U mojej córcia to było inaczej. Ona przedwcześnie się urodziła. Chyba tydzień po narodzinach dostała wylewu. Skrzep zatkał przewód Sylwiusza i płyn mózgowo rdzeniowy nie miał jak krążyć. Zrobiło się wodogłowie pokrwotoczne. Do domu wychodziliśmy z wodogłowiem komunikującym. To znaczy, że płyn przepływał. W przeciągu miesiąca trafilysmy w ostatnim momencie na oddział neurochirurgii i wstawiono jej zastawkę komorowo otrzewnowa. Wypisali nas do domu. Lekarz powiedział, że rzadko się zdarza, że zastawka się utrzymuje. Najczęściej coś przestaje działać i otrzeba wrócić na oddział, by zrobić kolejną operację. Lekarz powiedział, że teraz muszę być lepsza od nich w wyłapywaniu objawów. Dlatego uwierz mi rozumiem twój strach. Ja ciągle się boje, bo w każdej chwili zastawka może przestać działać. Z czasem uczysz się z tym zyc