Angiee
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Listopad 2020
- Postów
- 2 000
Jestem już naprawdę zdesperowana i mimo że do tej pory to ja często doradzałam w temacie snu dziecka (bo mieliśmy to już fajnie ogarnięte) to teraz ja sama potrzebuję pomocy.
Synek za 2 msc kończy 2 lata i od kilku tygodni usypianie to jest jakiś dramat. Wcześniej schemat był codziennie taki sam - na drzemkę sam pokazywał, że chce spać i odlatywał w 5 minut przytulony do mnie. Na noc było gorzej, ale zazwyczaj usypianie trwało ok. 30-40, czasami godzinę, ale po kilku dniach wszystko wracało do normy.
Teraz od około miesiąca już jest ciężko z zaśnięciem na drzemkę, nawet w samochodzie, gdzie to zawsze był pewniak.
Ale jeszcze jakoś dajemy radę.
Natomiast na noc zasypianie trwa 1-1,5h.
I widzę, że synek jest ewidentnie śpiący, cały czas na granicy tego snu, tylko coś nie pozwala mu ostatecznie zasnąć.
Wiecie, co w końcu działa? Jak po godzinie wkurzona warknę "śpij wreszcie" i to jakby go odcina, dosłownie często odpada w tym samym momencie, w którym to powiem.
No ale średnio mi się to podoba, poza tym jak warknę po 20 minutach to nie robi to na nim wrażenia.
Wydaje mi się, że ciężko jest mu się wyciszyć, bo on non stop się wierci, jak się do mnie przytula to musi mnie drapać, mogę mu zabierać rączkę 15 razy w ciągu minuty a on i tak swoje.
Jakieś wskazówki? Bo ja mi się ryczeć chce z bezsilności.
Próbowałam różnych okien aktywności, kompletnie jest to bez różnicy. Chętnie odpuściłabym drzemkę jakby miał lepiej zasypiać na noc, ale on jej bardzo potrzebuje, bo najpóźniej o 12 już się przewraca o własne nogi...
Synek za 2 msc kończy 2 lata i od kilku tygodni usypianie to jest jakiś dramat. Wcześniej schemat był codziennie taki sam - na drzemkę sam pokazywał, że chce spać i odlatywał w 5 minut przytulony do mnie. Na noc było gorzej, ale zazwyczaj usypianie trwało ok. 30-40, czasami godzinę, ale po kilku dniach wszystko wracało do normy.
Teraz od około miesiąca już jest ciężko z zaśnięciem na drzemkę, nawet w samochodzie, gdzie to zawsze był pewniak.
Ale jeszcze jakoś dajemy radę.
Natomiast na noc zasypianie trwa 1-1,5h.
I widzę, że synek jest ewidentnie śpiący, cały czas na granicy tego snu, tylko coś nie pozwala mu ostatecznie zasnąć.
Wiecie, co w końcu działa? Jak po godzinie wkurzona warknę "śpij wreszcie" i to jakby go odcina, dosłownie często odpada w tym samym momencie, w którym to powiem.
No ale średnio mi się to podoba, poza tym jak warknę po 20 minutach to nie robi to na nim wrażenia.
Wydaje mi się, że ciężko jest mu się wyciszyć, bo on non stop się wierci, jak się do mnie przytula to musi mnie drapać, mogę mu zabierać rączkę 15 razy w ciągu minuty a on i tak swoje.
Jakieś wskazówki? Bo ja mi się ryczeć chce z bezsilności.
Próbowałam różnych okien aktywności, kompletnie jest to bez różnicy. Chętnie odpuściłabym drzemkę jakby miał lepiej zasypiać na noc, ale on jej bardzo potrzebuje, bo najpóźniej o 12 już się przewraca o własne nogi...