reklama
Witam
mam nadzieję, że ktoś zagląda jeszcze na to forum chciałam się podpytać jak wygląda poród na Kościuszki?? czy lekarze i położne pomagają, czy sa obojętni??
i co mnie najbardziej przeraża i krępuje - jak wygląda czas na salach poporodowych - czy to prawda że badanie tzn tak zwane pokazywanie krocza ma miejsce na sali przed grupą lekarzy i innymi pacjentkami a nie w pokoju zabiegowym?? gdzie są zachowane jakieś podstawy intymności?? pomagali Wam później przy Maluszkach - termin mam na sam początek marca i strasznie się boję, czy dam sobie radę - 1 dziecko
Z góry dziękuję za informację
Pozdrawiam wszystkie forumowiczki
mam nadzieję, że ktoś zagląda jeszcze na to forum chciałam się podpytać jak wygląda poród na Kościuszki?? czy lekarze i położne pomagają, czy sa obojętni??
i co mnie najbardziej przeraża i krępuje - jak wygląda czas na salach poporodowych - czy to prawda że badanie tzn tak zwane pokazywanie krocza ma miejsce na sali przed grupą lekarzy i innymi pacjentkami a nie w pokoju zabiegowym?? gdzie są zachowane jakieś podstawy intymności?? pomagali Wam później przy Maluszkach - termin mam na sam początek marca i strasznie się boję, czy dam sobie radę - 1 dziecko
Z góry dziękuję za informację
Pozdrawiam wszystkie forumowiczki
Cześć,
Do Lina
Rodziłam na Kościuszki dwa razy, prawie 5 i prawie 3 lata temu. Mogło się tam sporo pozmieniać przez ten czas. Mimo, że miałam dość daleko, bo ponad 20km to zdecydowałam się tam rodzić. Przed pierwszym porodem chodziłam do szpitala do szkoły rodzenia. Bardzo bardzo polecam, jeśli masz możliwość to chodzenie do takiej szkoły bardzo dobrze wpływa na psychikę i podejście do całokształtu rodzenia. Ja uświadomiłam sobie, że to jak musi wyglądać poród to jest to zwykła fizjologia, nic czego trzebaby się wstydzić. Wtedy szkoła jeszcze była darmowa, teraz się za nią sporo płaci. Zajęcia w szkole rodzenia prowadziły 3 czy 4 panie położne. Wszystkie bardzo miłe, pomocne. Podczas porodu czułam, że były tam po to, żeby mi pomóc. Przed 2. porodem już do szkoły nie chodziłam, a podejście położnej też było bardzo pozytywne. W obydwu porodach towarzyszył mi mąż. Moje porody były tak szybkie, że nie miał zbyt wiele do roboty, ale sama obecność dobrze na mnie wpływała. No i nigdy nie usłyszałam od męża, że poród to nic takiego, bo to silne przeżycia i ogromnie ciężka praca. Nawet jeśli trwał 10 min. Mówiąc w skrócie położne były super.
Co do lekarzy, to podczas porodu, jeśli wszystko przebiega prawidłowo, to lekarze nie mają nic do roboty, chyba tylko poobserwowanie jak idzie. Pamiętam, że na izbie przyjęć, byłam trzy razy i spotkałam 1x kobietę i 2x mężczyzn. Byli raczej mało delikatni i mało przyjemni. Ale to też taki rodzaj badania. Ja na izbę zawsze trafiałam w nocy, a podobno na nocnych dyżurach przeważnie są ci mniej fajni lekarze, lub tacy, którzy są na etacie z "łaski" bo mają jakieś przewinienia. Takie opwieści krążyły po salach.
Po porodzie lekarz zszywa nacięcie. Ciężkie przeżycie dla mnie. Moje dwa szycia były fatalne. Długo mi dokuczały.
Badanie krocza faktycznie tak wygląda. Ale jest sie tak wyczerpanym porodem, że nie przeżywa się tego aż tak bardzo. trwa to szybko, jest małe zamieszanie. Ważniejsze jest, żeby wszystko się dobrze goiło i żeby maluszek był zdrowy. Reszta, to rzeczy mniej istotne. Szczerze mówiąc zaraz po porodzie wyprawa do toalety to duże wyzwanie, nie wyobrażam sobie pochodu wszystkich pań do gabinetu i wdrapywania się na fotel. Chyba bezpieczniej i wygodniej jest jeśli to badanie wygląda właśnie tak.
