reklama
olka11135
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Wrzesień 2021
- Postów
- 23 619
Mam nadzieje, ze jest znosnie i niedlugo pochwalisz sie rezultatem nieustanne kciuki. Obys nie byla jednak sylwestrowa ..
Ja znam aż 4 osoby z 31.12 i to fantastyczni ludzie
arona
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Kwiecień 2018
- Postów
- 9 883
No maly napewno bedzie cudny ale nie zycze jej meczyc sie do jutra mam nadzieje, ze juz tuliJa znam aż 4 osoby z 31.12 i to fantastyczni ludzie
olka11135
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Wrzesień 2021
- Postów
- 23 619
No maly napewno bedzie cudny ale nie zycze jej meczyc sie do jutra mam nadzieje, ze juz tuli
Nie no jasne, ja mam nadzieję że jest już dawno po
Sylwestrowa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 31 Październik 2021
- Postów
- 1 128
No drogie Panie - po godzinie 15’ej zakończyła się moja rzeźnia
Stasiu cudem został wręcz „wyciągnięty” ze mnie przez trzy położne i prowadzącego ginekologa. Działo się tyle, ze myśle, ze chyba tylko kleszczy nie miałam i CC.
Dyżur miała super polozna, dziękuje Bogu za nią. Prowadzący również aktywnie brał udział w akcji, na koniec przypadła mu rola nacinania krocza, łyżeczkowania i zszywania, ale przede wszystkim to on dał radę wyciągnąć Stasia, którego główka się zaklinowała w kanale rodnym (mimo nacięcia i późniejszego dalej pęknięcia). Jestem im dozgonnie wdzięczna i dziękuje temu ja gorze, ze byli cały czas ze mną i ostro zadziałali kiedy przez zaklinowanie sie główki małego spadało jego tętno. Walczyli do końca by poszło SN.
Co do samopoczucia - Po porodzie polozna przemyciła męża na 15 min do nas w małe odwiedziny Nie mam Stasia u siebie na sali, ponieważ jak tylko usiadłam na łóżku straciłam przytomność i nie każą mi na razie samej chodzić (nawet siedzieć nie mogę, bo odpływam po 2 min.). Próbuje co 10-15 min, bo muszę iść do łazienki sie ogarnąć (leci ze mnie ciagle krew, muszę zrobić siku, bo inaczej cewnik itp.).
Nie zdążyłam sie małym nacieszyć, bo jak tylko go dostałam do siebie z pępowina, to po 10 min już był problem z łożyskiem i zabrała go neonatolog. Lozysko nie chciało wyjść, tez sie gdzieś zaklinowało. Gdy w końcu uciskiem na macice i szarpaniem wyszedł jakimś cudem, okazało sie, ze pękł (szybka zsawka krwi, łyżeczkowanie na żywca i zszycie rozciętego i pękniętego krocza - tu już dostałam znieczulenie).
Co do Stasia - wazy 3150, jest malutki 55.
Głos ma za matką, bo od pierwszych chwil głos doniosły Tatuś jest nim zachwycony, do mamusi chyba jeszcze przez szok nie doszło co sie właśnie wydarzyło…To co sie dzisiaj działo przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania co do porodu. Szok to dobre określenie. Muszę dojść do siebie i fizycznie i psychicznie.
Dziękuje za wsparcie dziewczynki Za slowa otuchy i trzymanie kciuków
Kazda z nas inaczej przeżywa poród - także nie bierzcie sobie moich wspomnień jako „wzór”. Buziaki
Stasiu cudem został wręcz „wyciągnięty” ze mnie przez trzy położne i prowadzącego ginekologa. Działo się tyle, ze myśle, ze chyba tylko kleszczy nie miałam i CC.
Dyżur miała super polozna, dziękuje Bogu za nią. Prowadzący również aktywnie brał udział w akcji, na koniec przypadła mu rola nacinania krocza, łyżeczkowania i zszywania, ale przede wszystkim to on dał radę wyciągnąć Stasia, którego główka się zaklinowała w kanale rodnym (mimo nacięcia i późniejszego dalej pęknięcia). Jestem im dozgonnie wdzięczna i dziękuje temu ja gorze, ze byli cały czas ze mną i ostro zadziałali kiedy przez zaklinowanie sie główki małego spadało jego tętno. Walczyli do końca by poszło SN.
Co do samopoczucia - Po porodzie polozna przemyciła męża na 15 min do nas w małe odwiedziny Nie mam Stasia u siebie na sali, ponieważ jak tylko usiadłam na łóżku straciłam przytomność i nie każą mi na razie samej chodzić (nawet siedzieć nie mogę, bo odpływam po 2 min.). Próbuje co 10-15 min, bo muszę iść do łazienki sie ogarnąć (leci ze mnie ciagle krew, muszę zrobić siku, bo inaczej cewnik itp.).
Nie zdążyłam sie małym nacieszyć, bo jak tylko go dostałam do siebie z pępowina, to po 10 min już był problem z łożyskiem i zabrała go neonatolog. Lozysko nie chciało wyjść, tez sie gdzieś zaklinowało. Gdy w końcu uciskiem na macice i szarpaniem wyszedł jakimś cudem, okazało sie, ze pękł (szybka zsawka krwi, łyżeczkowanie na żywca i zszycie rozciętego i pękniętego krocza - tu już dostałam znieczulenie).
Co do Stasia - wazy 3150, jest malutki 55.
Głos ma za matką, bo od pierwszych chwil głos doniosły Tatuś jest nim zachwycony, do mamusi chyba jeszcze przez szok nie doszło co sie właśnie wydarzyło…To co sie dzisiaj działo przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania co do porodu. Szok to dobre określenie. Muszę dojść do siebie i fizycznie i psychicznie.
Dziękuje za wsparcie dziewczynki Za slowa otuchy i trzymanie kciuków
Kazda z nas inaczej przeżywa poród - także nie bierzcie sobie moich wspomnień jako „wzór”. Buziaki
olka11135
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Wrzesień 2021
- Postów
- 23 619
No drogie Panie - po godzinie 15’ej zakończyła się moja rzeźnia
Stasiu cudem został wręcz „wyciągnięty” ze mnie przez trzy położne i prowadzącego ginekologa. Działo się tyle, ze myśle, ze chyba tylko kleszczy nie miałam i CC.
Dyżur miała super polozna, dziękuje Bogu za nią. Prowadzący również aktywnie brał udział w akcji, na koniec przypadła mu rola nacinania krocza, łyżeczkowania i zszywania, ale przede wszystkim to on dał radę wyciągnąć Stasia, którego główka się zaklinowała w kanale rodnym (mimo nacięcia i późniejszego dalej pęknięcia). Jestem im dozgonnie wdzięczna i dziękuje temu ja gorze, ze byli cały czas ze mną i ostro zadziałali kiedy przez zaklinowanie sie główki małego spadało jego tętno. Walczyli do końca by poszło SN.
Co do samopoczucia - Po porodzie polozna przemyciła męża na 15 min do nas w małe odwiedziny Nie mam Stasia u siebie na sali, ponieważ jak tylko usiadłam na łóżku straciłam przytomność i nie każą mi na razie samej chodzić (nawet siedzieć nie mogę, bo odpływam po 2 min.). Próbuje co 10-15 min, bo muszę iść do łazienki sie ogarnąć (leci ze mnie ciagle krew, muszę zrobić siku, bo inaczej cewnik itp.).
Nie zdążyłam sie małym nacieszyć, bo jak tylko go dostałam do siebie z pępowina, to po 10 min już był problem z łożyskiem i zabrała go neonatolog. Lozysko nie chciało wyjść, tez sie gdzieś zaklinowało. Gdy w końcu uciskiem na macice i szarpaniem wyszedł jakimś cudem, okazało sie, ze pękł (szybka zsawka krwi, łyżeczkowanie na żywca i zszycie rozciętego i pękniętego krocza - tu już dostałam znieczulenie).
Co do Stasia - wazy 3150, jest malutki 55.
Głos ma za matką, bo od pierwszych chwil głos doniosły Tatuś jest nim zachwycony, do mamusi chyba jeszcze przez szok nie doszło co sie właśnie wydarzyło…To co sie dzisiaj działo przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania co do porodu. Szok to dobre określenie. Muszę dojść do siebie i fizycznie i psychicznie.
Dziękuje za wsparcie dziewczynki Za slowa otuchy i trzymanie kciuków
Kazda z nas inaczej przeżywa poród - także nie bierzcie sobie moich wspomnień jako „wzór”. Buziaki
Ojej dobrze, że tak się skończyło i Staś (pięknie!) jest już z wami. Mam nadzieję, że szybko o tym zapomnisz i synek Ci wszystko wynagrodzi Wypoczywajcie!
Balbina90
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 10 Styczeń 2021
- Postów
- 2 059
@Sylwestrowa gratuluję! Z całego serducha! Podczytywałam co piszecie i nie ukrywam, że robiłam to z ciekawości, bo ja mam termin na 3go maja (pierwsze dziecko). I już obecnie jestem mocno wystraszona porodem, ale liczę, że dam radę.
Staś-przepiękne imię
Staś-przepiękne imię
N
Natuś_ka
Gość
Brawo dla mamusi super sobie poradzilas. Staś pewnie jesli sliczny Ty spokojnie sobie dochodz do siebie, malutki zaczeka i za chwile juz bedziecie sie soba wnpelni cieszycNo drogie Panie - po godzinie 15’ej zakończyła się moja rzeźnia
Stasiu cudem został wręcz „wyciągnięty” ze mnie przez trzy położne i prowadzącego ginekologa. Działo się tyle, ze myśle, ze chyba tylko kleszczy nie miałam i CC.
Dyżur miała super polozna, dziękuje Bogu za nią. Prowadzący również aktywnie brał udział w akcji, na koniec przypadła mu rola nacinania krocza, łyżeczkowania i zszywania, ale przede wszystkim to on dał radę wyciągnąć Stasia, którego główka się zaklinowała w kanale rodnym (mimo nacięcia i późniejszego dalej pęknięcia). Jestem im dozgonnie wdzięczna i dziękuje temu ja gorze, ze byli cały czas ze mną i ostro zadziałali kiedy przez zaklinowanie sie główki małego spadało jego tętno. Walczyli do końca by poszło SN.
Co do samopoczucia - Po porodzie polozna przemyciła męża na 15 min do nas w małe odwiedziny Nie mam Stasia u siebie na sali, ponieważ jak tylko usiadłam na łóżku straciłam przytomność i nie każą mi na razie samej chodzić (nawet siedzieć nie mogę, bo odpływam po 2 min.). Próbuje co 10-15 min, bo muszę iść do łazienki sie ogarnąć (leci ze mnie ciagle krew, muszę zrobić siku, bo inaczej cewnik itp.).
Nie zdążyłam sie małym nacieszyć, bo jak tylko go dostałam do siebie z pępowina, to po 10 min już był problem z łożyskiem i zabrała go neonatolog. Lozysko nie chciało wyjść, tez sie gdzieś zaklinowało. Gdy w końcu uciskiem na macice i szarpaniem wyszedł jakimś cudem, okazało sie, ze pękł (szybka zsawka krwi, łyżeczkowanie na żywca i zszycie rozciętego i pękniętego krocza - tu już dostałam znieczulenie).
Co do Stasia - wazy 3150, jest malutki 55.
Głos ma za matką, bo od pierwszych chwil głos doniosły Tatuś jest nim zachwycony, do mamusi chyba jeszcze przez szok nie doszło co sie właśnie wydarzyło…To co sie dzisiaj działo przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania co do porodu. Szok to dobre określenie. Muszę dojść do siebie i fizycznie i psychicznie.
Dziękuje za wsparcie dziewczynki Za slowa otuchy i trzymanie kciuków
Kazda z nas inaczej przeżywa poród - także nie bierzcie sobie moich wspomnień jako „wzór”. Buziaki
Bardzo podobna sytuacje mieliscie do mojego pierwszego porodu, tez malemu spadlo tetno przy parciu, nagle mnostwo lekarzy, kleszcze, nozyce itd na szczescie rowniez mialam obok siebie polozną aniola ktora szybko zareagowala i pomogla wypchnac dziecko w sekunde takze u mnie nie uzyto zadnych narzedzi no i mialam znieczulenie wiec nieporownywalnie do Twojego cierpienia.
Kawal dobrej roboty zrobilas gratulacje
reklama
kicia_kocia
Zaangażowana w BB
- Dołączył(a)
- 10 Lipiec 2021
- Postów
- 136
Ogromne gratulacje!
Dużo zdrowia dla Was
Dużo zdrowia dla Was
Podziel się: