Ja mam doświadczenie z dwójką dzieci. Pierwsze strasznie płakało przez 10 miesiący dopóki nie zaczęło raczkować (wcześniak). Też chodziłam po lekarzach. Całymi dniach mi płakał i ja często razem z nim . A drugie dziecko płakało już znacznie mniej, przeszło normalne kolki przez 3 miesiące, a później płakało tylko wieczorami. Po półtora miesięca stwierdziłam, że może czas na chustę (noszenie na rękach nic nie pomagało) i to był strzał w 10. Moje dziecko potrzebowało bliskości od urodzienia do dzisiaj ma prawie 7 miesięcy niestety nie mogę zostawić jej nawet na chwilę w łóżeczku (w nocy) bo cały czas mnie potrzebuje i nawet w nocy sprawdza rączką czy jestem . Są dzieci, które potrzebują bliskości i takie, które tego nie wymagają. Niestety my mamy musimy się "trochę" pomęczyć, ale czas szybko leci...