Kilka godzin po porodzie przywożą maluszka i już zostaje z Tobą. Nie zaszkodzi powiedzieć, że to pierwsze dziecko i żeby pomogli przy przystawieniu do piersi jeśli zamierzasz karmić piersią. Jak nie będzie wychodziło karmienie, to proś o pomoc następną osobę, która się nawinie, a co tam. Pytaj o wszystko co cię niepokoi.
Masz jeszcze sporo czasu, żeby się przygotować. Dasz radę na pewno. Głowa do góry
Zdecydowanie dobrze wspominam szpital na Kościuszki i nie żałuję wyboru, mimo, że miałam inny szpital 5min od domu. W tym innym szpitalu rodzi się na jednej sali, na której stanowiska są pooddzielane parawanami. Dla mnie to było nie do przyjęcia, ale mnóstwo kobiet tak rodzi i dają radę.
Chyba przesadziłam z ilością tekstu, trudno. Jeśli masz inne pytania to pisz. Chyba dość ważny jest wybór lekarza, który opiekuje się tobą. Ja przed drugim porodem byłam przez 2tyg. w szpitalu z powodu cholestazy i trafilam do lekarza, u którego byłam 1x prywatnie. Na izbie i póżniej wielokrotnie mnie pytano, kto jest moim lekarzem. Osoby, które nie miały żadnego lekarza miały gorzej, bo żaden lekarz tak jakby nie chciał podejmować decyzji podczas leczenia nie swojego pacjenta. Dziwne to, ale kilka osób odczuło to na sobie. Ale to było podczas pobytu w szpitalu na leczeniu. Podczas porodu nie ma to takiego znaczenia, aczkolwiek, było lepiej widziane jeśli chodziło się do lekarza, który pracuje w tym właśnie szpitalu.
Pozdrawiam serdecznie.
Do Lina
Rodziłam na Kościuszki dwa razy, prawie 5 i prawie 3 lata temu. Mogło się tam sporo pozmieniać przez ten czas. Mimo, że miałam dość daleko, bo ponad 20km to zdecydowałam się tam rodzić. Przed pierwszym porodem chodziłam do szpitala do szkoły rodzenia. Bardzo bardzo polecam, jeśli masz możliwość to chodzenie do takiej szkoły bardzo dobrze wpływa na psychikę i podejście do całokształtu rodzenia. Ja uświadomiłam sobie, że to jak musi wyglądać poród to jest to zwykła fizjologia, nic czego trzebaby się wstydzić. Wtedy szkoła jeszcze była darmowa, teraz się za nią sporo płaci. Zajęcia w szkole rodzenia prowadziły 3 czy 4 panie położne. Wszystkie bardzo miłe, pomocne. Podczas porodu czułam, że były tam po to, żeby mi pomóc. Przed 2. porodem już do szkoły nie chodziłam, a podejście położnej też było bardzo pozytywne. W obydwu porodach towarzyszył mi mąż. Moje porody były tak szybkie, że nie miał zbyt wiele do roboty, ale sama obecność dobrze na mnie wpływała. No i nigdy nie usłyszałam od męża, że poród to nic takiego, bo to silne przeżycia i ogromnie ciężka praca. Nawet jeśli trwał 10 min. Mówiąc w skrócie położne były super.
Co do lekarzy, to podczas porodu, jeśli wszystko przebiega prawidłowo, to lekarze nie mają nic do roboty, chyba tylko poobserwowanie jak idzie. Pamiętam, że na izbie przyjęć, byłam trzy razy i spotkałam 1x kobietę i 2x mężczyzn. Byli raczej mało delikatni i mało przyjemni. Ale to też taki rodzaj badania. Ja na izbę zawsze trafiałam w nocy, a podobno na nocnych dyżurach przeważnie są ci mniej fajni lekarze, lub tacy, którzy są na etacie z "łaski" bo mają jakieś przewinienia. Takie opwieści krążyły po salach.
