marsi89
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Styczeń 2015
- Postów
- 4 841
Czy któraś z was poroniła w drugim trymestrze ciąży? Czy znacie przyczynę poronienia?
Moja historia wygląda tak: do 14 tyg. Ciąża przebiegala książkowo. Na początku 14 tyg. Dostałam bólu brzucha zlokalizowanego po prawej stronie pod żebrem. Nie czekając pojechałam na pogotowie gdzie okazało się że to ostre ropowicze zapalenie wyrostka robaczkowego z ropniem okolowyrostkowym. Tego samego dnia wykonano mi laparoskopię po której czułam się jednak dużo gorzej niż przed operacją(biegunka, wymioty, bardzo wysokie CRP). Zgłaszałam również skurcze w dole brzucha i ból plecow- ale twierdzili że tak po operacji może być. Po pięciu dniach faszerowania mnie antybiotykami i lekami zdecydowali się na kolejną operację, tym razem na laparotomię, rozcięli mi brzuch na pół. Okazało się, że zrobił się po pierwszej operacji zrost, który przytkał jelito. Po drugiej operacji wszystko wydawało się wracac do normy. Podczas całego pobytu co 2 dni przychodził ginekolog i robił mi USG, z dzieckiem było wszystko ok. Po wypisaniu do domu dostałam zapalenia pęcherza, mój ginekolog wdrożył antybiotyk, zrobił USG...wszystko było ok. W 19 tygodniu dostałam skurczy, ginekolog kazał zjawić się szybko u siebie na oddziale. Gdy dojechałam zaczęłam już krwawić. Szyjka skróciła mi się do 1,9, stwierdzono poronienie zagrażające i bardzo podwyższone parametry stanu zapalnego. Zastosowano antybiotyk, luteinę, nospe... Skurcze ustały na chwilę ale w nocy urodziłam martwe dziecko na ubikacji. Ponad to miałam łyżeczkowanie.
Nikt mi nie powiedział co było przyczyną, w dniu wypisu ( a byłam ponad tydzień w szpitalu bo cały czas utrzymywał się stan zapalny) usłyszałam, że u mnie w organizmie wszystko jest ok, po trzech normalnych cyklach mogę starać się o kolejne dziecko...
Sama szukam w internecie przyczyn tego co się stało, analizuje wyniki badań. Do czego doszłam sama to to , że w szpitalu podczas wycięcia wyrostka wyszła bakteria e coli. A na ginekologii podczas badania czystości pochwy, tuż przed poronieniem wyszły: nieliczne enterococcus faecalis i klebsiella pneumoniae oraz liczne candida glabrata.
Śmiem tylko podejrzewac że te operacje, te leki i te bakterie przyczyniły się do tego co się stało.
Czy któraś z was ma podobne doświadczenia ? Jakie badania zrobić? Lekarz twierdzi że nieszczęśliwy zbieg okoliczności i badań nie robić a ja nie dość że zmagam się z żałoba to jeszcze cały czas szukam i szukam odpowiedzi dlaczego do tego doszło.
Aha i to moja druga ciąża, mam już piękna pięcioletnia córkę.
Moja historia wygląda tak: do 14 tyg. Ciąża przebiegala książkowo. Na początku 14 tyg. Dostałam bólu brzucha zlokalizowanego po prawej stronie pod żebrem. Nie czekając pojechałam na pogotowie gdzie okazało się że to ostre ropowicze zapalenie wyrostka robaczkowego z ropniem okolowyrostkowym. Tego samego dnia wykonano mi laparoskopię po której czułam się jednak dużo gorzej niż przed operacją(biegunka, wymioty, bardzo wysokie CRP). Zgłaszałam również skurcze w dole brzucha i ból plecow- ale twierdzili że tak po operacji może być. Po pięciu dniach faszerowania mnie antybiotykami i lekami zdecydowali się na kolejną operację, tym razem na laparotomię, rozcięli mi brzuch na pół. Okazało się, że zrobił się po pierwszej operacji zrost, który przytkał jelito. Po drugiej operacji wszystko wydawało się wracac do normy. Podczas całego pobytu co 2 dni przychodził ginekolog i robił mi USG, z dzieckiem było wszystko ok. Po wypisaniu do domu dostałam zapalenia pęcherza, mój ginekolog wdrożył antybiotyk, zrobił USG...wszystko było ok. W 19 tygodniu dostałam skurczy, ginekolog kazał zjawić się szybko u siebie na oddziale. Gdy dojechałam zaczęłam już krwawić. Szyjka skróciła mi się do 1,9, stwierdzono poronienie zagrażające i bardzo podwyższone parametry stanu zapalnego. Zastosowano antybiotyk, luteinę, nospe... Skurcze ustały na chwilę ale w nocy urodziłam martwe dziecko na ubikacji. Ponad to miałam łyżeczkowanie.
Nikt mi nie powiedział co było przyczyną, w dniu wypisu ( a byłam ponad tydzień w szpitalu bo cały czas utrzymywał się stan zapalny) usłyszałam, że u mnie w organizmie wszystko jest ok, po trzech normalnych cyklach mogę starać się o kolejne dziecko...
Sama szukam w internecie przyczyn tego co się stało, analizuje wyniki badań. Do czego doszłam sama to to , że w szpitalu podczas wycięcia wyrostka wyszła bakteria e coli. A na ginekologii podczas badania czystości pochwy, tuż przed poronieniem wyszły: nieliczne enterococcus faecalis i klebsiella pneumoniae oraz liczne candida glabrata.
Śmiem tylko podejrzewac że te operacje, te leki i te bakterie przyczyniły się do tego co się stało.
Czy któraś z was ma podobne doświadczenia ? Jakie badania zrobić? Lekarz twierdzi że nieszczęśliwy zbieg okoliczności i badań nie robić a ja nie dość że zmagam się z żałoba to jeszcze cały czas szukam i szukam odpowiedzi dlaczego do tego doszło.
Aha i to moja druga ciąża, mam już piękna pięcioletnia córkę.