób które nie były czyszczone po poronieniu i lekarze czekali aż macica sama się oczyściła,więc niczym się nie przejmuj,będzie dobrze.Życzę Ci dużo wytrwałości i wiem,że teraz to może zabrzmi to dla Ciebie banalnie ale naprawdę czas leczy rany!:tak:pozdrawiam
 
Dostajesz antybiotyk a szyjka się rozwiera, więc bądź dobrej mysli. Nie miałam takiego przypadku, ale troche przeszłam...Tak poza tym puste jajo powinno byc poddane badaniu hist-pat po wszystkim. Pozdrawiam.
 
Kochane moje w związku z tym, że choć nie piszę od dłuższego czasu, a jestem z Wami i podczytuję chciałabym Wam coś pokazać... poczytajcie...zacytuję historię z innego forum:
przez blanx199 8 wrz 2012, o 10:52

ehh dziewczyny, można zwariwać
glupek.gif
ale jestem szczęśliwa
serduszka.gif


Pojechałam 5 września wieczorkiem do szpitala, bo kiepsko się czułam o czym pisałam w temacie poronienie i mąż tak się wkurzył na to moje panikowanie, że zakażenie, że umrę i stwierdził cytuję: - jedziemy do szpitala, bo niedługo to tu tylko nam psychiatra pomoże
wesoly.gif


No i pojechaliśmy: zbadali, ja streściłam sytuację pokazałam wyniki badań min. bety, usg
No to ok niech zostanę, wezmą mnie jeszcze za godzinę na usg i jutro zabieg. Kolacji kazali nie jeść.
No to ja już szczęśliwa spokojniejsza, poszłam zanieść rzeczy na salę i idę do Ł.

Po 19 wołają na usg, kładę się na lóżko, Zaczynają badanie, cisza jak makiem zasiał, ja zamiast patrzeć na monitor rozglądam się na boki bo mieli remont i oddział całkiem ładny im powstał, a ja głupia wcale nie miałam ochoty na oglądanie spłaszczonego jaja
glupek2.gif
glupek2.gif
glupek2.gif

I nagle słyszę bicie serduszka, a ja do lekarza: - to moje?
glupek2.gif

A oni obaj do mnie, że o to moje puste jajo płodowe
rotfl_2.gif


Mnie zamurowało. A jak powiedziałam mężowi to nie odzywał się aż do czwartku po południu
chytry.gif

I chodź według miesiączki powinien być 13tydzień jest 9. Ale wszystko jest ok.

Oni nie umieli wytłumaczyć jakim cudem przy spadającej becie dzidziuś jest i żyje skoro 21 sierpnia nic nie było.
Dla nich to po prostu cud.

Ale w szpitalu byłam traktowana niczym okaz specjalny
glupek.gif


Pielęgniarki przychodziły i pytały czy to ja mam ciążę o miesiąc opóźnioną
wnerw.gif


Teraz rewelacje zdrowotne w 11 tygodniu mam iść na genetyczne bo brałam leki, których brać nie powinnam
smutny_2.gif
więc mam już mola na głowie.

Na dodatek moja szyjka lekko się rozwiera co ich zmartwiło kazali leżeć i w poniedziałek na konsultacje do przychodni przy szpitalnej gdzie dostanę skierowanie na badania.
Do domku wróciłam wczoraj po południu.
Dostałam na powrót duphaston i luteinę.


I ciąg dalszy:
przez blanx199 17 wrz 2012, o 08:15 Nie wyszłam i nie wyjdę jak narazie do 22 tygodnia.
Z tym, że lekarze nie wybiegają tak daleko w przyszłość bo chyba coś jest nie tak z maleństwem, obraz na usg jest niewyraźny. Podejrzewają, że dziecko jest bezczaszkowcem.
Czekamy na badania prenatalne.
Problem też jest z akcją serca maleństwa
smutny_2.gif


Z tego co oni mówią to najprawdopodobniej zaszkodziły leki, których w życiu nie powinnam przyjmować. Ale tego też nikt nie jest pewny.
Więc nie wiele wiem, mam leżeć i czekać.



Przepraszam, że się wtrąciłam... ale nie mogę patrzeć bezczynnie jak ta dziewczyna na kolejnych forach, kłamie i oszukuje...
 
Ostatnia edycja:
I ciąg dalszy:
przez blanx199 17 wrz 2012, o 08:15 Nie wyszłam i nie wyjdę jak narazie do 22 tygodnia.
Z tym, że lekarze nie wybiegają tak daleko w przyszłość bo chyba coś jest nie tak z maleństwem, obraz na usg jest niewyraźny. Podejrzewają, że dziecko jest bezczaszkowcem.
Czekamy na badania prenatalne.
Problem też jest z akcją serca maleństwa
smutny_2.gif


Z tego co oni mówią to najprawdopodobniej zaszkodziły leki, których w życiu nie powinnam przyjmować. Ale tego też nikt nie jest pewny.
Więc nie wiele wiem, mam leżeć i czekać.


O a nie przepowiadałam że tak będzie? ;) No wróżka ze mnie, jasnowidzka jak nic ;)
 
reklama
Opcji jest kilka
- kreci sobie jazde rozwijajac kolejne watki i patrzac jak sie daja ludzie wkrecac
- jest chora i patologicznie potrzebuje za wszelka cene skupic na sobie uwage, "sprzedajac" taka bjake, przez chwile czuje sie bohaterem dnia, ilosc wejsc nakreca jej licznik
- gowniara sie nudzi, a rodzice jej nie poswiecaja dosc uwagi.

Cokolwiek to jest, pozostaje swinstwem wobec tych, ktorym w ramach odpowiadania na jej pier-do-le-nie, wraca bol tamtych dni. $%^(* jedna.
 
Do góry