Po porodzie lekarz zszywa nacięcie. Ciężkie przeżycie dla mnie. Moje dwa szycia były fatalne. Długo mi dokuczały.
Badanie krocza faktycznie tak wygląda. Ale jest sie tak wyczerpanym porodem, że nie przeżywa się tego aż tak bardzo. trwa to szybko, jest małe zamieszanie. Ważniejsze jest, żeby wszystko się dobrze goiło i żeby maluszek był zdrowy. Reszta, to rzeczy mniej istotne. Szczerze mówiąc zaraz po porodzie wyprawa do toalety to duże wyzwanie, nie wyobrażam sobie pochodu wszystkich pań do gabinetu i wdrapywania się na fotel. Chyba bezpieczniej i wygodniej jest jeśli to badanie wygląda właśnie tak.
Kilka godzin po porodzie przywożą maluszka i już zostaje z Tobą. Nie zaszkodzi powiedzieć, że to pierwsze dziecko i żeby pomogli przy przystawieniu do piersi jeśli zamierzasz karmić piersią. Jak nie będzie wychodziło karmienie, to proś o pomoc następną osobę, która się nawinie, a co tam. Pytaj o wszystko co cię niepokoi.
Masz jeszcze sporo czasu, żeby się przygotować. Dasz radę na pewno. Głowa do góry
Zdecydowanie dobrze wspominam szpital na Kościuszki i nie żałuję wyboru, mimo, że miałam inny szpital 5min od domu. W tym innym szpitalu rodzi się na jednej sali, na której stanowiska są pooddzielane parawanami. Dla mnie to było nie do przyjęcia, ale mnóstwo kobiet tak rodzi i dają radę.
Chyba przesadziłam z ilością tekstu, trudno. Jeśli masz inne pytania to pisz. Chyba dość ważny jest wybór lekarza, który opiekuje się tobą. Ja przed drugim porodem byłam przez 2tyg. w szpitalu z powodu cholestazy i trafilam do lekarza, u którego byłam 1x prywatnie. Na izbie i póżniej wielokrotnie mnie pytano, kto jest moim lekarzem. Osoby, które nie miały żadnego lekarza miały gorzej, bo żaden lekarz tak jakby nie chciał podejmować decyzji podczas leczenia nie swojego pacjenta. Dziwne to, ale kilka osób odczuło to na sobie. Ale to było podczas pobytu w szpitalu na leczeniu. Podczas porodu nie ma to takiego znaczenia, aczkolwiek, było lepiej widziane jeśli chodziło się do lekarza, który pracuje w tym właśnie szpitalu.
Pozdrawiam serdecznie.
Maryso dziękuję ślicznie za odpowiedz
Troszkę mnie przeraziłaś jeśli chodzi o to badanie po porodzie - ale chodzę od samego początku do jednego z lekarzy w danym szpitalu prywatnie i będę się starała wynegocjować prywatne badania - nawet na sali po obchodzie ale nie przy takiej ilości ludzi - jak idzie obchód oni się w sali nie mieszczą i jak tu nogi przed 20 chłopa rozkładać??? mi będzie naprawdę ciężko
O położnych też słyszałam, że podobno są wspaniałe ale masz rację zastanawiałam się nad szkołą rodzenia i chyba jednak z niej skorzystam
Zazdroszczę "szybkich" porodów nasłuchałam się historii o tych trwających 20 godzin i na samą myśl mnie krew zalewa mam nadzieję, że mój będzie albo szybki albo CC - niestety mój próg bólu jest wyjątkowo niski ;/
Dziękuję ślicznie jeszcze raz za odpowiedz
Troszkę mnie przeraziłaś jeśli chodzi o to badanie po porodzie - ale chodzę od samego początku do jednego z lekarzy w danym szpitalu prywatnie i będę się starała wynegocjować prywatne badania - nawet na sali po obchodzie ale nie przy takiej ilości ludzi - jak idzie obchód oni się w sali nie mieszczą i jak tu nogi przed 20 chłopa rozkładać??? mi będzie naprawdę ciężko
O położnych też słyszałam, że podobno są wspaniałe ale masz rację zastanawiałam się nad szkołą rodzenia i chyba jednak z niej skorzystam
Zazdroszczę "szybkich" porodów nasłuchałam się historii o tych trwających 20 godzin i na samą myśl mnie krew zalewa mam nadzieję, że mój będzie albo szybki albo CC - niestety mój próg bólu jest wyjątkowo niski ;/
Dziękuję ślicznie jeszcze raz za odpowiedz
Witaj Lina
Może już tego nie pamiętam, ale na obchodach nie było aż tak dużo ludzi. Na pewno nie 20 osób. 2 czy 3 lekarzy i ze 2 pielęgniarki. Jak rodzilam za pierwszym razem i mój lekarz, który tam jeszcze pracował a już nie pracuje podszedł chyba bezpośrednio do mnie i badał mnie jakoś tak szybko i dyskretnie. Poza tym łóżka były ustawione pod jedną ścianą, więc nikt poza osobą zainteresowaną nie ogląda Cię od badanej strony. I tylko jeden lekarz Cię ogląda, nie jest tak, że każda osoba z obchodu zagląda do Ciebie. Może wypytaj swojego lekarza jak to teraz wygląda, bo masz poważne opory przed tym badaniem i jego formą. Ciekawe co Ci odpowie.
