Cześć.
Jestem po pierwszym tygodniu pracy po ponad dwuletniej przerwie. Dziecko w żłobku powoli przechodzi adaptacje. Ja pracuję po 9h na dobę + dojazdy ... Już mam dość. Mała na mój widok biegnie do taty albo płacze że chce do babci. Serce mi pęka z bólu bo cały dzień czekam na te kilka chwil z nią .. głową mi pęka z niewyspania( pół nocy zamartwiam się czy żłobek to dobry wybór i co to będzie w grudniu it'd a drugie pół nocy budzę się co chwilę żeby sprawdzić czy nie zaspałam. ). Czuje się podłe.
Czy wasże powroty do pracy też były ciężkie? Jakieś rady jak to przetrwać i nie zwariować?
Jestem po pierwszym tygodniu pracy po ponad dwuletniej przerwie. Dziecko w żłobku powoli przechodzi adaptacje. Ja pracuję po 9h na dobę + dojazdy ... Już mam dość. Mała na mój widok biegnie do taty albo płacze że chce do babci. Serce mi pęka z bólu bo cały dzień czekam na te kilka chwil z nią .. głową mi pęka z niewyspania( pół nocy zamartwiam się czy żłobek to dobry wybór i co to będzie w grudniu it'd a drugie pół nocy budzę się co chwilę żeby sprawdzić czy nie zaspałam. ). Czuje się podłe.
Czy wasże powroty do pracy też były ciężkie? Jakieś rady jak to przetrwać i nie zwariować?