Witam,
Za dwa tygodnie czeka mnie sprawa rozwodowa. Pozew złożyłam ja, o sprawę bez orzekania o winie i wniosłam także o nie przeprowadzanie postępowania pojednawczego, chciałabym mieć to szybko za sobą, bardzo stresuje mnie ta cała sytuacja...
Od czterech lat nie mieszkam z mężem, półtora roku temu założyłam mu sprawę o alimenty, rozwodowej wtedy nie założyłam ze względów m in finansowych. Po wyroku on mi nadal nie dawał pieniędzy na dzieci, musiałam iść do komornika, załatwić w końcu fundusz alimentacyjny i tak jest do teraz... Mój mąż nie przychodzi ani nie kupuje dzieciom prezentów na różne okazje t j urodziny czy święta. Generalnie nie intersuje go nic, kontaktuje się sporadycznie aby przyjść po syna...
W lutym tego roku związałam się z kimś, dopiero teraz dojrzałam do tego że może jeszcze mam szanse ułożyć sobie życie. Mężczyzna, z którym jestem traktuje dzieci jak swoje, pomaga mi w codziennych czynnościach,chodził ze mną na zebrania do szkoły i przedszkola, jak szłam do pracy w sobotę to zostawał z nimi (On pracuje od pn do pt i ma wolne weekendy) i zabierał do kina, na spacer czy np do swoich rodziców... Jego rodzice zaprosili moje dzieci do siebie z okazji dnia dziecka, na Wielkanoc też kupili Im jakieś "zajączki", traktują dzieci jak własne wnuki a mnie jak synową...
I mój były dowiedział się że z kimś jestem i dzis przyszedł po syna żeby go wypytać jak On ma na imię, gdzie mieszka, jaki jest itd...
Boję się że mogę mieć teraz przez to kłopoty w sądzie...
Dodam jeszcze że mój mąż był zawsze chorobliwie zazdrosny, miał jakieś obsesje w głowie, na dodatek palił codziennie marihuanę i wiecznie go nie było, nie wracał po pracy do domu...Robił mi awantury, straszył...Bałam się wtedy komukolwiek o tym mówić, było mi wstyd... jakby tego było mało miał dwa razy wyroki w zawieszeniu za posiadanie narkotyków...
Po rozstaniu cztery lata temu nigdy nie broniłam mu kontaktów z dziećmi, on jednak o nie nie zabiegał, kontaktował się czasem raz na kilka miesięcy i nigdy nie interesował się naszą córką, nie ma z nią żadnej więzi, interesuje się tylko synem i to rzadko. Odkąd założylam tę sprawę częsciej dzwoni, chyba żeby zrobić dobre wrażenie ale też zabiera tylko syna... Ja już przestałam mówić mu że ma dwoje dzieci bo nie chcę aby córka tego słuchała...
Teraz czuję że chce się na mnie w jakiś sposób zemścić, ja wystąpiłam o rozwód bez orzekania o winie bo nie chciałam się z nim kłócić w tym Sądzie, zależy mi na szybkim zakończeniu tej chorej historii w moim życiu...
bardzo się boję
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam,
Ewelina.
Za dwa tygodnie czeka mnie sprawa rozwodowa. Pozew złożyłam ja, o sprawę bez orzekania o winie i wniosłam także o nie przeprowadzanie postępowania pojednawczego, chciałabym mieć to szybko za sobą, bardzo stresuje mnie ta cała sytuacja...
Od czterech lat nie mieszkam z mężem, półtora roku temu założyłam mu sprawę o alimenty, rozwodowej wtedy nie założyłam ze względów m in finansowych. Po wyroku on mi nadal nie dawał pieniędzy na dzieci, musiałam iść do komornika, załatwić w końcu fundusz alimentacyjny i tak jest do teraz... Mój mąż nie przychodzi ani nie kupuje dzieciom prezentów na różne okazje t j urodziny czy święta. Generalnie nie intersuje go nic, kontaktuje się sporadycznie aby przyjść po syna...
W lutym tego roku związałam się z kimś, dopiero teraz dojrzałam do tego że może jeszcze mam szanse ułożyć sobie życie. Mężczyzna, z którym jestem traktuje dzieci jak swoje, pomaga mi w codziennych czynnościach,chodził ze mną na zebrania do szkoły i przedszkola, jak szłam do pracy w sobotę to zostawał z nimi (On pracuje od pn do pt i ma wolne weekendy) i zabierał do kina, na spacer czy np do swoich rodziców... Jego rodzice zaprosili moje dzieci do siebie z okazji dnia dziecka, na Wielkanoc też kupili Im jakieś "zajączki", traktują dzieci jak własne wnuki a mnie jak synową...
I mój były dowiedział się że z kimś jestem i dzis przyszedł po syna żeby go wypytać jak On ma na imię, gdzie mieszka, jaki jest itd...
Boję się że mogę mieć teraz przez to kłopoty w sądzie...
Dodam jeszcze że mój mąż był zawsze chorobliwie zazdrosny, miał jakieś obsesje w głowie, na dodatek palił codziennie marihuanę i wiecznie go nie było, nie wracał po pracy do domu...Robił mi awantury, straszył...Bałam się wtedy komukolwiek o tym mówić, było mi wstyd... jakby tego było mało miał dwa razy wyroki w zawieszeniu za posiadanie narkotyków...
Po rozstaniu cztery lata temu nigdy nie broniłam mu kontaktów z dziećmi, on jednak o nie nie zabiegał, kontaktował się czasem raz na kilka miesięcy i nigdy nie interesował się naszą córką, nie ma z nią żadnej więzi, interesuje się tylko synem i to rzadko. Odkąd założylam tę sprawę częsciej dzwoni, chyba żeby zrobić dobre wrażenie ale też zabiera tylko syna... Ja już przestałam mówić mu że ma dwoje dzieci bo nie chcę aby córka tego słuchała...
Teraz czuję że chce się na mnie w jakiś sposób zemścić, ja wystąpiłam o rozwód bez orzekania o winie bo nie chciałam się z nim kłócić w tym Sądzie, zależy mi na szybkim zakończeniu tej chorej historii w moim życiu...
bardzo się boję
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam,
Ewelina.