Co do porodów, to skrajności nie są dobre. Podobnie jak długie porody tak samo i zbyt krótkie nie są zbyt dobre. Mój pierwszy poród trwał ok 1godziny i to było ok, drugi poród trwał 10min. W takim czasie ciało nie jest w stanie odpowiednio się przygotować na poród. Po porodzie przez tydzień praktycznie tylko spałam jadłam karmiłam i myłam się. nic więcej. Długo byłam wyczerpana i kiepsko się goiło. Dlatego bo to było zbyt szybko.
W szkole rodzenia sporo mówili o czasie przed porodem, i jakoś długo byłam spokojna, i do szpitala wyjeżdzaliśmy jak już się konkretnie działo, a nie przy pierwszych skórczach. Dlatego trafialiśmy do szpitala tylko na finał.
Życzę Ci powodzenia i pozdrawiam. Wszystko będzie dobrze
Może już tego nie pamiętam, ale na obchodach nie było aż tak dużo ludzi. Na pewno nie 20 osób. 2 czy 3 lekarzy i ze 2 pielęgniarki. Jak rodzilam za pierwszym razem i mój lekarz, który tam jeszcze pracował a już nie pracuje podszedł chyba bezpośrednio do mnie i badał mnie jakoś tak szybko i dyskretnie. Poza tym łóżka były ustawione pod jedną ścianą, więc nikt poza osobą zainteresowaną nie ogląda Cię od badanej strony. I tylko jeden lekarz Cię ogląda, nie jest tak, że każda osoba z obchodu zagląda do Ciebie. Może wypytaj swojego lekarza jak to teraz wygląda, bo masz poważne opory przed tym badaniem i jego formą. Ciekawe co Ci odpowie.
Co do porodów, to skrajności nie są dobre. Podobnie jak długie porody tak samo i zbyt krótkie nie są zbyt dobre. Mój pierwszy poród trwał ok 1godziny i to było ok, drugi poród trwał 10min. W takim czasie ciało nie jest w stanie odpowiednio się przygotować na poród. Po porodzie przez tydzień praktycznie tylko spałam jadłam karmiłam i myłam się. nic więcej. Długo byłam wyczerpana i kiepsko się goiło. Dlatego bo to było zbyt szybko.
W szkole rodzenia sporo mówili o czasie przed porodem, i jakoś długo byłam spokojna, i do szpitala wyjeżdzaliśmy jak już się konkretnie działo, a nie przy pierwszych skórczach. Dlatego trafialiśmy do szpitala tylko na finał.
Życzę Ci powodzenia i pozdrawiam. Wszystko będzie dobrze
Maryso naprawdę mnie wspierasz słowem...
Ostatnio mam wciąż bezsenne noce a głównym wątkiem, który zaprząta mi głowę jest właśnie poród... Boje się tak strasznie - na całe szczęście za tydzień już wizyta i wypytam o wszystko lekarza i położną... W sumie ja chyba też bym tak chciała... do szpitala dopiero na sam finał a wcześniej pojęczeć, umyć się itp w domu...
Jeszcze raz dziękuję
Ostatnio mam wciąż bezsenne noce a głównym wątkiem, który zaprząta mi głowę jest właśnie poród... Boje się tak strasznie - na całe szczęście za tydzień już wizyta i wypytam o wszystko lekarza i położną... W sumie ja chyba też bym tak chciała... do szpitala dopiero na sam finał a wcześniej pojęczeć, umyć się itp w domu...
Jeszcze raz dziękuję
Witam.
Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda.
Lina, ja rodziłam na Kościuszki 10 miesięcy temu.
Jeśli chodzi o porodówkę, pojechałam po 23, bo wody zaczęły mi odchodzić.
Jak weszłam, to położne były niezbyt miłe, chyba dlatego, że im ciszę nocną zakłóciłam... ;p
formalności- strasznie długo to trwało, badanie lekarskie, nie było tak źle.
Zadzwoniłam do znajomej położnej, która pracuje tam na porodówce, i ona zaraz oddzwoniła do nich, że jestem jej znajomą. Od tego momentu wszystko się zmieniło. Wszystkie były milutkie, jak nie wiem
Podłączyli mnie pod ktg, tam poleżałam trochę i poszłam na salę przedporodowa ok 2, bo skurcze były nieregularne, i kazały mi się położyć i przespać No i jeszcze dostałam jakiś lek na usprawnienie wszystkiego, żeby szyjka szybciej się rozwierała itp
Co chwilę przychodziły i pytały jak się czuję, przynosiły wodę itp. Ok skurcze były coraz bardziej wyczuwalne i wzięły mnie na porodową (wanna, piłka, krzesełka specjalne) i tak sobie do po 5 spacerowałam, a we 3 cały czas siedziały ze mną, łącznie z główną położną.
w rezerwie była jeszcze jedna, która poszła do innej rodzącej..
O 6 urodziłam, nacięła mnie, żeby szybciej to poszło, bo miałam bardzo krótkie skurcze. Lekarz przyszedł mnie zszyć, bolało jak cholera, w ogóle nie był delikatny, położna stała cały czas i trzymała mnie za rękę.
W skrócie: Porodówka- zależy na jaką trafisz zmianę. niektóre cholernie nie miłe, jak by siedziały tam za karę, chyba, że masz znajomości.
A i znajoma mi mówiła, że woli jak rodzi się bez osoby towarzyszącej, bo ta osoba sieje zamęt i bardziej się stresujesz.
Neonatologia i położnictwo:
Brak pomocy przy dziecku, ciężko przyjść pomóc przystawić dziecko jak nie potrafisz, a o mleko modyfikowane musisz się prosić..(oczywiście też zależy od tego kto jest na zmianie, niektóre uczyły kąpać maleństwo i wszystko)
Obchod dla ciebie, to jak sala jest trzyosobowa+ te łóżeczka z dziećmi jest na prawdę ciasno.. i jak wejdzie ci z 6 e,osób+położne (zależy ile osób jest. czasami przychodziło 3 lekarzy+położne, czasem z 10) i badanie na oczach wszystkich, niezbyt delikatne, to po prostu bez komentarza...
wyniki dziecka sama sprawdzałam, choć niewiele się na tym znałam, bo jak się okazało ona spojrzała nie tam gdzie trzeba i zleciła kolejne badania bez konieczności, to krew mnie zalewała..
Choć ja także nie narzekam, bo wiem, że mogłoby być gorzej..
Szczęśliwego rozwiązania.
Pozdrawiam.
Na następny poród, jeśli będę w ciąży zdecyduję się na winiarach. tam neonatologia i położnictwo 100razy lepsze.
leżałam trzy miesiące po porodzie sama w szpitalu i chodziłam tam używać laktatora.
położne bardzo, bardzo miłe. jak dziecko płacze nawet w nocy, chodziły i sprawdzały co się dzieję, czy nie pomóc, czy coś pokazać.
Cały czas dostęp do laktatora i jak chcesz dokarmić dziecko mieszanką po prostu idziesz i bierzesz. Nikogo się nie prosisz. Jak chcesz odpocząć np po porodzie biorą dziecko i się zajmują, bez względu na to czy to dzień, czy to noc. ostatnio moja kolezanka tam rodziła i była bardzo, bardzo zadowolona.
Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda.
