Witam,
Mój problem ciągnie się od końca czerwca. Pierwszy raz w zyciu miałam okres który trwał 2 tygodnie, zaniepokojona tym faktem poszłam do Pani ginekolog u której byłam juz wcześniej i wiedziała że staramy się z mezem o dziecko. Nie wykonała zadnego badania tylko dała mi tabletki chyba cyclonamine na wstrzymanie krwawienia, niestety po nich było jeszcze gorzej, stracilam bardzo duzo krwi, skrzepy itp, wrocilam do niej akurat w dniu kiedy krwawienie ustalo i łaskawie zrobiła mi usg. Po moich pytaniach czy nie poronilam stwierdzila ze wszystko jest ok, czysto, endometrium jest odpowiednie jak jak u kobiety ktora byla w ciazy, z uwagi na to ze bardzo nalegałam i dopytywałam o to poronienie kazala mi zrobic bete i tak 13 lipca okazalo sie ze mam bete 1019, ok 6 tydzien ciazy...Nie wrocilam do tego lekarza, podłamałam sie psychicznie, po jakis 3 tygodniach znowu dostalam okres ale tym razem normalny. Chcąc sprawdzic czy wszystko ze mną ok poszlam do innego lekarza, 28 sierpnia beta spadła do 201, przy usg wyszlo ze tez jest wszystko ok i "czysto" i kazała mi monitorować betę aż spadnie poniżej 10 i wtedy dopiero podjac starania o dziecko. Niestety od 12 września do teraz mam znowu okres, jestem załamana bo wychodza ze mnie niesamowite skrzepy i ilości krwi, bylam u lekarza 2 pazdziernika (akurat mialam dzień bez okresu), kazała mi brac duphostan od 11 pazdziernika, ale nie moge go brac bo okres mam caly czas. Nie wiem co mam robić, teraz betę mam około 13, na moje pytanie czy przy duzysz krwawieniach powinnam jechac do szpitala czy co zrobic , dostalam odpowiedz ze oni tam mi nie ureguloją hormonow i ze organizm musi sie sam oczyscic, zebym jadla duzo produktów które maja żelazo żebbym w anemie nie wpadła. Czy któraś z Pań miała taka sytuację? Faktycznie powinnam poczekac aż mi sie oczyści organizm sam? Powinnam iść znowu do lekarza? jak tak to macie jakiegoś do polecenia w Krakowie który pomoże w tej sytuacji? Chciałabym zacząć normalnie funkcjonować
Mój problem ciągnie się od końca czerwca. Pierwszy raz w zyciu miałam okres który trwał 2 tygodnie, zaniepokojona tym faktem poszłam do Pani ginekolog u której byłam juz wcześniej i wiedziała że staramy się z mezem o dziecko. Nie wykonała zadnego badania tylko dała mi tabletki chyba cyclonamine na wstrzymanie krwawienia, niestety po nich było jeszcze gorzej, stracilam bardzo duzo krwi, skrzepy itp, wrocilam do niej akurat w dniu kiedy krwawienie ustalo i łaskawie zrobiła mi usg. Po moich pytaniach czy nie poronilam stwierdzila ze wszystko jest ok, czysto, endometrium jest odpowiednie jak jak u kobiety ktora byla w ciazy, z uwagi na to ze bardzo nalegałam i dopytywałam o to poronienie kazala mi zrobic bete i tak 13 lipca okazalo sie ze mam bete 1019, ok 6 tydzien ciazy...Nie wrocilam do tego lekarza, podłamałam sie psychicznie, po jakis 3 tygodniach znowu dostalam okres ale tym razem normalny. Chcąc sprawdzic czy wszystko ze mną ok poszlam do innego lekarza, 28 sierpnia beta spadła do 201, przy usg wyszlo ze tez jest wszystko ok i "czysto" i kazała mi monitorować betę aż spadnie poniżej 10 i wtedy dopiero podjac starania o dziecko. Niestety od 12 września do teraz mam znowu okres, jestem załamana bo wychodza ze mnie niesamowite skrzepy i ilości krwi, bylam u lekarza 2 pazdziernika (akurat mialam dzień bez okresu), kazała mi brac duphostan od 11 pazdziernika, ale nie moge go brac bo okres mam caly czas. Nie wiem co mam robić, teraz betę mam około 13, na moje pytanie czy przy duzysz krwawieniach powinnam jechac do szpitala czy co zrobic , dostalam odpowiedz ze oni tam mi nie ureguloją hormonow i ze organizm musi sie sam oczyscic, zebym jadla duzo produktów które maja żelazo żebbym w anemie nie wpadła. Czy któraś z Pań miała taka sytuację? Faktycznie powinnam poczekac aż mi sie oczyści organizm sam? Powinnam iść znowu do lekarza? jak tak to macie jakiegoś do polecenia w Krakowie który pomoże w tej sytuacji? Chciałabym zacząć normalnie funkcjonować