Witam,
jesteśmy po rozwodzie 3 lata i mamy 6 letniego syna, do którego ojciec ma pełne prawa,syn natomiast mieszka ze mna (czyli matka).Nie mamy utalonych widzeń konkretnie przez sąd, gdyż początkowo uznaliśmy że samy się dogadamy w tej kwestii i ustaliliśmy że co drugi dzień,ojciec zabiera dziecko z przedszkola i odwozi mi popołudniu z powrotem i co drugi weekend syn nocuje u swojego ojca.Tak to trwało na początku kiedy to ojciec dziecka nie zaczął regularnie wypływać(praca) i wracać na różny pobyt czasu do kraju.Raz jego pobyt w Polsce przedłużył się o kilka miesięcy ,a teraz np. na 1 m-c.Nigdy nei rozbiłam ojcu problemu z widzeniem się z dzieckiem,nawet teraz kiedy wrócił nagle a miał wrocic poczatkowo w kwietniu z tego co się dowiedziałam,po jednym telefonie zgodziłam się bez wachania dać dziecko ojcu.Zgodziłam się dać syna na półtora tygodnia,gdyż tak chciał ojciec z racji tego ze za półtora tygodnia miał wypływac(okazalo sieze przedłuzaja mu termin).Kiedy ojca nie ma w kraju ,pozwalam na odwiedziny syna do jego babci,czasami nawet na noc.Odbiera go wówczas babcia od strony ojca lub ciotka.Pomimo tego ze tak sie własnie dzieje, byly maz oskarza mnie w mailach że jetem manipulatorką,ze robie problemy z widzeniem i ze MA PEŁNE PRAWO DO TEGO ABY ZBIERAC DZIECKO tak czesto ze względu na jego prace jaka wykonuje(czyli marynarza) i ze jego rodzina pod jego neiobecnosc rowniez ma prawo sie z nim widywac.Czuje się wykorzystana jakbym ,"dałam palec,to próbuje zabrać rękę".NIe chciałam sie z nim kłócić,ale czuje sie bezradna wobec jego obrazania mnie i moich uczuc i ZARZUCANIA MI rzeczy których nie zrobiłam,chyba w celu sprowokowania mnie do odbywania tzw.pyskówek i grania na moich uczuciach.Wydaje mu sie ze nagle jak wraca powinnam wszytskie plany rzucac zwiazane z dzieckiem,bo on musi sie z nim zobaczyć.A w ciagu 3 m-cy ani razu nie zadzownil czy nie napisał do mnie w kwestii zapytania sie o dziecko,jedynie co mi napisał odzywal sie podobno do swojej babci,kiedy akurat syn przebywał u nich w odwiedzinach.
1.Czy w takim razie,ojciec może zabierać dziecko tak często i na tak długi czas (na noc) jak mu się podoba
2.Czy mam obowiązek dawać syna do matki bylego męża ,w odiwedziny do prababci syna(od strony ojca) czy do ciotki.
3.Czy w kazej chwili bez uzgodnienia i BEZ MOJEJ ZGODY ojciec może zabrać dziecko z przedszkola
Bardzo proszę o odpowiedz gdyż jestem zrozpaczona.
jesteśmy po rozwodzie 3 lata i mamy 6 letniego syna, do którego ojciec ma pełne prawa,syn natomiast mieszka ze mna (czyli matka).Nie mamy utalonych widzeń konkretnie przez sąd, gdyż początkowo uznaliśmy że samy się dogadamy w tej kwestii i ustaliliśmy że co drugi dzień,ojciec zabiera dziecko z przedszkola i odwozi mi popołudniu z powrotem i co drugi weekend syn nocuje u swojego ojca.Tak to trwało na początku kiedy to ojciec dziecka nie zaczął regularnie wypływać(praca) i wracać na różny pobyt czasu do kraju.Raz jego pobyt w Polsce przedłużył się o kilka miesięcy ,a teraz np. na 1 m-c.Nigdy nei rozbiłam ojcu problemu z widzeniem się z dzieckiem,nawet teraz kiedy wrócił nagle a miał wrocic poczatkowo w kwietniu z tego co się dowiedziałam,po jednym telefonie zgodziłam się bez wachania dać dziecko ojcu.Zgodziłam się dać syna na półtora tygodnia,gdyż tak chciał ojciec z racji tego ze za półtora tygodnia miał wypływac(okazalo sieze przedłuzaja mu termin).Kiedy ojca nie ma w kraju ,pozwalam na odwiedziny syna do jego babci,czasami nawet na noc.Odbiera go wówczas babcia od strony ojca lub ciotka.Pomimo tego ze tak sie własnie dzieje, byly maz oskarza mnie w mailach że jetem manipulatorką,ze robie problemy z widzeniem i ze MA PEŁNE PRAWO DO TEGO ABY ZBIERAC DZIECKO tak czesto ze względu na jego prace jaka wykonuje(czyli marynarza) i ze jego rodzina pod jego neiobecnosc rowniez ma prawo sie z nim widywac.Czuje się wykorzystana jakbym ,"dałam palec,to próbuje zabrać rękę".NIe chciałam sie z nim kłócić,ale czuje sie bezradna wobec jego obrazania mnie i moich uczuc i ZARZUCANIA MI rzeczy których nie zrobiłam,chyba w celu sprowokowania mnie do odbywania tzw.pyskówek i grania na moich uczuciach.Wydaje mu sie ze nagle jak wraca powinnam wszytskie plany rzucac zwiazane z dzieckiem,bo on musi sie z nim zobaczyć.A w ciagu 3 m-cy ani razu nie zadzownil czy nie napisał do mnie w kwestii zapytania sie o dziecko,jedynie co mi napisał odzywal sie podobno do swojej babci,kiedy akurat syn przebywał u nich w odwiedzinach.
1.Czy w takim razie,ojciec może zabierać dziecko tak często i na tak długi czas (na noc) jak mu się podoba
2.Czy mam obowiązek dawać syna do matki bylego męża ,w odiwedziny do prababci syna(od strony ojca) czy do ciotki.
3.Czy w kazej chwili bez uzgodnienia i BEZ MOJEJ ZGODY ojciec może zabrać dziecko z przedszkola
Bardzo proszę o odpowiedz gdyż jestem zrozpaczona.