Lina, ja rodziłam na Kościuszki 10 miesięcy temu.
Jeśli chodzi o porodówkę, pojechałam po 23, bo wody zaczęły mi odchodzić.
Jak weszłam, to położne były niezbyt miłe, chyba dlatego, że im ciszę nocną zakłóciłam... ;p
formalności- strasznie długo to trwało, badanie lekarskie, nie było tak źle.
Zadzwoniłam do znajomej położnej, która pracuje tam na porodówce, i ona zaraz oddzwoniła do nich, że jestem jej znajomą. Od tego momentu wszystko się zmieniło. Wszystkie były milutkie, jak nie wiem
Podłączyli mnie pod ktg, tam poleżałam trochę i poszłam na salę przedporodowa ok 2, bo skurcze były nieregularne, i kazały mi się położyć i przespać No i jeszcze dostałam jakiś lek na usprawnienie wszystkiego, żeby szyjka szybciej się rozwierała itp
Co chwilę przychodziły i pytały jak się czuję, przynosiły wodę itp. Ok skurcze były coraz bardziej wyczuwalne i wzięły mnie na porodową (wanna, piłka, krzesełka specjalne) i tak sobie do po 5 spacerowałam, a we 3 cały czas siedziały ze mną, łącznie z główną położną.
w rezerwie była jeszcze jedna, która poszła do innej rodzącej..
O 6 urodziłam, nacięła mnie, żeby szybciej to poszło, bo miałam bardzo krótkie skurcze. Lekarz przyszedł mnie zszyć, bolało jak cholera, w ogóle nie był delikatny, położna stała cały czas i trzymała mnie za rękę.
W skrócie: Porodówka- zależy na jaką trafisz zmianę. niektóre cholernie nie miłe, jak by siedziały tam za karę, chyba, że masz znajomości.
A i znajoma mi mówiła, że woli jak rodzi się bez osoby towarzyszącej, bo ta osoba sieje zamęt i bardziej się stresujesz.
Neonatologia i położnictwo:
Brak pomocy przy dziecku, ciężko przyjść pomóc przystawić dziecko jak nie potrafisz, a o mleko modyfikowane musisz się prosić..(oczywiście też zależy od tego kto jest na zmianie, niektóre uczyły kąpać maleństwo i wszystko)
Obchod dla ciebie, to jak sala jest trzyosobowa+ te łóżeczka z dziećmi jest na prawdę ciasno.. i jak wejdzie ci z 6 e,osób+położne (zależy ile osób jest. czasami przychodziło 3 lekarzy+położne, czasem z 10) i badanie na oczach wszystkich, niezbyt delikatne, to po prostu bez komentarza...
wyniki dziecka sama sprawdzałam, choć niewiele się na tym znałam, bo jak się okazało ona spojrzała nie tam gdzie trzeba i zleciła kolejne badania bez konieczności, to krew mnie zalewała..
Choć ja także nie narzekam, bo wiem, że mogłoby być gorzej..
Szczęśliwego rozwiązania.
Pozdrawiam.
Na następny poród, jeśli będę w ciąży zdecyduję się na winiarach. tam neonatologia i położnictwo 100razy lepsze.
leżałam trzy miesiące po porodzie sama w szpitalu i chodziłam tam używać laktatora.
położne bardzo, bardzo miłe. jak dziecko płacze nawet w nocy, chodziły i sprawdzały co się dzieję, czy nie pomóc, czy coś pokazać.
Cały czas dostęp do laktatora i jak chcesz dokarmić dziecko mieszanką po prostu idziesz i bierzesz. Nikogo się nie prosisz. Jak chcesz odpocząć np po porodzie biorą dziecko i się zajmują, bez względu na to czy to dzień, czy to noc. ostatnio moja kolezanka tam rodziła i była bardzo, bardzo zadowolona.
aguska2017
Fanka BB :)
Ale cisza chyba mało jest mam z Płocka....
vinga89
mamusia syneczków
halo czy ktoś tu jeszcze zagląda? są jakieś mamy z Płocka?
reklama
- Dołączył(a)
- 16 Maj 2013
- Postów
- 2
co prawda przed sekundą się zarejestrowałam, ale jestem mamą z Płocka.
Podziel się: