Witam szanowne mamuśki... troszzkę się rozpędziłam i najpierw napisałam coś w temacie o jedzonku, a dopiero teraz się przedstawię (nie pamiętam dokładnie, ale chyba już kiedyś coś o sobie pisałam)... Jestem 25-letnią mamusią księżniczki Nataszki, która urodziła się 29 czerwca (planowana była na 8 lipca) siłami natury w świebodzickim szpitalu. Poród ogólnie wspominam dobrze, chociaż nie mogę powiedzieć, że nie bolało
Jednak trafiłam na dyżur naprawdę wspaniałej położnej, która powoli, cierpliwie tłmaczyła mi krok po kroku co i jak. Nataszka od pierwszych dni życia miała ogromne problemy z kolkami. Pielęgniarki latały jedna przez drugą i same już nie wiedziały co robić, a by uciszyć dziecko, dokarmiały je strzykawką do tego stopnia, że mała już nawet nie miała siły płakać, tak była pełna :/ Z kolei pani ordynator, gdy widziała jakie dziecko dostaje ilości dodatkowego mleka, stwierdziła, ze pewnie dziecko jest głodne, więc zzapewne ja je źle karmię i straszyła mnie tylko ciągle, że mnie nie wypuści ze szpitala... W związku z tym sam pobyt po porodzie był dla mnie koszmarem!! Kilka razy juz nie mogłam wytrzymać, siedziałam i ryczałam. Nataszka problem z kkolkami miała przez około 1,5 miesiąca, potem zaczęło się normować, jednak te pierwsze tygodnie życia spedziła praktycznie u nas na rękach, dlatego też ciężko ją było potem nauczyc samodzielnego zasypiania. Raz gdy dostała krosteczek na buzi lekarka stwierdziła, że jest uczulona na białko i taka opinia pozostała do momentu, gdy mała skończyła roczek. Wtedy bowiem kończy się refundacja na Nutramigen. Jednak już dużo wcześniej Nataszka zajadała się jogurtammi, serkami a nawet jej podawałam kaszke mleczno-ryżową na bazie zwykłego mleka modyfikowanego - i nic, zero wysypki. Jedna mądra lekarka stwierdziła na podstawie tego, że skoro mała je nabiał, to pewnie wcale nie ma skazy i kazała przejść mi całkowicie na zwykłe mleko modyfikowane. I rzeczywiście, w lipcu odstawiłam Nutramigen i niuni nic zupełnie nie jest. Wydaje mi się, że lekarze bardzo na wyrost przypisują dzieciom teraz alergie białkową (stąd wzrósł tak bardzo odsetek tych dzieci), co tylko pokaże się jakaś wysypka, to zaraz jest to skaza białkowa :/
Jednak jak by nie było, bardzo się cieszę, że Nataszka skazy nie ma i może wcinać jogurty, które bardzo lubi
Hmmm, to taki króciutki życiorys mojego Skarba... jeśli chcecie wiedzieć coś więcej, to pytajcie